Powrót do szkół a wybuch czwartej fali. Dr Durajski: Nie mamy lepszego sposobu niż maseczki i wietrzenie pomieszczeń
Zbliżający się początek roku szkolnego i tłumny powrót dzieci do szkół jest powodem zmartwień dla wielu lekarzy. Czy będzie to kolejny wektor napędzający czwartą falę, czy może za sprawą odpowiedniej kontroli i środków ostrożności zapanowanie nad wariantem Delta jest możliwe?
1. Powrót do szkół – czego możemy się spodziewać?
1 września dzieci wrócą do szkół, a nauczyciele do pracy. W związku z tym rodzi się pytanie: co zrobić, żeby szkoła była bezpieczna?
- Jeśli chodzi o zachorowania, to jeszcze ich nie widzimy i obawiam się, że przed nami okres dwóch tygodni, kiedy to wybuchnie. Pamiętajmy, że wirus SARS-CoV-2 może będzie traktowany jako sezonowy, więc okres letni sprzyja zmniejszeniu liczby zachorowań, ale zarazem wygasza naszą czujność. A rzeczywiście powinniśmy mieć przed oczami to, że przed nami wciąż widmo czwartej fali, co na Zachodzie już widać – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr Łukasz Durajski, pediatra i członek WHO w Polsce.
W USA, w niektórych stanach, rok szkolny już się zaczął. I to stamtąd płyną niepokojące informacje. Kilka tygodni po tym, jak w Atlancie szkoły wypełniły się uczniami i pracownikami szkół, odnotowano już 10 934 przypadków zachorowań. Te dane są pesymistyczną prognozą na kolejne miesiące nie tylko dla USA.
W Polsce rośnie liczba zakażeń, a tempo szczepień jest opieszałe. Ministerstwo Zdrowia zachęca do szczepień, a lekarze podkreślają, że to ostatni dzwonek.
- Powinniśmy się skupić na obowiązkowym szczepieniu wśród nauczycieli, a jeśli dodatkowo zaczniemy szczepić w szkołach nastolatków, będziemy mieć większą swobodę. Uważam, że nauczyciele mają prosty wybór – i to funkcjonuje w wielu krajach – albo regularne odpłatne testy, co najmniej raz w tygodniu, albo bezpłatne szczepienie. Jeśli nie chcesz się szczepić, musisz ponieść koszty. Wiem, że to wsadzenie kija w mrowisko, ale mówimy tu o kwestiach epidemiologicznych. Nauczyciele to osoby wykształcone, powinni mieć tego świadomość i być wyszczepieni tak, jak personel medyczny – w co najmniej 90 proc. – tłumaczy dr Durajski.
Co do uczniów niezaszczepionych ekspert widzi tylko jedno wyjście. - Dzieci niezaszczepione – wyłącznie nauczanie on-line. Uważam, że to byłoby najlepsze - mówi.
2. Co zrobić, by w szkołach było bezpiecznie? Ocena ryzyka
Co poza szczepieniami może zmniejszyć siłę uderzenia IV fali? - Liczba uczniów, wielkość klas, zagęszczenie uczniów, wspólnych obszarów, możliwości wentylacji, wiek i czynniki ryzyka kadry, liczba zaszczepionych, ozdrowieńców wśród dzieci, rodziców i kadry, dostępność do testów na COVID – wylicza dr Grzesiowski.
Ekspert sugeruje też, by pogrupować szkoły na cztery kategorie - do 50 dzieci, 50-200 dzieci, 200-500 i powyżej 500. Zdaniem eksperta, to może w istotny sposób wpłynąć na wyhamowanie potencjalnych ognisk zakażeń w poszczególnych szkołach, ale zarazem logistycznie byłoby trudne do przeprowadzenia.
- To rodzaj "backupu". Znamy liczebność klas i zagęszczenie uczniów – nie jest to dużym wyzwaniem dla dyrektorów, ale musimy zwrócić uwagę na to, że klasy różnie się rozkładają – one faktycznie nie są jednakowe, jeśli chodzi o liczebność. Ale jeśli chodzi o informacje o ozdrowieńcach czy osobach zaszczepionych, to nie jestem pewien, czy szkoły będą mogły takie dane gromadzić – komentuje ekspert.
3. Wytyczne MEiN, GIS i MZ
Zgodnie z wytycznym Ministerstwa Edukacji i Nauki opracowanymi we współpracy z Ministerstwem Zdrowia i Głównym Inspektoratem Sanitarnym zaleca się m.in. dezynfekcję powierzchni przed i po zajęciach, zachowanie dystansu, higienę, zakładanie maseczki w przestrzeniach wspólnych. Sale i korytarze mają być wietrzone "co najmniej raz na godzinę, w czasie zajęć i podczas przerwy, a także w dni wolne od zajęć".
Konieczność wprowadzenia takich działań potwierdzili szwajcarscy badacze. W preprincie badania "SARS-CoV-2 aerosol transmission in schools: the effectiveness of different interventions", naukowcy dowodzą, że najlepszym sposobem na zmniejszanie ryzyka transmisji wirusa w szkołach może być naturalna wentylacja pomieszczeń, pod warunkiem zastosowania dodatkowo maseczek chirurgicznych i stosowania filtrów HEPA w procesie wentylacji mechanicznej.
Te środki bezpieczeństwa, zdaniem szwajcarskich naukowców, należy wzmocnić dla maksymalizacji korzyści, stosując dystans fizyczny, higienę rozumianą jako dezynfekcję i mycie rąk, testowanie i śledzenie kontaktów, a także szczepienia.
- Na ten moment nie mamy lepszego sposobu niż maseczki i wietrzenie pomieszczeń. Maseczki w przypadku dzieci poniżej 12. roku życia to zresztą jedyny sposób ochrony. Dystans w przypadku dzieci będzie trudno zachować, zwłaszcza biorąc pod uwagę liczbę uczniów, którzy muszą się zmieścić w klasie – komentuje te środki ostrożności dr Durajski.
Dodaje również, że na szczęście dezynfekcja stała się już standardem, za którym podążamy bez sprzeciwu, ale to rolą dyrekcji szkół i osób zajmujących się porządkiem w placówkach edukacyjnych będzie kontrola zarówno dezynfekcji dłoni przed wejściem do szkoły, jak i dezynfekcja powierzchni typu blaty czy biurka uczniowskie.
4. Maseczki to konieczność
Choć zakładanie maseczek – zwłaszcza przez dzieci w szkole, to nieustający temat dyskusji budzący wiele kontrowersji, zdaniem eksperta jest koniecznością. Dla kogo maseczki? Dla każdego ucznia, na czas lekcji – zwłaszcza wtedy, gdy naturalna metoda wentylacji z jakiegoś powodu jest utrudniona czy wręcz niemożliwa.
- Powinniśmy pójść w stronę maseczek zakładanych na możliwie najdłuższy czas, choć zdaję sobie sprawę z tego, że to może być utrudnienie w prowadzeniu lekcji. Jakimś rozwiązaniem jest też pełna wentylacja klas. Konia z rzędem temu, kto jednak wprowadzi pełną wentylację zimą, zwłaszcza że nie wiem, czy znajdzie się choćby jedna szkoła, która w ogóle ma dostosowany system wentylacji mechanicznej do tej sytuacji - komentuje ekspert.
Maseczki będą więc głównym sposobem niwelowania ryzyka transmisji wirusa – zwłaszcza w nadchodzącym sezonie jesienno-zimowym, gdy naturalna wentylacja będzie utrudniona
- Latem to nie jest żaden problem. Zimą mamy dwie możliwości – bez maseczki, ale z wentylacją, z maseczką – bez wentylacji, trzeba to w ten sposób potraktować. Wietrzenie pomieszczeń wówczas mogłoby mieć miejsce po skończonych lekcjach czy na przerwach, ale nie oszukujmy się - zimą to i tak będzie trudne do realizacji, bo klasy po wietrzeniu będą dramatycznie wyziębione. Więc zimą zostają nam właściwie tylko maseczki - dodaje.
Maseczki, dezynfekcja, nauka stacjonarna dla zaszczepionych i obowiązek szczepień wśród nauczycieli to zdaniem dra Durajskiego absolutne podstawy, by zminimalizować ryzyko związane z transmisją wysoce zakaźnego wariantu Delta. Zwłaszcza że, jak podkreśla ekspert, u dzieci duża część zachorowań przebiega skąpoobjawowo lub bezobjawowo, co czyni z nich najlepszy wektor transmisji wirusa.
- Dzieci są grupą utajnioną – spora część zachorowań to skąpoobojawowe czy bezobjawowe. Dopiero gdy dzieci zaczną siać wśród dorosłych wirusa, będzie widać większy rzut zachorowań na COVID-19 – podkreśla pediatra.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
-
Czwarta fala zakażeń koronawirusem na jesieni jest pewna. Dr Grzesiowski: nie mam wątpliwości, że zachorowań będzie więcej (WIDEO)
-
Czwarta fala dotknie głównie młodych? Prof. Pyrć: Stanie się tak, jeśli nie wyszczepimy grupy ryzyka (WIDEO)
-
Czekają nas masowe zachorowania. Wszystko przez wariant delta (WIDEO)
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.