Trwa ładowanie...

Laleczka na baterię

Avatar placeholder
Marta Grabiec 29.11.2018 10:34
Laleczka na baterię
Laleczka na baterię

Prawie każda dziewczynka miała kiedyś laleczkę, która działała na baterie. Dzięki nim zabawka mogła działać – mówić, poruszać się, płakać, a nawet oddychać. Miejsce na baterie wyznaczało małe, wypukłe miejsce na ciele lalki. Tam znajdował się cały mechanizm, który ożywiał zabawkę. Życie z rozrusznikiem wygląda dokładnie tak samo – jesteśmy laleczkami, które mogą żyć tylko dzięki odpowiedniej baterii.

W Polsce, od pewnego czasu, wszczepiają mini rozruszniki serca. W wyglądzie przypomina małą tabletkę, którą wprowadza się do prawej komory serca przez tętnicę udową. Ja nie miałam tyle szczęścia i w 2010 roku, gdy miałam 16 lat, włożyli mi pod mięsień klatki piersiowej 10 razy większe urządzenie, z mnóstwem kabelków dochodzących do mięśnia sercowego. Nie dotykam tego miejsca, bo świadomość posiadania w ciele maszynki, której wartość jest taka jak samochodu, na swój sposób mnie obrzydza.

1. Jedna z tysięcy

Co roku w Polsce wykonuje się ponad 16 tys. zabiegów wszczepienia stymulatora serca. To nie jest magiczne urządzenie, które rozwiąże wszystkie problemy. Do lekarzy rozmaitych specjalizacji ciągle zgłaszają się pacjenci z różnymi problemami na tle sercowym. Sama, pomimo wszczepionego rozrusznika, biorę 2 razy dziennie garść tabletek, bez których nie jest w stanie normalnie funkcjonować i przynajmniej raz w roku zaliczam upokarzającą podróż na pogotowie. Tam zawsze czeka na mnie kilkanaście godzin w poczekalni, żeby usłyszeć, że to był kolejny krótki i bolesny nadczęstoskurcz, którego już nie ma.

Zobacz film: "Wskazania do ablacji"

Najczęstszymi wskazaniami do wszczepienie rozrusznika są utrwalone lub napadowe bloki przedsionkowo-komorowe, bradykardia i bradyarytmia. Zaburzenia objawiają się omdleniami, zawrotami głowy czy gorszą tolerancją wysiłku.

Ja o chorobie dowiedziałam się podczas szkolnej dyskoteki. Pamiętam tylko, że w sali było dużo ludzi i w którymś momencie poczułam, że nie mogę oddychać. Podeszłam do okna, starałam się spokojnie i miarowo poruszać klatką, gdy nagle poczułam, jakby lód szedł przez moje żyły wprost do serca. Zrobiło się ciemno.

Obudziłam się, wokół było mnóstwo ludzi. Mówili, że zaraz przyjedzie pogotowie. W szpitalu okazało się, że moje serce najprawdopodobniej się zatrzymało.

Pamiętam, że nie mogłam spać. Aparatura ciągle piszczała. Informowała, że podczas snu puls wynosi 40, 25, 16, 10 uderzeń na minutę. Decyzja była jedna - wysłanie mnie do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Przeszłam dwie operacje (w tym jedną nieudaną) i zaczęłam żyć z rozrusznikiem.

2. Niebezpieczna grypa

Pacjenci, zaraz po wszczepieniu, dostają ulotkę pełną zaleceń i przeciwwskazań. Pamiętam z niej tylko, że nie będzie mi pisana kariera spawacza, operatora dźwigu czy walca drogowego lub strzelca wyborowego.

W broszurze nie było jednak ani słowa o tym, jak będzie od teraz wyglądało moje życie – ciągłe wizyty u lekarzy. Nie wiedziałam, że wszystkie ważne momenty z mojego życia będą zapisane na małym urządzeniu. Typowa rozmowa z lekarzem podczas kontroli rozrusznika wygląda tak:

- Co się działo 25 maja? Widzę tu przyspieszoną akcję serca.

- Hm, prawdopodobnie odpowiedzialny jest za to mój chłopak - odpowiadam po chwili.

Jak to się stało, że w jednej chwili moje życie wywróciło się do góry nogami? Najprawdopodobniej za taki stan odpowiedzialne są powikłania po grypie. O to, jak to jest możliwe, zapytałam prof. dr hab. med. Piotra Jankowskiego:

- Jednym z powikłań grypy jest zapalenie mięśnia sercowego, które może prowadzić do uszkodzenia układu przewodzącego impulsy w sercu. Wirusy mogą też uszkadzać miejsce, w którym tworzą się impulsy, co także prowadzi do zaburzeń rytmu serca. Jest dużo kardiologicznych powikłań po grypie, które nieodpowiednio leczone mogą prowadzić nawet do zgonów. Można się przed tym ustrzec zapobiegając wystąpieniu choroby, tj. prowadząc zdrowy styl życia i szczepiąc się. Jeżeli jednak grypa się pojawi, należy ją dobrze leczyć, tzn. prowadzić spoczynkowy tryb życia, unikać większych wysiłków fizycznych, chłodu, a także stosować odpowiednie medykamenty.

Nie wiem, w którym momencie swojego życia przeszłam tak ciężką grypę, że skutkowała powikłaniami. Ale stało się.

3. Dostałam dodatkowy napęd

Z każdą chorobą da się żyć – nawet z niepracującym samodzielnie sercem. Działam tylko i wyłącznie dzięki baterii, która podtrzymuje moje funkcje życiowe. Mogę uszkodzić maszynę, poziom energii w urządzeniu może się wyczerpać, a ja mogę paść martwa. Jestem bardziej czuła na silne fale radiowe - nie tak, żeby odbierać audycję, ale fale sprawiają, że urządzenie gorzej działa. Jednak nie mam większego ryzyka śmierci niż górnik czy zwykła osoba, która wychodzi na spacer i może zginąć w wypadku. Staram się o tym nie myśleć. Ja nie użalam się nad sobą. Wyręcza mnie w tym cała moja rodzina i wszyscy, którzy wiedzą, że jestem chora. Gdy siedzę na izbie przyjęć i lekarz przychodzi z moją kartą, pyta mnie, gdzie poszła moja babcia, bo nie spojrzeli na datę urodzenia. Muszę wówczas wyjaśniać, że ta karta należy do mnie i słuchać, jak reszta dookoła dziwi się, że "taka młoda, a taka chora".

Trudno żyje się z przeświadczeniem, że jest się zależnym tylko od maszyny. Mówi się, że istnieje coś takiego jak ''złośliwość rzeczy martwych'' – to prawda. To tylko urządzenie – coś się przestawi, poziom zasilania się wyczerpie. Czasem męczą mnie skurcze całego ramienia, ponieważ bateria sprawdza, czy wszystko jest w porządku. Jednak nie mogę powiedzieć, że to życiowa tragedia. Paradoksalnie choroba pomogła mi w wielu sytuacjach – motywowała mnie, żeby starać się bardziej niż moi rówieśnicy, bo nie chciałam by mówiono o mnie tylko i wyłącznie z powodu chorego serca.

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze