Nie żyje Jason Kelk. Był najdłużej hospitalizowanym pacjentem z powodu COVID-19
O śmierci Jasona Kelka, który był najdłużej hospitalizowanym pacjentem z powodu COVID-19 w Wielkiej Brytanii poinformowała na Facebooku jego żona, Sue Kelk. Mężczyzna zmarł w wieku 49 lat. W szpitalu przebywał od marca 2020 r. Po pogorszeniu stanu zdrowia w maju 2021 r. postanowił zrezygnować z kontynuowania leczenia, by odejść na własnych warunkach.
1. Przebieg choroby
Jason Kelk został przyjęty do szpitala w Leeds w marcu 2020 r. z powodu COVID-19, a już w kwietniu wymagał opieki na oddziale intensywnej terapii, na którym został aż do momentu przeniesienia do hospicjum w czerwcu bieżącego roku.
Wirus zniszczył płuca i nerki mężczyzny oraz spowodował poważne problemy żołądkowe, które doprowadziły do konieczności zastosowania karmienia dożylnego. Jason cierpiał również na cukrzycę typu 2 oraz astmę.
Na początku tego roku wydawało się, że stan mężczyzny polepsza się – zaczął samodzielnie chodzić, mógł oddychać bez respiratora i funkcjonować bez całodobowej dializy nerek. Z wiadomości wysłanych do żony wynika, że marzył on tylko o powrocie do domu i normalności, jaką były np. wspólne chwile na kanapie przed telewizorem ze swoją ukochaną.
"Moja rodzina to powód, dla którego mam siłę walczyć. To byłby zupełnie inny rok bez nich u mojego boku" – powiedział.
Niestety w maju nastąpiło pogorszenie i pacjent wymagał ponownego podłączenia do specjalistycznej aparatury, rozwinęły się także jeszcze dwie inne infekcje. Jak przyznała w jednym z wywiadów, Sue obawiała się, że mąż przestał walczyć, gdy pojawiły się ataki omdlenia.
W końcu Jason podjął decyzję o zakończeniu leczenia i przeniesieniu do hospicjum.
2. Spokojna śmierć
"Odejście na własnych warunkach było dla niego bardzo ważne, ale pozostawił za sobą totalnie osamotnionych bliskich" – wyznaje Sue Kelk.
Żona zmarłego podkreśla też, że decyzja, jaką podjął jej mąż, była pełna odwagi. "Uważam, że to jest najdzielniejsza rzecz, jaką można kiedykolwiek zrobić – faktycznie powiedzieć dość takiej egzystencji" – dodaje wdowa.
Jason Kelk odszedł zaraz po przeniesieniu do hospicjum, w obecności swoich najbliższych. Zmarły pozostawił za sobą żonę, rodziców, siostrę oraz pięcioro pasierbów i ośmioro wnucząt. Niestety nie miał okazji poznać dwójki najmłodszych członków rodziny, ponieważ przyszli na świat dopiero w zeszłym roku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.