Miał zawroty i bóle głowy. Diagnoza lekarza zwaliła go z nóg
Długo nie chciał iść do lekarza, bo myślał, że to tylko chwilowe problemy, które nie oznaczają nic złego. Pewnego dnia żona zawiozła go do szpitala. Wtedy okazało się, że mężczyzna jest śmiertelnie chory.
1. Rak wywrócił życie do góry nogami
Takich historii niestety ciągle mamy wiele. Mężczyzna od dłuższego czasu źle się czuje, ale swoje dolegliwości zdrowotne bez przerwy bagatelizuje. W końcu idzie do lekarza i okazuje się, że już jest za późno. Tak było w przypadku Iana Stuarta z Liverpoolu.
Ian od kilku miesięcy narzekał, że ma zawroty i bóle głowy. Po kilku miesiącach żonie udało się go namówić, aby sprawdził, co się dzieje. Poszedł do optyka, bo myślał, że być może jest to efekt przemęczonych oczu. Badania jednak nic nie wykazały.
Potem wyjechał na wakacje ze swoimi córkami. Wtedy objawy się nasiliły. Momentami ból głowy był nie do wytrzymania, a po powrocie do domu niepokojące objawy nie ustępowały. W końcu żona Kathryn sama zawiozła go do szpitala.
Po badaniach lekarz nie miał dobrych wiadomości. Okazało się, że Ian ma agresywny i w zaawansowany nowotwór. To był rak mózgu zwany glejakiem. Niemal od razu trafił na stół operacyjny, bo już nie było na co czekać.
2. Przeżył dwa lata
- Będę szczera, nie miałam nadziei, że wygra z rakiem. Przeszedł chemioterapię, radioterapię, odwiedzaliśmy go codziennie w ośrodku onkologicznym. W ciągu 15 miesięcy od diagnozy przeszedł aż dwie operacje - opowiada żona.
Po drugim zabiegu pojawił się kolejny problem w postaci paraliżu lewej strony ciała. Ian wylądował na wózku inwalidzkim, miał ataki drgawek i problemy z widzeniem. On jednak nigdy nie narzekał, a swoją postawą zaskakiwał wszystkich.
- Zawsze był pozytywną, szczęśliwą i zdeterminowaną osobą z najbardziej bezczelnym poczuciem humoru jakie znałam. Myślę, że dzięki tym cechom udało mu się przeżyć dwa lata. Był człowiekiem, który uwielbiał widzieć ludzi szczęśliwych - mówi Kathryn Stuart.
Mieszkaniec Liverpoolu zmarł 30 października w wieku 47 lat. Zostawił żonę i osierocił dwie córki. Dwa lata po wykryciu glejaka dla całej rodziny były niezwykle ciężkie. Wszyscy starali się normalnie żyć, ale doskonale wiedzieli, że Ian powoli zbliża się do swojego końca.
Zobacz także: Młody wiek wcale nie poprawia ich rokowań. Naukowcy zaskoczeni wynikami badań nad rakiem jelita grubego
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.