Prof. Jacek Wysocki: Media wykreowały szczepionki mRNA na produkt luksusowy
- Nie powiedziałbym, że szczepionki mRNA są lepsze niż wektorowe, ponieważ nikt tego nigdy nie zbadał. Media żąglują liczbami, mówiąc o skuteczności preparatów, ale te dane bez znajomości metodologii nic nie znaczą. Tak powstają mity na temat szczepionek - mówi w rozmowie z abcZdrowie prof. Jacek Wysocki, kierownik Katedry i Zakładu Profilaktyki Zdrowotnej Uniwersytetu im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.
Artykuł jest częścią akcji Wirtualnej Polski #SzczepSięNiePanikuj
Tatiana Kolesnychenko, WP abcZdrowie: Wielu naukowców uważa, że wprowadzenie do obrotu szczepionek mRNA na zawsze zmieni wakcynologię. Będzie Nobel za ich opracowanie?
Prof. dr hab. n. med. Jacek Wysocki: Czy będzie Nobel, zobaczymy dopiero po upływie 10 lat, ponieważ przyszłość pokaże, co wprowadzenie szczepionek mRNA zmieniło w historii medycyny. Choć rzeczywiście opracowanie tej technologii może bardzo dużo zmienić. Wiedza, którą zdobywamy walcząc z pandemią koronawirusa, przełoży się na inne choroby zakaźne. Wiadomo, że firmy farmaceutyczne pracują obecnie nad kilkudziesięcioma nowymi szczepionkami przeciwko różnym chorobom.
Jako przykład można podać szczepionkę przeciw gruźlicy. Dziś korzystamy z preparatu, który został opracowany w latach 20. Wiele laboratoriów bezskutecznie próbowało stworzyć nową wersję tej szczepionki. Tak samo jest z boreliozą. Szczepionka powstała, ale nie była skuteczna. Od lat naukowcy pracują nad szczepionką przeciw malarii, która mogłaby uratować życie setkom tysięcy dzieci w Afryce. Takich przykładów jest bardzo dużo. Włączenie nowych technologii takich jak mRNA albo szczepionka wektorowa może wreszcie przynieść przełom. Więc pod tym względem stosowanie szczepionek przeciw COVID-19 może zmienić rozwój nauki w przyszłości.
Pierwsze badania nad szczepionkami mRNA rozpoczęły się jeszcze w latach 90. Dlaczego potrzebowaliśmy aż 30 lat, żeby te preparaty trafiły do obrotu?
Szczepionki mRNA nie były wcześniej używane z prostego powodu – w użyciu istnieją inne, skuteczne i często wygodniejsze szczepionki. Po drugie, dopiero teraz pojawiły się możliwości technologiczne, żeby takie preparaty wytwarzać i dystrybuować. Kwas nukleinowy, na którym jest oparta szczepionka, wyróżnia się dużą nietrwałością. Więc żeby taki preparat transportować, trzeba go głęboko mrozić, a po rozmrożeniu ma dość krótki okres przydatności. To jest minus szczepionek mRNA. W niektórych warunkach, zwłaszcza w krajach rozwijających się, może to stwarzać kłopot.
Z drugiej strony ogromną zaletą szczepionek mRNA jest możliwość szybkiej produkcji, więc można powiedzieć, że ta technologia czekała na odpowiedni moment. Pierwszy raz wykorzystano ją do stworzenia szczepionki przeciw gorączce Ebola. Szybko opracowano preparat, ale w międzyczasie wygasła epidemia, więc w końcu szczepionka nie trafiła do powszechnego użycia.
Dopiero pandemia koronawirusa stworzyła odpowiednie warunki.
Pandemia zmusiła do przyspieszenia badań, ponieważ w przypadku tradycyjnych szczepionek cykl produkcyjny trwa rok lub nawet półtora. Wiadomo było, że tego typu technologii nie można użyć podczas pandemii, ponieważ pierwsze szczepionki pojawiłyby się dopiero latem 2022 roku. Więc postawiono na mRNA i wektorowe szczepionki, które przede wszystkim pozwalają szybko produkować duże ilości tych preparatów.
Są szybsze w produkcji i lepsze od pozostałych?
Nie powiedziałbym, że szczepionki mRNA są lepsze od pozostałych. Wynika to z prostego powodu: żeby porównywać między sobą szczepionki, trzeba przeprowadzić wspólne badanie kliniczne. Połowa ludzi powinna dostać jedną szczepionkę, a druga inną. Potem porównujemy wyniki i na tej podstawie stwierdzamy, że któryś z preparatów ma większą skuteczność.
Takich badań klinicznych nigdy nie przeprowadzono. Jeden producent deklaruje 80 proc. skuteczności, a drugi 95 proc., ale same liczby bez wiedzy na temat metodologii nic nie znaczą. Każdy z producentów obrał inny punkt końcowy. Jedni obliczali skuteczność, biorąc pod uwagę ewentualność wystąpienia choroby z objawami. Inni dodatkowo analizowali zakażenia bezobjawowe. W każdym badaniu uczestniczyła inna populacja. To wszystko są aspekty, które wpływają na całość. Media nie zawsze skupiały na tym uwagę, więc powstały mity, że jedne szczepionki są lepsze niż drugie, ponieważ mają 95 proc. skuteczności, a nie 80 proc. Kończy się to tym, że później ludzie nie chcą szczepić się jakimś preparatem, nie znając tych skomplikowanych uwarunkowań.
Mówi pan zapewne o szczepionce firmy AstraZeneca, którą nie wszyscy chcą przyjmować. Wynika to jednak w głównej mierze z tego, że dotychczas ta szczepionka dawała najwięcej NOP-ów.
Znowu nie byłbym tego taki pewny. W przypadku szczepionek mRNA ludzie dobrze się czuli po pierwszej dawce. Właściwie nie mieli objawów, ale już po drugiej dawce było znacznie gorzej. Niektórzy nie przychodzili nawet do pracy. Wiadomo, że ze szczepionką wektorową jest na odwrót. Daje ona znacznie więcej objawów po pierwszej dawce, z kolei po drugiej już nie. Więc poczekajmy z wyciąganiem wniosków, aż większa liczba osób zostanie zaszczepiona dwiema dawkami.
Swoją drogą objawów po przyjęciu szczepienia nie nazywałbym NOP-ami (niepożądane odczyny poszczepienne - przyp. red.). To są normalne i przewidywalne reakcje poszczepienne. Pacjent może mieć gorączkę, ból głowy i dreszcze. Jeśli te objawy ustępują po 1-1,5 dniu, trudno tu mówić o NOP-ach. Faktem jest, że część osób po szczepieniu czuła się na tyle źle, że nie przyszła następnego dnia do pracy. Warto jednak zwrócić uwagę, że zwolnienia lekarskie były wydawane w ramach teleporady. Więc trudno powiedzieć, na ile poważne były objawy.
Szczepionki mRNA są dwukrotnie droższe niż wektorowe. Pańskim zdaniem jest sens je kupować? Przykładowo Holandia oparła swój program szczepień tylko na preparacie firmy AstraZeneca.
Media zrobiły ze szczepionek mRNA niemal produkt luksusowy. Prawda jest taka, że nie tylko Polska, ale i wszystkie inne kraje na świecie są gotowe kupić każdą szczepionkę przeciw COVID-19, jaka tylko będzie dostępna. Mieliśmy w grudniu możliwość kupienia szczepionki firmy Pfizer, a następnie Moderny, więc to zrobiliśmy. Kiedy pojawiła się szczepionka wektorowa, chcieliśmy kupić więcej dawek, ale dostawy wciąż są opóźniane. Czekamy się więc na pojawienie się kolejnej szczepionki.
Czy Polska powinna zakupić chińskie albo rosyjskie szczepionki?
Niektóre kraje UE z rozpaczy tak właśnie postępują. Po cichu zamawiają preparaty produkowane przez Rosję i Chiny. W mojej opinii nie jest to postępowanie bezpieczne. W Unii Europejskiej istnieje agencja ds. leków. W EMA zasiadają specjaliści z całej UE, również z Polski. Strona po stronie analizują oni dokumentację dostarczoną przez producentów. Ich zadaniem jest sprawdzić, czy na to, co mówi producent, są dowody. Na tej podstawie EMA wydaje zalecenia stosowania szczepionek. Dla nas to opinia ostateczna.
Jeśli chodzi o szczepionkę Sputnik V, to EMA uznała, że jakość dokumentacji, którą złożył producent, nie jest wystarczająca, aby gwarantować bezpieczeństwo. Chińczycy takiej dokumentacji w ogóle nie złożyli.
Czy szczepionki przeciw COVID-19 będą sezonowe jak w przypadku grypy?
Wszystko zależy od zmienności wirusa. Teraz wiele wskazuje na to, że SARS-CoV-2 może z nami zostać na zawsze. Oznacza to, że pandemia w tej skali się skończy, ale przypadki zakażeń wciąż będą się zdarzać. Jeżeli ludzie będą ciężko chorować z powodu zakażenia nowymi szczepami, to nie jest wykluczone, że co roku konieczne będzie doszczepianie zmodyfikowaną wersją szczepionki. Na szczęście technologia mRNA pozwała łatwo zamienić szczepionkę i włożyć do niej informacje o panującym szczepie wirusa, co w przypadku starych technologii byłoby niemożliwe.
Taki scenariusz jest więc możliwy, ale na razie liczymy, że szczepienia zmniejszą liczbę hospitalizacji i zgonów. Już widać, że w polskich szpitalach jest coraz mniej osób powyżej 80 lat. Znacznie zmniejszyła się liczba zachorowań wśród pielęgniarek i lekarzy. Z drugiej strony jednak zaczęła rosnąć liczba młodych ludzi, którzy wymagają hospitalizacji z powodu COVID-19. Więc prognozowanie dalszego rozwoju epidemii jest bardzo trudne. Każdego dnia uczymy się tego wirusa.
Prof. dr hab. n. med. Jacek Wysocki, spec. pediatrii i chorób zakaźnych, kierownik Katedry i Zakładu Profilaktyki Zdrowotnej Uniwersytetu im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, wiceprzewodniczący Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Wakcynologii, członek Rady Uczelni UM w Poznaniu, członek Rady Medycznej przy Premierze RP.
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.