Szczepienia przeciwko COVID-19. Eksperci nie zostawiają suchej nitki na loterii szczepionkowej
140 mln złotych - tyle będzie kosztować loteria szczepionkowa, która wystartowała 1 lipca. Eksperci nie mają wątpliwości, że taki rodzaj promocji nie zwiększy zainteresowania szczepieniami przeciw COVID-19. - To są igrzyska za pieniądze podatników - mówi socjolog Tomasz Sobierajski.
1. "To nie są działania racjonalne, tylko rozpaczliwe ruchy"
1 lipca ruszyła loteria szczepionkowa, która potrwa do 30 września 2021 r. Osoby, które zaszczepią się przeciwko COVID-19 i zarejestrują się, mogą wygrać nagrody pieniężne, samochody oraz hulajnogi elektryczne.
W ten sposób rząd chcę zachęcić Polaków do szczepień przeciw COVID-19. Działania te nie są bezpodstawne, ponieważ już od końca maja lekarze alarmowali, że zainteresowanie szczepieniami systematycznie spada.
Eksperci jednak krytykują rząd. Ich zadaniem od początku brakowało mądrej kampanii informacyjnej na rzecz szczepień przeciw COVID-19, a loteria - to tylko show, które nie przyczyni się do wzrostu zainteresowania.
- Szczepienia są bardzo specyficznym tematem. Wiele badań wskazuje, że bez długiej i rzetelnej kampanii edukacyjnej nie da się przekonać ludzi. Żadne historie na podstawowym poziomie behawioralnym pod tytułem "zrób, to dostaniesz nagrodę" nie zadziałają - mówi Tomasz Sobierajski, socjolog, badacz, metodolog z Zakładu Mikrosocjologii i Ewaluacji ISNS UW.
Podobnego zdania jest również dr Paweł Grzesiowski, pediatra, immunolog oraz ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. walki z COVID-19.
- Od początku jestem sceptycznie nastawiony do tej loterii. Moim zdaniem nie jest to sposób na pozyskanie grupy sceptycznie nastawionej do szczepień. Decyzję o wydaniu w ten spoób pieniędzy na loterię, muszą być poprzedzone studiami socjologicznymi, które konkretnie wskazywałyby, ile dzięki tym działaniom możemy pozyskać nowych pacjentów. Bez tych badań jest to strzał w powietrze i naśladowanie amerykańskiego stylu, który nie wychodzi nam na zdrowie - opowiada dr Grzesiowski.
- To nie są działania racjonalne, tylko rozpaczliwe ruchy, aby w jakikolwiek sposób poprawić wyszczepialność - dodaje.
2. "Loteria nie przyniesie wielkiego sukcesu"
Zdaniem Tomasza Sobierajskiego, zapewne dla części Polaków ewentualna wygrana na loterii może zadziałać jako argument za przyjęciem szczepionki przeciw COVID-19. - Jednak w obecnej sytuacji, kiedy, żeby ochronić się przed wariantem Delta, potrzebujemy zaszczepić trzy razy więcej osób, niż jest obecnie, nie ma szans, żeby działania rządu odniosły jakikolwiek skutek. Nie mam złudzeń - loteria nie przyniesie wielkiego sukcesu. Natomiast ogromne pieniądze, które można było przeznaczyć na kampanię edukacyjną, zostaną zmarnowane - komentuje Sobierajski.
Zarówno Sobierajski, jak i dr Grzesiowski uważają, że żadna z dotychczasowych kampanii informacyjnych rządu, nie była skuteczna.
- Już pierwsze sondaże pokazywały, że zaszczepić się przeciw COVID-19 jest gotowa połowa społeczeństwa. Ludzie więc zrobili to, ponieważ chcieli i żadne zachęty ze strony rządu nie były tu potrzebne. Teraz niezaszczepiona została dość oporna grupa osób, których trzeba edukować i zachęcać. Zamiast tego rząd robi promocję, która niewiele wniesie - komentuje ekspert.
- Czym innym jest obwieszenie Polski plakatami, na co również wydano masę pieniędzy, a czym innym tłumaczenie, jakie korzyści płyną ze szczepień. Nawet w mediach publicznych nie znajdziemy informacji edukacyjnej. Zamiast tego mieliśmy za pieniądze podatników program "Warto rozmawiać", który w zasadzie był antyszczepionkowym. Na szczęście został on zdjęty z anteny - dodaje dr Grzesiowski.
3. "Za pieniądze podatników urządza się igrzyska"
Zdaniem Sobierajskiego, skończy się to sytuacją, w której "władza obrazi się na obywateli". - Zmierza to ku temu, że pojawi się przekaz na zasadzie "zobaczcie, zrobiliśmy wszystko, daliśmy wam szanse na wygranie nagrody, a wy z tego nie skorzystaliście". To będzie pretekst do tego, co już zapowiedział minister zdrowia - wprowadzić opłatę za szczepienia przeciw COVID-19 - studzi emocje ekspert.
- To jest już całkowity absurd, biorąc pod uwagę, że za szczepienia przeciw COVID-19 nie płaci ani minister, ani premier, tylko obywatele. Szczepionki nigdy nie były bezpłatne, ponieważ płacono za nie z podatków. Najstraszniejsze w tym wszystkim jest to, że na szali jest ludzkie życie. Niestety, to życie, w loterii zostało wycenione na 200 zł - podkreśla Sobierajski.
Zdaniem socjologa do tej pory rząd zrobił niewiele, aby budować proszczepionkową postawę Polakach.
- Jest to niezwykle ważne, ponieważ wszystko wskazuje, że to nie są to ostatnie szczepienia populacyjne, które będziemy przeprowadzać w tym pokoleniu. Zamiast więc budować rzeczy trwałe, za pieniądze podatników urządza się igrzyska, bo inaczej tę loterię ciężko jest nazwać - nie przebiera w słowach ekspert.
Według Sobierajskiego analizy pokazują, że realny wpływ na decyzje o szczepieniach mogą mieć trzy grupy osób - lekarze pierwszego kontaktu, osoby z najbliższej rodziny oraz naukowcy.
- Naukowcy w ogóle nie zostali włączeni do kampanii na rzecz szczepień. Ci, którzy popularyzują tę wiedzę, robią to w prywatnym czasie i na własną rękę. Lekarzy zmusza się do prowadzenia takiej edukacji, choć nie zostali oni do tego odpowiednio przygotowani. W reklamach natomiast pojawiają się celebryci, którzy według analiz zajmują dopiero 6-7 miejsce na liście autorytetów - podsumowuje Tomasz Sobierajski.
Zobacz także: Wariant Delta atakuje słuch. Pierwszym objawem zakażenia jest ból gardła
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.