Lekarze odesłali ją do domu. Pani Agnieszka zmarła na rękach męża
Pani Agnieszka wróciła ze szpitala w Wejherowie i po trzech godzinach zmarła w domu na rękach swojego męża. Według personelu szpitala życiu kobiety nie zagrażało niebezpieczeństwo.
1. Kobieta wróciła ze szpitala i zmarła na rękach męża
Pierwsze problemy ze zdrowiem pojawiły się u 43-letniej Agnieszki z Gniewina w połowie maja. Kobieta skarżyła się na ogólne złe samopoczucie, ciągle się męczyła, miewała drgawki i nawet na chwilę straciła przytomność. 46-letni Krzysztof, jej mąż, zawiózł kobietę na SOR w Wejherowie. Niestety, pani Agnieszki nie przyjęli do szpitala, podano jej tylko środki przeciwbólowe i wysłano do domu.
Jak relacjonuje pan Krzysztof, wieczorem stan zdrowia jego żony kolejny raz się pogorszył. Mężczyzna wezwał pogotowie, które zabrało panią Agnieszkę do szpitala. Po 12 godzinach kobieta została wypisana do domu. Po trzech godzinach spędzonych w domu, kobieta zmarła.
”Najtrudniejszy był moment, gdy umierała mi na rękach, te jej drgawki. Po trzecim ataku przestała się ruszać. Położyliśmy ją na podłodze, pogotowie zaczęło reanimację, ale nie dało się uratować żony” - opowiadał mąż pani Agnieszki.
Pan Krzysztof i 12-letni syn pani Agnieszki musieli pożegnać ukochaną osobę w Dniu Matki.
Ta wstrząsająca historia została opisali dziennikarze w Polsat News w ”Interwencji”.
Szpital z Wejherowa nie przyznaje się do winy.
Jak przekazała Małgorzata Pisarewicz, dyrektor ds. Komunikacji Społecznej i Promocji Szpitale Pomorskie Sp. z o.o., według wnikliwej diagnostyki życie kobiety nie było zagrożone.
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.