Wyprawa po nowe życie
Od samego początku swojego życia musiałam walczyć z przeciwnościami losu. Problemy, z którymi musiałam sobie poradzić były dla mnie czymś nowym, a każdy z nich wydawał się początkowo wielki jak góra lodowa.
Urodziłam się 2 miesiące przed terminem i miałam być jednym z tych zawsze szczęśliwych, długo oczekiwanych dzieci. Rozwijałam się prawidłowo, nie wyróżniałam się na tle innych noworodków. No może byłam troszkę mniejsza, ale wcześniakom takie rzeczy się wybacza. Pewnego dnia podczas wizyty kontrolnej pediatra zwrócił uwagę na zwiększone napięcie mięśniowe. Rodzice konsultowali stan mojego zdrowia w wielu poradniach. Postawiono diagnozę – mózgowe porażenie dziecięce. Diagnoza – czy może wyrok. Moja mama musiała porzucić swoje poukładane dotychczas życie, by zmierzyć się z nową rolą życiową.
I tak właściwie całe moje życie to nieustanna walka… Od samego początku została wdrożona rehabilitacja, która trwa do dziś. Specjalistyczne zajęcia pod bacznym okiem specjalistów, samodzielne ćwiczenia w domu, basen i tak każdego dnia wiara w lepsze jutro. Moje samozaparcie i upór rodziców umożliwiło mi stawanie przy meblach w wieku 5 lat. To był ogromny sukces. Pojawiła się nadzieja. Przebyłam wiele ciężkich operacji, każda z nich przybliżała mnie do mojego marzenia – by stanąć na własnych nogach i zatańczyć kiedyś na swoim weselu. Tygodnie spędzone w szpitalu, nogi w gipsie, ból nie do opisania i ciągłe starania dały upragniony efekt. Zaczęłam samodzielnie chodzić. Radości nie było końca. Studniówkę przetańczyłam do białego rana. Świat stał przede mną otworem. W końcu.
Moi rodzice nigdy nie zwątpili, walczyli ze mną nie tylko o moje zdrowie, ale także o prawo do edukacji. Nie zapomnę radości na twarzy pani przedszkolanki, gdy po pierwszym zabiegu weszłam do sali na własnych nogach. Niestety nie wszyscy podchodzili do tego tak entuzjastycznie. Pani pedagog, przed moim pójściem do pierwszej klasy, powiedziała moim rodzicom, żeby lepiej posłali mnie do szkoły specjalnej... bo będzie mi łatwiej. Chciała tylko dać do zrozumienia, że będą tam takie dzieci "jak ja", a o studiach nie mam nawet co marzyć. Odrzucenie, niepewność i poczucie totalnego osamotnienia. Jednak i tu się nie poddaliśmy. Rodzice uparcie posłali mnie do normalnej szkoły. Wszystko układało się idealnie, nie czułam się inna, ani gorsza od rówieśników. Radziłam sobie świetnie. Zdałam maturę i dostałam się na swój wymarzony kierunek studiów. Pragnę połączyć naukę języka migowego z dziennikarstwem, aby w przyszłości pomagać osobom niepełnosprawnym.
Życie czasem potrafi zaskoczyć. Niestety nie zawsze pozytywnie. Ostatni zaplanowany zabieg kostny nie powiódł się. Nie wiadomo dlaczego. Po prostu coś nie wyszło, a ja znowu wylądowałam na wózku. Spastyka mięśni spowodowała problemy w zroście i gojeniu ran. Przestałam chodzić. Tragedia - wózek. Choroba znowu na chwilę zwyciężyła. Walka zaczęła się od początku.
Pomimo ogromu tragedii nie poddawałam się i kontynuowałam studia tak, jak mogłam. Każdy krawężnik, wejście do tramwaju, autobusu miejskiego, sklepu czy na uczelnię, to bariery z którymi muszę sobie radzić - są dla mnie codziennością. Nie zrozumie tego ktoś, kto samodzielnie się porusza. Wyjście na spacer, to tor pełen przeszkód. W Polsce lekarze nie chcą się ponownie podjąć tak rozległej operacji. Boją się odpowiedzialności. Zaproponowali jedynie leczenie zachowawcze.
Jedyną szansą, która odmieni na zawsze całe moje życie jest kosztowna operacja w klinice dr Paleya w USA.Tylko tam mogą mi pomóc przywrócić zdolność samodzielnego chodzenia. Termin operacji zaplanowano na sierpień. Koszt to 240 000 złotych. Nie mogę się teraz poddać, gdy znowu pojawiła się iskierka nadziei. Wierzę, że uda mi się stanąć na własnych nogach.
Niestety moich rodziców nie stać na tak kosztowny zabieg. Dlatego będę wdzięczna za każdy nawet najmniejszy dar serca przybliżający mnie do spełnienia największego marzenia.
Zachęcamy do wsparcia akcji zbierania pieniędzy na leczenie Marty. Jest ona prowadzona za pośrednictwem strony Fundacji siepomaga.
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.