Trwa ładowanie...

Tak chcą "zabić" raka. Eksperci są przerażeni i apelują o rozsądek

 Karolina Rozmus
27.02.2023 10:15
Medycyna alternatywna rośnie w siłę
Medycyna alternatywna rośnie w siłę (Getty Images/Facebook)

Szacunki wskazują, że w ciągu najbliższych dwóch dekad co piąta osoba będzie się zmagać z nowotworem. I choć rozwój medycyny na przestrzeni lat jest bezsprzeczny, to coraz więcej pacjentów onkologicznych decyduje się na tzw. alternatywne metody leczenia. - Myślę, że jako onkolodzy wiemy o zaledwie drobnym wycinku tego typu praktyk – zdradza prof. dr hab. n. med. Sebastian Marian Giebel.

spis treści

1. Rośnie liczba chorych, rośnie w siłę "altmed"

Dane GLOBOCAN opracowane przez Międzynarodową Agencję Badań nad Rakiem wskazują, że od 2018 do 2020 roku liczba zachorowań na raka wzrosła o 2,3 mln osób. Spośród 19,3 mln chorych 10 mln zmarło.

Według Krajowego Rejestru Nowotworów, w polskiej populacji liczba zachorowań i zgonów wzrosła dwuipółkrotnie od lat 60. XX wieku, nowotwory odpowiadają również za 25 proc. wszystkich zgonów.

Zobacz film: "Z diagnostyką raka płuc nie należy zwlekać nawet w pandemii"

- Rak spowodowany przez mutacje genetyczne staje się chorobą cywilizacyjną – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr nauk farm. Leszek Borkowski, prezes zarządu fundacji "Razem w Chorobie". - Liczba zachorowań rośnie i jeszcze nigdy nie mieliśmy do czynienia z takim tsunami nowotworowym jak teraz – dodaje i podkreśla, że "Polska nie jest w czołówce sukcesów terapii nowotworowych". Pięcioletnie wskaźniki przeżyć wynoszą ok. 50 proc.

To sprawia, że rośnie w siłę tzw. altmed, czyli medycyna alternatywna, oferująca pacjentom onkologicznym nadzieję. Niestety złudną.

- Zajmuję się w fundacji pacjentami onkologicznymi i widzę, jak wzrosła liczba osób, które zwracają się do nas po pomoc w zaawansowanych stadiach raka. Początkowo myślałem, że to skutek pandemii i zawirowań związanych z ochroną zdrowia. Dzisiaj wiem, że to zaawansowanie groźnych stanów rakowych wywołane jest rozpowszechnianiem się różnych bezsensownych teorii leczenia – przyznaje dr Borkowski.

Doskonale widać to po mnogości internetowych grup i forów związanych z "altmedem" czy nagrań na platformie YouTube, w której samozwańczy eksperci wypowiadają się na temat leczenia chorób onkologicznych.

- To bardzo szeroka grupa interwencji. Niektóre z nich mogą być niegroźne, neutralne dla zdrowia pacjenta, inne mogą zakłócać leczenie onkologiczne np. poprzez chemiczne interakcje ze stosowanymi lekami. Największym problemem jest sytuacja, kiedy pacjent postanawia porzucić medycynę opartą na faktach (ang. evidence-based medicine, EBM) na rzecz alternatywnych metod, co do których nie ma żadnych dowodów potwierdzających ich skuteczność oraz weryfikujących ich bezpieczeństwo – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Sebastian Giebel, specjalista chorób wewnętrznych, hematologii i transplantologii klinicznej, kierownik Kliniki Transplantacji Szpiku i Onkohematologii Narodowego Instytutu Onkologii im. M. Skłodowskiej-Curie w Gliwicach.

2. Czy raka da się zagłodzić?

- Nie ma żadnych poważnych prac potwierdzających, że jesteśmy w stanie w istotny sposób zmienić przebieg choroby ani tym bardziej doprowadzić do wyleczenia nowotworu za pomocą diety – mówi prof. Giebel.

Na grupach nawet niezwiązanych z leczeniem raka porad nie brakuje
Na grupach nawet niezwiązanych z leczeniem raka porad nie brakuje (Facebook)

Tymczasem wśród pojawiających się na forach metod "leczenia" raka temat diety wraca jak bumerang. "Tylko dieta alkaliczna, bo w takim środowisku żaden rak nie przeżyje", "nowotwory żywią się cukrem, wystarczy wyeliminować go z diety całkowicie", "zamiast chemii tygodniowy post na wodzie i trzy tygodnie surowej diety ketogennej", "najlepsza jest terapia Gersona" - to tylko niektóre z porad, które można na nich znaleźć.

Dieta ketogeniczna ogranicza do minimum węglowodany w diecie do poziomu ok. dziesięciu proc. dziennego zapotrzebowania kalorycznego na rzecz białka oraz tłuszczów. Terapia Gersona opiera się na sześciotygodniowej restrykcyjnej diecie bazującej w dużej mierze na sokach i suplementach, a także lewatywach. National Cancer Institute (NCI) przed terapią Gersona przestrzega i zwraca uwagę, że jest niebezpieczna dla życia.

Posty, posty przerywane czy głodówki ograniczają dzienne spożycie kalorii nawet do 500 kcal.

- Tak radykalne pomysły, jak wprowadzenie postów czy głodówek, to skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie. Choroby nowotworowe zazwyczaj idą w parze ze zwiększonym metabolizmem i utratą masy ciała chorego – mówi prof. Giebel.

Dietetyk kliniczny dr n. o zdr. Agnieszka Chruścikowska tłumaczy, że wynika to z wyniszczenia organizmu oraz zwiększonego uwalniania energii.

- Wskutek kacheksji nowotworowej oraz katabolizmu zapotrzebowanie na białko się zwiększa. Jest ono substratem, który pełni funkcję budulcową – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie.

Dodaje, że głodówki czy terapia Gersona pogłębiają problem niedoborów i niedożywienia.

- W walce z nowotworem kluczowe jest niedopuszczenie do niedożywienia. A według danych, 30 proc. pacjentów przyjmowanych do szpitala jest już na starcie niedożywionych. W czasie leczenia szpitalnego to niedożywienie u większości chorych się dodatkowo pogłębia – tłumaczy.

Diety eliminujące węglowodany, cukier, który trzeba odciąć od wygłodniałego raka, także są niebezpieczne.

- Zapominamy o tym, że inne - poza rakowymi - komórki naszego organizmu, w wątrobie, sercu, nerkach czy mózgu, potrzebują glukozy – przypomina dr n. o zdr. Agnieszka Chruścikowska.

- Czy na pewno odbierając cukier organizmowi, głodzimy komórki rakowe, czy może dajemy więcej szans nowotworowi na wygraną? Wyniszczony organizm, pozbawiony obrony z łatwością się podda. W pierwszej kolejności zabijemy siebie zamiast raka – podkreśla ekspertka.

3. Amigdalina, wlewy i uderzeniowe dawki witaminy D

Nie tylko dietą, ale raka można "zabić" poprzez wlewy z witaminy C, a nawet uderzeniowe dawki witaminy D – powyżej 150-200 tys. j.m dziennie. Trzecią "witaminą" antynowotworową w tym zestawieniu jest amigdalina, zwana potocznie witaminą B17.

- Nie ma żadnych dowodów na to, że wlewy z witaminy C mogą w czymkolwiek pomóc w leczeniu onkologicznym, co więcej są stosowane w formie dożylnej przez osoby do tego nieuprawnione. Ja traktuję to jako przejaw działalności kryminalnej – mówi prof. Giebel.

Ekspert dodaje, że sytuacja komplikuje się w przypadku witaminy D, która kumuluje się w organizmie i może stanowić "potencjalne zagrożenie dla życia". Amigdalina zaś jest jedną z wielu substancji, w przypadku której brakuje odpowiednich badań.

- Przykładów można wymieniać wiele, ale skuteczność tego typu substancji nie jest w żaden sposób potwierdzona. Niestety dystrybucja fałszywych informacji na temat alternatywnych form terapii przeciwnowotworowej służy tylko jednemu. Temu, żeby ktoś zarabiał kosztem chorych, którzy w przypływie desperacji w to uwierzą – mówi prof. Giebel.

Przypomina, że współczesna medycyna może wiele zaoferować pacjentowi onkologicznemu.

- Warunkiem jest współpraca pomiędzy onkologiem a pacjentem i przekonanie, że trzeba z zaufaniem poddać się odpowiedniej terapii. Jeśli pacjent sądzi, że alternatywne metody mogą zastąpić leczenie konwencjonalne, to może czynić sobie wielką krzywdę. Rezygnując z medycyny opartej na faktach, odbiera sobie jakąkolwiek szansę na wygraną z nowotworem – podkreśla.

- Pacjent często ulega iluzji szarlatanów, ale gdy po pół roku widzi, że jest gorzej, odwraca się od szarlatana, "czołgając" do ośrodka onkologicznego. Tam słyszy jedno: "gdyby przyszedł pan pół roku temu... Dziś możemy leczyć pana wyłącznie paliatywnie" – dodaje dr Borkowski, podkreślając, że nie wini pacjentów, ale system ochrony zdrowia, przez który altmedowi "specjaliści" czują się absolutnie bezkarni.

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze