Trwa ładowanie...

Rzeczywista liczba zakażonych może być nawet 5-krotnie wyższa. "Przestaliśmy kontrolować to, co się dzieje z epidemią w Polsce"

Ponad 20 proc. testów wykonywanych w Polsce jest pozytywnych
Ponad 20 proc. testów wykonywanych w Polsce jest pozytywnych (Getty Images, ECDC)

Wirusolog dr Paweł Zmora podkreśla, że od kilku tygodni Polska straciła kontrolę nad przebiegiem epidemii. Co więcej, nie można wykluczyć, że we wschodnich rejonach kraju już wyhodowaliśmy nowy wariant. Ekspert nie ma dobrych wiadomości. - Niestety jestem przekonany, że czwarta fala nie będzie ostatnią. Na wiosnę będzie kolejna - komentuje.

spis treści

1. "Przestaliśmy kontrolować to, co się dzieje z epidemią w Polsce"

Według analiz ECDC Polska jest jednym z najgorzej testujących państw Europy. Jak szacują eksperci, to oznacza, że rzeczywista liczba zakażonych może być nawet 4-5-krotnie wyższa, niż uwzględniają to oficjalne statystyki.

Wskaźnik wykonywanych testów na 100 tys. mieszkańców (4.11.2021 r.)
Wskaźnik wykonywanych testów na 100 tys. mieszkańców (4.11.2021 r.) (ECDC)
Zobacz film: "Przeciwnicy szczepień na oddziałach covidowych"

Dr Paweł Zmora, kierownik Zakładu Wirusologii Molekularnej Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu mówi wprost, że od kilku tygodni przestaliśmy mieć kontrolę nad epidemią w Polsce. Świadczy o tym nie tylko gwałtowny wzrost zakażeń, ale również coraz większy odsetek wyników pozytywnych.

- Obecnie mamy 22 proc. pozytywnych testów. To jest już naprawdę bardzo zła sytuacja. Obserwujemy to, co było podczas drugiej i trzeciej fali. Kilka tygodni temu, kiedy ten odsetek pozytywnych wyników przekroczył tę barierę 5 proc., tak naprawdę przestaliśmy kontrolować to, co się dzieje z epidemią w Polsce. Od tamtego momentu widzimy bardzo duże wzrosty zakażeń, które będą nam towarzyszyły przez najbliższe tygodnie. Obawiam się, że teraz będzie się to rozwijało bardzo gwałtownie - mówi dr Zmora.

2. Na wschodzie Polski mogły już powstawać subwarianty

Koronawirus mutuje, a to oznacza, że w zasadzie każde zakażenie wiąże się z ryzykiem powstania nowych "wersji" wirusa. To powoduje, że rejony z największą liczbą zachorowań mogą stać się potencjalną fabryką nowych mutacji SARS-CoV-2.

- W momencie, gdy wirus infekuje komórkę, popełnia również błędy. Te błędy w namnażaniu to właśnie mutacje. Zdecydowanie powinniśmy się w tej chwili skupić na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie. To są dwa bardzo duże ogniska epidemiczne, w których mamy największą liczbę nowych zakażeń, a liczba zakażeń niestety może wiązać się z powstaniem nowej mutacji, z powstaniem nowego wariantu genetycznego. W momencie, kiedy będziemy mieli podatną populację, a taką właśnie mamy w tych dwóch województwach, mogą się pojawić mutacje - wyjaśnia wirusolog.

- Jeżeli będą one predysponowały SARS-CoV-2 do szybszego rozprzestrzeniania się, czyli będą powodowały, że będzie łatwiej, szybciej wnikał do komórek, to może spowodować, że ten wariant stanie się dominującym - najpierw w danej populacji, a następnie, biorąc pod uwagę, że jesteśmy globalną wioską - również w skali światowej - dodaje dr Zmora.

Im więcej zakażeń w danym regionie, tym większe ryzyko powstania nowych mutacji
Im więcej zakażeń w danym regionie, tym większe ryzyko powstania nowych mutacji (Getty Images)

Ekspert przypomina, że podobnie wyglądała sytuacja w przypadku wariantu Delta. - Powstał najprawdopodobniej w Indiach - w populacji, która była bardzo podatna na zakażenia, po pierwsze ze względu na brak szczepień. Po drugie ze względu na specyfikę kraju - biednego z dużym odsetkiem osób żyjących w ubóstwie oraz ze słabą służbą zdrowia. To wszystko spowodowało, że mutacja w obrębia białka kolca, która pozwalała wirusowi na lepsze wnikanie do komórki, stała się najpierw dominująca w jednym regionie Indii, potem objęła cały kraj i świat - tłumaczy ekspert.

Każde zakażenie wiąże się z potencjalną mutacją i z ryzykiem powstania nowego, groźniejszego wariantu genetycznego, dlatego tak ważne jest sekwencjonowanie. Naukowiec przyznaje, że wariant Delta nadal jest dominującym w Polsce, ale to nie znaczy, że w poszczególnych rejonach kraju nie powstały już inne odmiany koronawirusa.

- Z danych, do których dotarłem wynika, że nadal dominuje wariant Delta. Przy czym niestety sekwencjonujemy za mało próbek. Komisja Europejska rekomenduje, aby sekwencjonować od 5 do 10 proc. pozytywnych próbek, wtedy to powinno mniej więcej odzwierciedlać to, co się dzieje w danym kraju, w danej populacji. Niestety my nie sekwencjonujemy tak dużo. Obawiam się, że nie sekwencjonujemy nawet 1 proc. tych próbek - tłumaczy wirusolog.

Problem w tym, że sekwencjonowanie jest kosztowne i wymaga dużo czasu. Dodatkowo zawsze pozostanie grupa osób, która mimo objawów, nie będzie zgłaszała się na badania albo będzie przechodziła zakażenie bezobjawowo. Zdaniem eksperta pomocne może być przeprowadzanie badań ścieków pod kątem występowania wirusa SARS-CoV-2.

- Zaczęliśmy już takie działania w Poznaniu. Spółka wodociągowa Aquanet już od roku wykonuje swoje analizy obecności SARS-CoV-2 w ściekach. Te badania pokazują, że ilość wirusa wykrywana w ściekach dobrze koreluje z tym, co się dzieje w populacji. Co więcej, wzrost ilości wirusa w ściekach jest obserwowany kilka dni wcześniej od wzrostu liczby nowych przypadków COVID-19, dlatego że wirus zaczyna być wydzielany z organizmu wcześniej, niż pojawiają się objawy - tłumaczy dr Zmora.

3. Będą kolejne fale koronawirusa: wiosną i jesienią

Dr Zmora wyjaśnia, że na razie niewiele wskazuje na to, że pandemia zmierza w kierunku wyciszenia. Wciąż mamy zbyt mały poziom zaszczepienia w skali ogólnoświatowej. Na naszą korzyść działa tempo mutacji SARS-CoV-2, znacznie wolniejsze niż np. w przypadku grypy. W ciągu dwóch lat pojawiły się w sumie 4 dominujące warianty koronawirusa, które były przyczyną większości zachorowań.

- SARS-CoV-2 zmienia się na tyle wolno, że odpowiedź immunologiczna, odporność, którą zyskujemy na skutek szczepienia, powinna być skuteczna również w przypadku pojawienia się nowych wariantów w przeciągu najbliższych 3 lat. Możliwe, że będziemy potrzebowali dawki przypominające za rok, może 2 lata, żeby być w pełni chronieni - zauważa wirusolog.

To założenie optymistyczne, zakładające, że liczba osób zaszczepionych na całym świecie będzie systematycznie rosnąć. Naukowiec ostrzega jednak, że jeżeli reszta świata pozostanie na poziomie połowy zaszczepionej populacji, tak jak w Polsce, to rosną szanse na pojawienie się zupełnie nowego szczepu, czyli wirusa o zupełnie innych właściwościach. Taki wirus może zdecydowanie szybciej penetrować komórki, może wywoływać zupełnie inne dolegliwości.

- Wtedy będziemy mieli znacznie większy problem, bo takiego szczepu niestety nie muszą obejmować aktualnie dostępne szczepionki. O ile się zaszczepimy, pandemia będzie się wyciszała. Niestety jestem przekonany, że czwarta fala nie będzie ostatnią. Na wiosnę będzie kolejna. Obawiam się, że jeżeli nie zmienimy swoich zachowań jako społeczeństwo, to w przyszłym roku między październikiem a listopadem znowu będziemy obserwowali ten wzrost zakażeń, który widzimy teraz - prognozuje naukowiec.

4. Raport Ministerstwa Zdrowia

W niedzielę, 7 listopada resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby 12 493 osoby otrzymały pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2.

Najwięcej zakażeń odnotowano w województwach: mazowieckim (2846), lubelskim (1288), śląskim (1004), wielkopolskim (941).

Z powodu COVID-19 zmarło 9 osób, z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarło 15 osób.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze