Trwa ładowanie...

Zakazane na plaży i podczas biwaku. O tych produktach lepiej zapomnij latem

Jakich produktów lepiej unikać podczas upałów?
Jakich produktów lepiej unikać podczas upałów? (Getty Images)

Wakacyjna pogoda i sezon urlopowy sprzyjają niezdrowym nawykom żywieniowym. Polacy notorycznie, leżąc na plaży, zajadają się chipsami i fast foodami. - Taka dieta to prosta droga do niealkoholowego stłuszczenia wątroby - ostrzega lekarz rodzinny dr Michał Sutkowski. Pytamy ekspertów, jakich produktów unikać w upalne dni?

spis treści

1. Dietetyk radzi, jakich produktów unikać na plaży

Pogoda w tym roku sprzyja wylegiwaniu się na plaży. Najbliższe dni również będą bardzo ciepłe i słoneczne. Jak zapowiada Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, pod koniec tygodnia słupki rtęci mogą sięgać nawet 35 st. Celsjusza.

To ciężkie warunki do życia w mieście, za to idealne na wielogodzinne wylegiwanie się na plaży. Jakie przekąski wybrać, kiedy z nieba leje się żar?

Zobacz film: "Dr Posobkiewicz mówi, jak korzystać z akwenów wodnych podczas upałów"

2. Uwaga na nabiał

Dietetyk kliniczny Kamil Paprotny podkreśla, że w upalne dni na plaży powinniśmy przede wszystkim unikać produktów, które mogą szybko się zepsuć. - Mam na myśli żywność, która powinna być przechowywana w lodówce, bo dość szybko traci walory smakowe, a w dodatku po kilku godzinach może stać się niebezpieczna dla naszego zdrowia. Jogurty, majonezy, śmietana, jajka i sałatki z tymi dodatkami - nie są polecane na plaże - wyjaśnia.

- Spożycie takich produktów grozi zatruciem. W wysokich temperaturach może dojść do szybkiego namnażania bakterii, m.in. salmonelli. W przypadku tych produktów już po czterech godzinach poza lodówką jest ryzyko rozwoju bakterii - zaznacza ekspert.

Alternatywnym rozwiązaniem może być np. kanapka z serem żółtym. - To jest jeden z nielicznych nabiałów, które można wziąć na plażę - potwierdza Paprotny i wskazuje, że dobrym pomysłem na plaży jest też lodówka turystyczna, w której można przechowywać nie tylko nabiał, ale również owoce i warzywa - doskonale sprawdzą się jako przekąska w upalne dni.

W upały lepiej zrezygnować z chipsów i fast foodów. Zwiększają ryzyko odwodnienia organizmu
W upały lepiej zrezygnować z chipsów i fast foodów. Zwiększają ryzyko odwodnienia organizmu (Adobe Stock)

3. Chipsy i nachosy

Chipsy to jedna z ulubionych przekąsek Polaków, którą regularnie zabierają ze sobą na plaże. Są jednak bardzo kaloryczne - 150 g ma ok. 484 kcal. Niewiele lepszym rozwiązaniem są nachosy, 100 g produktu dostarcza 350 kcal.

W dodatku chipsy i inne słone przekąski zawierają bardzo duże ilości soli, a jej nadmiar w codziennej diecie może prowadzić do rozwoju nowotworów żołądka i zaburzeń pracy układu sercowo-naczyniowego. W dodatku wysokie spożycie soli podnosi ciśnienie i sprzyja powstawaniu obrzęków.

- Te produkty będą przyczyniać się do zatrzymania retencji wody w organizmie. Ze względu na dużą zawartość soli mogą nasilać uczucie pragnienia. W ograniczonych ilościach takie przekąski nie są złe, bo wraz z potem tracimy bardzo dużo elektrolitów, ale lepiej uzupełnić te braki wysokozmineralizowaną wodą niż słonymi przekąskami - zaznacza dietetyk.

4. Fast foody

- Unikałbym jedzenia, które bardzo często jest serwowane na plażach, jak fast foody. Bardzo często są to najtańsze frytki smażone na fryturze, na najgorszej jakości oleju. Zwracajmy też uwagę na jakość ryb, które kupujemy, żeby były świeże i nie były smażone w panierce na głębokim oleju - mówi Kamil Paprotny.

Tłuszcze, sól, cukry proste, oczyszczone węglowodany i dodatki zawarte we frytkach czy hamburgerach powodują, że organizm potrzebuje dużo czasu i energii, by strawić takie posiłki. To skutkuje nieprzyjemnym uczuciem objedzenia i pełności oraz wzdęciami. Ekspert przypomina, że dodatki chemiczne i wzmacniacze smaku u dzieci z kolei mogą powodować nadaktywność.

- To jest bardzo ciężkie jedzenie, które w upały będzie skutkować tym, że będziemy czuć się bardzo ociężali i senni. W upały lepiej postawić na lekkostrawne przekąski, duże ilości warzyw, owoców i lekkie mięsa - radzi dietetyk.

5. Lody, gofry, czekolada

- Jeśli chodzi o słodycze, na pewno zrezygnujmy z czekolady, która w wysokim temperaturach po prostu się rozpuści. Nie demonizowałbym deserów na wakacjach, głównie ze względu na relacje społeczno-psychologiczne, to jest taki miły akcent wakacji, zwłaszcza z dziećmi. Takie przekąski budują relacje, dobre wspomnienia z tych miejsc, które odwiedzamy, więc nie dajmy się zwariować. Skupiłbym się na jakości tych produktów, na ilości owoców, czyli nie chodzi o to, żeby w ogóle ten produkt odrzucić, tylko go ulepszyć, np. dodajmy do takiego gofra więcej owoców - tłumaczy Paprotny.

Dietetyk radzi, żeby w przypadku gofrów zamiast nutelli czy frużeliny postawić na dodatki w postaci świeżych owoców z bitą śmietaną.

Jakie lody wybierać?

- Jako alternatywę o niższej kaloryczności można wybrać sorbety, przy czym musimy pamiętać, że w nich też jest duża zawartość cukru. Przede wszystkim zwróćmy uwagę na miejsce, w którym kupujemy lody, czy są przechowywane w odpowiedniej temperaturze - mówi ekspert.

- Unikałbym lodów o bardzo intensywnych kolorach, np. są takie niebieskie lody często oznaczane jako smerfne, bardzo ciężko określić, jakiego są smaku. Jeżeli kolory lodów są bardzo intensywne, wręcz fluorescencyjne, to bym się mocno zastanowił, jaki jest ich skład. Lepszym rozwiązaniem są lody z kawałkami owoców czy orzechów - wyjaśnia.

6. "Naszym ulubionym sportem narodowym jest grillowanie"

Lekarze alarmują, że wiele osób traktuje urlop jako czas, kiedy wszystkie przekąski i napoje są dozwolone w nielimitowanych ilościach. Za dwa tygodnie na takiej fastfoodowo-alkoholowej diecie możemy słono zapłacić zdrowiem.

- Taka dieta to prosta droga do niealkoholowego stłuszczenia wątroby. Jeżeli do tego nadmiarowo pijemy alkohol, to może doprowadzić do gwałtownych epizodów w postaci ostrego zapalenia trzustki - to zdarza się w sezonach letnich dosyć często. Jeżeli do tego dołożymy tłuste jedzenie, to możemy po takich dwóch tygodniach bardzo łatwo przytyć. Alkohol rozluźnia nasze nawyki, powoduje, że jemy nadmiarowo, w dodatku sam jest niezwykle kaloryczny, więc wychodzimy z tej plaży z opalonym, ale mięśniem piwnym - alarmuje dr n. med. Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych.

Po dwóch tygodniach urlopowego szaleństwa przeciętny Polak przywozi z wakacji kilkadziesiąt tysięcy nadprogramowych kalorii i dodatkowe 2,5 do nawet 5 kilogramów.

- Jeżeli pojedziemy na plaże na drugi koniec Europy, to widzimy, że tych osób otyłych jest zdecydowanie mniej, ludzie więcej się ruszają. Nam się wydaje, że jesteśmy społeczeństwem wysportowanym. To nie jest prawda, naszym jedynym rozwijanym sportem narodowym jest grillowanie wakacyjne i tylko pogoda może zakłócić nasze zachowania - komentuje lekarz.

Dr Sutkowski przyznaje, że swoim pacjentom zawsze radzi, by potraktowali urlop jako czas na zmianę stylu życia.

- Oczywiście to nie jest łatwe, ale daje ogromną satysfakcję i zawsze powtarzam pacjentom, że jest tydzień, dwa bólu, ale później jest ogromna radość i endorfiny, które przekładają się na kolejne dni w roku. Jeżeli się objadamy, pijemy, to wracamy po tych wakacjach zestresowani. Po alkoholu ten odpoczynek wcale nie jest dobry - podkreśla lekarz.

- Urlop powinien polegać na odpoczynku, na relaksie, ale rozumianym jako zmiana sposobu życia w stosunku do tego, jaki prowadzimy na co dzień. Jeżeli ktoś jest pracownikiem fizycznym, to rzeczywiście na urlopie może sobie pozwolić na mniej aktywności, ale jeżeli ktoś siedzi za biurkiem to powinien na miarę swoich możliwości spędzić ten urlop aktywnie - przekonuje ekspert.

Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także:

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze