Trwa ładowanie...

Podarować osamotnionym seniorom Wigilię. "Pani Asia ma wiele wspólnego z naszą zmarłą mamą. Może Bóg tak chciał, żebym mogła lepiej ją zrozumieć"

 Karolina Rozmus
24.12.2021 15:03
Podarować osamotnionym seniorom Wigilię. "Pani Asia ma wiele wspólnego z naszą zmarłą mamą. Może Bóg tak chciał, żebym mogła lepiej ją zrozumieć"
Podarować osamotnionym seniorom Wigilię. "Pani Asia ma wiele wspólnego z naszą zmarłą mamą. Może Bóg tak chciał, żebym mogła lepiej ją zrozumieć" (Stowarzyszenie mali bracia Ubogich)

- Może Bóg tak chciał, żebym mogła lepiej ją zrozumieć, albo żeby łatwiej było nam zbudować tę relację. Ona jest skomplikowana, bo choroba pani Asi utrudnia jej życie – po udarze połowa twarzy kobiety została sparaliżowana, do tego ogromny ból związany z przykurczami mięśni towarzyszy jej na co dzień – opowiada historię pięknej relacji pani Agata, wolontariuszka ze Stowarzyszenia mali bracia Ubogich.

spis treści

1. Stowarzyszenie mali bracia Ubogich

Co się dzieje z tymi, których bliscy odeszli albo których rodzina odsunęła od siebie? Na co dzień – niewidzialni dla społeczeństwa, w święta niewiele się zmienia.

Tę samotność próbuje pokazać Stowarzyszenie mali bracia Ubogich. W świątecznym spocie złakniona towarzystwa starsza kobieta bezskutecznie próbuje nawiązać kontakt – z sąsiadami, ekspedientką w sklepie, a nawet małym chłopcem napotkanym w windzie.

Zobacz film: "Święta dla niektórych są trudnym czasem"

To nie przesada – wielu seniorów tak żyje na co dzień i ta dojmująca samotność będzie też ich jedyną towarzyszką w święta.

- Stowarzyszenie mali bracia Ubogich działa w Polsce już od 18 lat i jego misją jest towarzyszenie osamotnionym osobom starszym. – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie Małgorzata Karpińska, pracowniczka sekcji fundraisingu i komunikacji w Stowarzyszeniu. - Zapewniamy i wyszukujemy wolontariuszy – jeden z podopiecznych ma jednego wolontariusza. Dopasowujemy do siebie te osoby tak, by miały wspólne zainteresowania i tak, żeby pomiędzy tą dwójką początkowo obcych osób mogła zbudować się relacja.

Przyznaje, że dla wielu osamotnionych seniorów największą wartością jest rozmowa i obecność – właśnie to mogą im dać wolontariusze:

- Oni często nie mają nikogo, z kim mogliby podzielić się ani radością, ani smutkiem, ani tym, że np. ulubiony kubek się potłukł. Czas, kiedy wolontariusz przychodzi do seniora, to czas na rozmowę. Wydaje się banalne, ale dla tych starszych osób bywa na wagę złota.

- Wierzymy w to, że sama obecność leczy seniorów. Jedna z naszych seniorek była o krok od stanu depresyjnego, dokuczał jej smutek, a spotkanie z wolontariuszką dosłownie ją uleczyło. W ciągu kilku czy kilkunastu spotkań nasza podopieczna przeszła niezwykłą przemianę – zadzwoniła do koordynatorki wolontariatu, mówiąc, że to jest tak piękne i ważne, że sama chce zostać wolontariuszką. Ta historia to jedna z wielu naszych perełek – opowiada pani Małgorzata.

2. "Myślenie o świętach jest dla nich dotkliwe"

Od kilkunastu lat mali bracia Ubogich organizują wydarzenie pt. "Podaruj wigilię". Jak mówi pani Małgorzata – wtedy wolontariusze i podopieczni zbierają się, by wspólnie spędzić czas, przy akompaniamencie kolęd rozpakować drobne podarunki dla seniorów i po prostu pobyć razem. Od czasu pandemii te spotkania zmieniły charakter na bardziej intymny, ale tradycja pozostała.

Najbardziej dotkliwa jest dla nich samotność - szczególnie w okresie świąt
Najbardziej dotkliwa jest dla nich samotność - szczególnie w okresie świąt (Stowarzyszenie mali bracia Ubogich)

- Święta są bardzo trudnym czasem, ponieważ seniorzy patrzą przez okno, słuchają radia i oglądają telewizję, słyszą i widzą te świąteczne przygotowania, które ich nie dotyczą. Nie mają dla kogo się przygotowywać, ale mają świadomość tego, że zasiądą tego dnia przy pustym stole i nie będą mieli komu życzyć "wesołych świąt". Myślenie o świętach jest dla nich dotkliwe – przyznaje pani Małgorzata.

Największą wartość dla nich jest rozmowa i możliwość spędzenia z kimś czasu
Największą wartość dla nich jest rozmowa i możliwość spędzenia z kimś czasu (Stowarzyszenie mali bracia Ubogich)

3. "Podopieczni to ogromny obowiązek, ale ja takiego obwiązku potrzebuję"

Pani Agata to wolontariuszka, która na co dzień jest nauczycielem przedszkolnym. Pod jej pieczą znajdują się obecnie dwie seniorki. Pani Asia i pani Ania to dwie zupełnie odmienne kobiety. Życie pani Asi w dużej mierze dyktuje choroba – po udarze kobieta ma problem z mową, niedowładem i bolesnymi przykurczami mięśni.

- Moja podopieczna to pani Asia, z którą łączy mnie trudna relacja, ponieważ pani Asia ma trudności z mową po udarze. Jest jednak bardzo samodzielna i dzielna, elegancka, urocza – opowiada w rozmowie z WPabcZdrowie wolontariuszka, w której głosie pobrzmiewa czułość.

- Pani Asia jest przepiękna. Czy szykuje się tak na moje przyjście, ubierając się elegancko i starannie czesząc, przypinając ozdobną broszkę? Czy ma to we krwi? Nie wiem. Ale ta niesamowita kobieta jest teraz zamknięta w czterech ścianach – relacjonuje pani Agata.

Wolontariuszka zaznacza, że ich relacja jest wyjątkowa, bo "nie jest uwikłana w rodzinne koneksje". Co to oznacza?

- Nawet jeśli są znajomi i rodzina, zaangażowani w pomoc seniorowi, to często są uwikłani w sposób zadaniowy. Syn przychodzi zrobić zakupy, sąsiadka myje okna i w ten sposób relacje są właśnie zadaniowe, a rola nas – jako wolontariuszy – jest chyba najbardziej wdzięczna i najprzyjemniejsza. My dajemy od siebie czas i to, co nie jest związane z załatwianiem spraw czy pomocą przy codziennych sprawunkach.

Kim podopieczni są dla pani Agaty? Wolontariuszka mówi stanowczo:

- Podopieczni to ogromny obowiązek, ale ja taki obowiązek chcę mieć. Cieszę się, że go mam, realizuje to taką moją egoistyczną potrzebę dawania czegoś drugiemu człowiekowi, szczególnie w święta. Nie tylko my zresztą dajemy seniorom coś, oni dają nam równie wiele. To nam pozwala też być choć trochę lepszymi w tym trudnym świecie – przyznaje.

W historii niezwykłej – choć niełatwej – przyjaźni jest jeszcze jeden wątek. Podopieczna w pewnym stopniu przypomina pani Agacie o zmarłej mamie.

- W sposobie bycia i w tej chorobie jest bardzo podobna do mojej mamy. Nie wiem, jak to się stało, ale nawet jak opowiadam swojej siostrze o podopiecznej, to obie mamy wrażenie, że pani Asia ma wiele wspólnego z naszą zmarłą mamą. Może Bóg tak chciał, żebym mogła lepiej ją zrozumieć, albo żeby łatwiej było nam zbudować tę relację. Ona jest skomplikowana, bo choroba pani Asi utrudnia życie – opowiada wyraźnie wzruszona pani Agata.

Nadchodzące święta będą dla niej trzecimi od czasu, gdy zmarła jej ukochana mama.

- Przeżywam trzeci rok bez mamy i nadal to jest dla mnie bolesne, mimo że opieka nad starszą osobą była trudna i wymagająca. Spotkanie z podopieczną mi – jako osobie po stracie – daje bardzo dużo – to poczucie, że jestem potrzebna. Nigdy nie będę próbowała zastąpić moich bliskich podopiecznymi, ale oni dają mi możliwość rekompensaty mojej straty.

4. "Tam było wszystko – łzy radości i smutku, i nostalgia, ale też żarty i śmiech"

Wolonatariuszka opowiada też o tym, jak poznała drugą ze swoich podopiecznych.

- Próbując zrealizować marzenie pani Asi, zorganizowałam wycieczkę, o jakiej marzyła kobieta, innym podopiecznym. W ramach zastępstwa dla pani Asi, która przebywała w szpitalu. I tak narodziła się nowa przyjaźń i nowa relacja z inną panią – mówi pani Agata, nawiązując do relacji z drugą podopieczną – panią Anią.

To z nią pani Agata spotkała się pewnego wieczoru, na kilka dni przed Wigilią, dając seniorce w ten sposób namiastkę świąt. Szczegółami z tego wyjątkowego wieczoru pani Agata podzieliła się z nami zaraz po wyjściu z mieszkania podopiecznej. Siedząc w zaparkowanym pod blokiem aucie, pani Agata wyraźnie poruszona relacjonowała to spotkanie.

Pani Agata i pani Ania "przegadały trzy godziny" w czasie wigilijnego spotkania
Pani Agata i pani Ania "przegadały trzy godziny" w czasie wigilijnego spotkania (Arch. prywatne pani Agaty)

- Przyniosłam śledzie, pani Ania na stół postawiła swoje – w pysznym sosie z warzywami. Zjadłyśmy po ciastku i nie mogłyśmy się nagadać przez te trzy godziny. Rozmawiałyśmy o wszystkim – o świętach, o stanie wojennym, o kartkach i tym, że brakowało kiedyś cukru, o prezentach świątecznych dla dzieci, o wnukach, i o tym, jak inne są teraz święta, jak się różnią od innych. Było dużo wspominania i rozpamiętywania dawnych wydarzeń – relacjonuje pani Agata.

Ze wzruszeniem przyznaje, że świąteczne spotkanie, podczas którego obejrzały nagrany przez koordynatorki film z życzeniami, rozpakowały drobne upominki i serdecznie się uściskały, składając życzenia, było wyjątkowe.

- Tam było wszystko – łzy radości i smutku, i nostalgia, ale też żarty i śmiech. Dla mnie to było przyjacielskiej spotkanie, jak z koleżanką, z którą spotykam się i z którą mogę podzielić się tymi słodko-gorzkimi doświadczeniami – konkluduje pani Agata, w której głosie pobrzmiewają łzy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze