Europa walczy z pandemią COVID-19. Polska bez obostrzeń. "Brak reakcji ze strony rządu doprowadzi nas do jeszcze większej tragedii"
Czwarta fala pandemii koronawirusa sprawiła, że obostrzenia wróciły do wielu europejskich krajów, ale nie w Polsce. - Alarmowaliśmy, że nie wprowadzając żadnych dodatkowych restrykcji, idziemy drogą Szwedów, która jak wiemy, sprawiła, że jest to kraj o najwyższym odsetku zgonów z powodu COVID-19 w Europie. Brak reakcji ze strony rządu doprowadzi nas do jeszcze większej tragedii – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Magdalena Marczyńska, członek Rady Medycznej przy premierze.
1. Europa walczy z czwartą falą pandemii. Na co czeka Polska?
Od pierwszych dni listopada sytuacja epidemiczna w Polsce stale się pogarsza. Jeszcze niedawno 10 tys. zakażeń dziennie wydawało się liczbą małoprawdopodobną, tymczasem w ubiegłą środę odnotowano już ponad 24,9 tys. zakażeń SARS-CoV-2. Dziś w związku z mniejszą liczbą wykonywanych testów podczas weekendu przypadków COVID-19 jest ponad 12 tysięcy.
Co gorsza, liczba zgonów z ubiegłego tygodnia także jest zatrważająca. W ciągu ostatnich siedmiu dni statystyki dotyczące śmiertelności oscylowały między 300 a 400 zgonami dziennie. W niedzielę 21 listopada liczba zgonów spowodowanych przez COVID-19 przekroczyła w Polsce 80 tys.
Według danych amerykańskiego Uniwersytetu Johna Hopkinsa współczynnik liczby zgonów na 1 milion mieszkańców tygodniowo w przypadku naszego kraju wynosi ponad 50. To zaś plasuje nas wysoko ponad Niemcami, Holandią, Włochami, Francją i Hiszpanią.
Być może dzieje się tak dlatego, że kraje te w porę zareagowały na rozprzestrzeniający się wariant Delta. W każdym z wymienionych wyżej państw poziom pełnego wyszczepienia społeczeństwa jest też o kilkadziesiąt procent wyższy niż w Polsce. Obowiązuje tam również nakaz posiadania certyfikatu covidowego w miejscach publicznych.
Dobrym przykładem jest również Austria. Według ostatnich danych Uniwersytetu Hopkinsa, w Austrii w piątek zanotowano rekordową od początku pandemii liczbę 15 809 nowych infekcji koronawirusem. Decyzją austriackich władz od dziś obowiązuje tam lockdown, także dla zaszczepionych. Wprowadzono również nakaz obowiązkowych szczepień przeciwko COVID-19, który będzie realizowany od lutego 2022 roku.
W Polsce, gdzie sytuacja jest znacznie gorsza, nie obowiązują niemal żadne obostrzenia.
2. Czy Rada Medyczna rekomendowała zaostrzenie obostrzeń?
Prof. dr hab. n. med. Magdalena Marczyńska z Kliniki Chorób Zakaźnych Wieku Dziecięcego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz członkini Rady Medycznej przy premierze przyznaje, że wraz z innymi ekspertami wchodzącymi w skład organu doradczego od kilku miesięcy rekomendowała obowiązek wprowadzenia w Polsce certyfikatów covidowych.
- Tak naprawdę przynajmniej od wakacji rekomendowaliśmy wprowadzenie ograniczeń dla osób niezaszczepionych w postaci certyfikatów covidowych i w dalszym ciągu je rekomendujemy. Chcieliśmy, aby te osoby, które się nie zaszczepiły, w miejscach publicznych okazywały wynik testu w kierunku koronawirusa. Taki krok zmniejszyłyby rozprzestrzenianie wirusa przez osoby, które zamiast szczepień wybierają dystans i noszenie maseczek. Ponadto widzimy, jaki jest efekt wprowadzenia certyfikatów w Zachodniej Europie, gdzie czwarta fala przebiega obecnie najłagodniej – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Marczyńska.
Minister zdrowia Adam Niedzielski uważa jednak, że porównywać się z Zachodem nie należy.
- Myślę, że porównanie z innymi krajami to nie jest dobry pomysł. Myślę, że tutaj lepiej popatrzeć, jak wyglądały infekcje i zachorowania rok temu, kiedy szczepień nie było. Wtedy co prawda mieliśmy większe restrykcje, ale widać, że szczepionki działają o wiele skutecznej niż restrykcje, bo chociażby poziom hospitalizacji, z jakim mamy teraz do czynienia, przekroczył 17 tys., ale jest to jednak poziom o wiele niższy, niż mieliśmy do czynienia rok temu – mówił na antenie TVP Niedzielski.
Podobne stanowisko od rządzących usłyszała Rada Medyczna. Zdaniem polityków wprowadzenie certyfikatów covidowych w Polsce to krok trudny do wykonania. Nie stać nas na zamykanie gospodarki, a społeczeństwo sprzeciwiłoby się kolejnym restrykcjom.
- W uzasadnieniu usłyszeliśmy, że w Polsce pojawiają się problemy legislacyjne z ustanowieniem przepisu o obowiązku certyfikatów, ponadto nie byłoby możliwości kontroli takiego nakazu. Wiemy, że trwają prace nad ustawą, w której to pracodawcy mieliby sprawdzać status zaszczepienia pracownika, ale ona w dalszym ciągu nie jest zatwierdzona i nie wiadomo, jaki będzie jej ostateczny kształt – dodaje prof. Marczyńska.
Dr n. med. Konstanty Szułdrzyński, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii z Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie oraz członek Rady Medycznej dodaje, że ostatnie spotkanie medyków z premierem odbyło się w niedzielę 22 listopada.
- Rekomendowaliśmy przede wszystkim egzekwowanie obostrzeń już istniejących oraz uważniejsze przyjrzenie się statusowi osób zaszczepionych i niezaszczepionych. Te rzeczy są rządowi znane i trudno jest rekomendować coś więcej. Jeżeli rząd naszych zaleceń nie wprowadza, to zapewne nie jest to podyktowane względami medycznymi. Uzasadnienia słyszymy podczas konferencji prasowych, czyli że nie ma przyzwolenia społecznego na zaostrzanie restrykcji czy wprowadzanie paszportów covidowych. Trudno nie zauważyć, że część koalicji jest przeciwko szczepionkom. To znacznie utrudnia działanie rządzącym – mówi w WP abcZdrowie dr Szułdrzyński.
3. Konsekwencje będą zatrważające
Prof. Marczyńska dodaje, że wśród rekomendacji pojawiły się także wzmianki o zmianach w szkołach podstawowych i licealnych, które wprowadzone odpowiednio wcześnie mogłyby zapobiec transmisji wirusa, a także poszanowanie praw osób zaszczepionych, a nie tylko troska o zdanie tych, którzy szczepić się nie chcą.
- Jak widzimy, władza jest tym zaleceniom przeciwna. Ten dialog o segregacji społeczeństwa jest dla mnie przedziwny. Tu nie chodzi o żadną segregację, a o ochronę ludzi, do których nie można dotrzeć. Tu nie chodzi tylko o prywatny biznes, tylko o kwestię odpowiedzialności, tego, że zakażam innych, dla których zakażenie może być śmiertelne. Nie wolno zapominać, że im więcej łóżek jest blokowanych przez pacjentów z COVID-19, tym mniej jest miejsc dla osób z chorobami nowotworami czy kardiologicznymi. Te osoby też będą umierały, bo nie dostaną się do lekarza – dodaje ekspertka.
- Alarmowaliśmy też, że nie wprowadzając żadnych dodatkowych restrykcji, idziemy drogą Szwedów, która jak wiemy, sprawiła, że jest to kraj o najwyższym odsetku zgonów z powodu COVID-19 w Europie. Trzeba powiedzieć, że przy takim stanie rzeczy, jaki mamy obecnie, ochrona zdrowia nie będzie wydolna, a właściwie to już nie jest. Brak reakcji ze strony rządu niewątpliwie doprowadzi nas do jeszcze większej tragedii – stwierdza prof. Marczyńska.
4. Prof. Simon: Granicą wydolności służby zdrowia jest 30 tys. pacjentów dziennie
Prof. Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu oraz członek Rady Medycznej przy premierze RP, przyznaje zaś, że granicą wydolności służby zdrowia jest właśnie 30 tys. zakażeń dziennie. Jeśli będzie ich więcej, przełoży się to na większą liczbę hospitalizacji. A z tą ochrona zdrowia może sobie nie poradzić.
- Nasza służba zdrowia jest w stanie wytrzymać 30 tys. zakażeń koronawirusem dziennie. To jest bariera, której nie możemy przekroczyć, bo inaczej będzie tragedia. Pamiętajmy, że co piąta osoba z COVID-19 trafia do szpitala i to jest zbyt wiele. Nie wolno ekscytować się tym, że powstają nowe łóżka, bo dostawienie ich odbywa się kosztem innych oddziałów. Cała gama pacjentów z innymi schorzeniami nie ma dostępu do służby zdrowia – podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie profesor.
Prof. Simon dodaje, że nie akceptuje braku reakcji rządu na zaostrzającą się sytuację epidemiczną.
- Ja nie mogę się z tym zgodzić, bo Polska jest dla wszystkich obywateli, a nie tylko dla wyznawców jednej ideologii czy partii. Cóż nas to może więcej kosztować niż te zgony, które obserwujemy w ostatnich dniach? – pyta retorycznie ekspert.
Podobnego zdania jest dr Konstanty Szułdrzyński, który obawia się, że zgony zaczną w końcu być liczone w tysiącach.
- Efektem tego będą zgony liczone w tysiącach albo wręcz dziesiątkach tysięcy. Dochodzi jeszcze niemożność leczenia pozostałych pacjentów, opóźnienie diagnostyki i leczenia pacjentów z innymi chorobami, a także przewlekłe powikłania choroby COVID-19. Bo to nie jest choroba, która się cofa do końca. U wielu pacjentów daje trwałe upośledzenia. I to jest ta cena, którą trzeba będzie zapłacić – podsumowuje ekspert.
5. Raport Ministerstwa Zdrowia
W poniedziałek 22 listopada resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby 12 334 osoby otrzymały pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2.
Z powodu COVID-19 zmarło 5 osób, natomiast z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarły 3 osoby.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.