Mamy narodowy problem. Choruje 21 mln Polaków, a ten czynnik zabija 34 osoby w minutę
- W ciągu 60 sekund na świecie umierają 34 osoby z powodu zawału mięśnia sercowego lub udaru - alarmuje prof. Maciej Banach. Jedną z głównych przyczyn są zaburzenia lipidowe, czyli w uproszczeniu - za wysoki cholesterol, który doprowadza do rozwoju miażdżycy. Lekarze wskazują główne grzechy i mówią, w jaki sposób sami pracujemy na "narodową hipercholesterolemię". Aby to zmienić, eksperci zapowiadają szeroką kampanię edukacyjną w 2023 r.
1. Grzech nr 1: Brak badań
Wciąż za mało osób myśli o profilaktyce, a do kardiologa trafia dopiero, kiedy dojdzie już do groźnych powikłań. Konsekwencje: miażdżyca, zawały, udary i wiele innych schorzeń, które zabijają rocznie miliony Polaków. Statystyki są alarmujące. Lekarze szacują, że problem zbyt wysokiego cholesterolu dotyczy nawet 21 mln obywateli naszego kraju. Dokładna skala jest nieznana, bo wielu pacjentów nie wykonuje badań kontrolnych.
- Zbyt wysokie stężenie cholesterolu ma ok. 60 proc. społeczeństwa. Skąd się to bierze? Z naszego stylu życia, z diety, mamy tendencję do przejadania się, ponadto nie spalamy tego, co zjadamy, a to wszystko się odkłada - mówi prof. Łukasz Małek, kardiolog.
Eksperci podkreślają, że wysoki cholesterol nie boli, a choroba powoli sieje spustoszenie w organizmie.
- Tak jak wysokie ciśnienie może powodować bóle głowy, szumy uszne, kołatania serca, tak cholesterol do kiedy nie ma powikłań, nie daje żadnych objawów. Jeśli nie wykonamy badań - to najczęściej nie wiemy przez wiele lat, że cholesterol jest podwyższony - wyjaśnia kardiolog.
- Cholesterol jest substancją, która w dużej mierze odpowiada za budowę blaszek miażdżycowych. To jest jeden z największych czynników ryzyka miażdżycy, która jest chorobą ogólnoustrojową. Te blaszki miażdżycowe mogą powstawać w różnego rodzaju tętnicach. Zarówno zaopatrujących serce, czyli wieńcowych, jak i zaopatrujących mózg, czyli tętnicach szyjnych i kręgowych, ale także w tętnicach zaopatrujących jelita, czy kończynach dolnych - ostrzega prof. Małek.
- Takie blaszki miażdżycowe zwężają naczynia tętnicze i mogą powodować niedokrwienie. Jeszcze gorszym powikłaniem jest pęknięcie blaszki miażdżycowej, na niej tworzy się skrzeplina, która całkowicie blokuje dopływ krwi do jakiegoś obszaru ciała - konsekwencje to udar niedokrwienny, zawał, czy ostre niedokrwienie kończyny. To są zdarzenia, które są potencjalnie śmiertelne - dodaje.
Jedynym sposobem, by sprawdzić, czy nie grozi nam hiperscholesterolemia, jest wykonywanie raz w roku badania z krwi - tzw. lipidogramu, który określa poziom cholesterolu całkowitego, trójglicerydy, cholesterol LDL, cholesterol nie-HDL oraz cholesterol HDL. Tzw. zły cholesterol (LDL), czyli lipoproteiny, transportują cholesterol z wątroby do komórek ciała. Jego prawidłowe stężenie dla osób zdrowych nie powinno przekraczać 100-115 mg/dl.
2. Grzech numer 2: Ignorancja
Prof. Banach kreśli smutny obraz problemów zdrowotnych Polaków i wskazuje niski poziom świadomości - tylko 2 osoby na 10 wiedzą, jakie mają stężenie cholesterolu całkowitego i/lub cholesterolu LDL. To niejedyny problem, nawet pacjenci, którzy zdają sobie sprawę z tego, że mają za wysoki cholesterol, często to ignorują. Utarło się przekonanie, że wysoki cholesterol nie jak tak groźny, jak np. za wysokie ciśnienie, więc wielu chorych zakłada, że problem sam minie.
- Wiemy, że im wcześniej cholesterol będzie w granicach normy, tym ta osoba będzie dłużej żyła i dzięki temu jesteśmy w stanie ograniczyć ryzyko incydentów sercowo-naczyniowych. Jeżeli pojawi się zmniejszenie tolerancji wysiłku, bóle w klatce piersiowej, bóle głowy, kończyn to znaczy, że miażdżyca jest bardzo nasilona. Jeżeli dojdzie już do zawału, wprawdzie w ramach angioplastyki poszerzamy naczynie zmienione miażdżycowo, staramy się, żeby ten człowiek wrócił do życia przed zawałem, ale proszę pamiętać, że część serca jest już niedokrwiona, że tolerancja wysiłku jest inna i pacjent żyje z poczuciem strachu - podkreśla prof. Maciej Banach, kardiolog, kierownik Zakładu Kardiologii Prewencyjnej i Lipidologii UM w Łodzi, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Lipidologicznego.
Kardiolog zauważa, że edukacji wymagają nie tylko pacjenci, ale również lekarze. Wielu z nich, zamiast sięgnąć po środki farmakologiczne, ignoruje problem i zaleca pacjentom po prostu zmianę diety. Czy to pomoże? To rozwiązanie, które się sprawdzi tylko w przypadku pacjentów, u których wartości cholesterolu są nieznacznie przekroczone i nie są obciążeni dodatkowymi schorzeniami. Wielu ma problem ze zmianą utartych nawyków - lekarze szacują, że do tych zaleceń stosuje co piąty pacjent.
- Chcemy zwrócić uwagę pacjentom, żeby nie słuchali fake newsów, żeby wiedzieli, jakie są konsekwencje zdrowotne i - jeśli na podstawie wyników badania laboratoryjnego wiedzą, że mają za wysoki cholesterol - nie wychodzili z gabinetu lekarza bez konkretnych rekomendacji. Nie może być tak, że lekarz powie tylko: proszę zmienić dietę, a niestety to jest wciąż powszechne zjawisko. Rzeczywiście jest grupa pacjentów niskiego ryzyka, z nieznacznie podniesionym cholesterolem o 20-30 proc., gdzie dieta i zmiana stylu życia pomogą, ale dla 80-90 proc. konieczna jest interwencja farmakologiczna - zauważa profesor.
3. Grzech nr 3: Strach przed leczeniem
Lekarze są przerażeni skalą fake newsów na temat leków stosowanych w hipercholesterolemii. Zła sława statyn przypomina teorie spiskowe dotyczące szczepionek przeciwko COVID-19. Niestety wielu pacjentów wierzy w doniesienia samozwańczych ekspertów medycznych i bardziej boi się potencjalnych powikłań po zastosowaniu statyn niż zawalu czy udaru w konsekwencji rozwoju miażdżycy.
- Mamy skuteczne metody leczenia hipercholesterolemii. Tylko co ważne, to musi być leczenie przyjmowane na stałe. Czasami pacjenci, kiedy poprawiają im się wyniki - odstawiają leki. Jest też negatywna prasa związana ze stosowaniem statyn, te ruchy antystatynowe rzeczywiście przypominają trochę ruchy antyszczepionkowe. To powoduje, że część pacjentów nie bierze leków z obawy przed powikłaniami - zauważa prof. Małek. - Jeżeli są wskazania do ich stosowania, to korzyści są dużo większe niż ryzyko działań niepożądanych - przekonuje.
Prof. Banach zwraca uwagę, że zaledwie 24 proc. chorujących na hipercholesterolemię jest leczonych skutecznie. Problem dotyka też pacjentów, którzy już przeszli udar czy zawał.
- Nawet co piąty-siódmy pacjent po zawale może mieć kolejny incydent w ciągu 12 miesięcy, a wyniki badania lipidogram wskazują, że leczenie obniżające stężenie cholesterolu LDL otrzymuje w Polsce tylko mniej niż 60 proc. osób po udarze niedokrwiennym – wyliczał przewodniczący Polskiego Towarzystwa Lipidologicznego podczas konferencji prasowej poświęconej temu problemowi.
Eksperci chcą, aby rok 2023 to zmienił - już zapowiadają szeroką kampanię edukacyjną, która uświadomi pacjentom ryzyko związane ze zbyt wysokim poziomem cholesterolu i wskaże skuteczne metody leczenia. W najbliższych dniach ma być wydane m.in. stanowisko eksperckie dotyczące leczenia zaburzeń lipidowych po zawale serca.
Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez [dziejesie.wp.pl](https://dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.