Koronawirus w Polsce. Wysoka liczba zgonów to efekt trzeciej fali. Dr Sutkowski: "Jesteśmy w niekończącym się płaskowyżu"
Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że zbliżamy się do 70 tys. zgonów, które od początku pandemii spowodował koronawirus. Codzienne raporty wskazują także, że liczba zakażeń oscyluje w granicach kilku tysięcy nowych przypadków. Mimo to rząd zapowiada luzowanie obowiązujących obostrzeń. Jak zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie dr Michał Sutkowski kilka tysięcy zakażeń, "to nie powód, żeby znieść wszystkie obostrzenia, odtrąbić koniec pandemii i rozdawać sobie buziaczki".
1. Raport Ministerstwa Zdrowia
W sobotę 8 maja resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby 4 765 osób otrzymało pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2. Najwięcej nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia odnotowano w województwach: śląskim (712), mazowieckim (583) i dolnośląskim (503).
Z powodu COVID-19 zmarło 109 osób, natomiast z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarło 312 osób. Łącznie od początku pandemii zmarło już 69 866 osób.
2. Efekt trzeciej fali
Jak zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych, wysoka liczba zgonów jest pokłosiem trzeciej fali pandemii.
- To jest wynik właśnie tej trzeciej fali, a mówiąc dokładniej - niedbałości o pandemię. Niestety w dalszym ciągu jest dużo koronawirusa w przyrodzie i na początku kwietnia to powodowało dużo przypadków zakażeń, hospitalizacji, respiratoroterapii i zgonów – mówi ekspert. - To jest też pokłosie trudnej sytuacji w strasznie przeciążonej i pokaleczonej po ponad rocznej walce z koronawirusem, ochronie zdrowia. To wszystko składa się na te zgony - wyjaśnia.
Pozornie mogłoby się wydawać, że skoro się szczepimy, coraz częściej wychodzimy na świeże powietrze, to liczby nowych przypadków powinny maleć. Tymczasem dane przedstawiane przez resort zdrowia nie są optymistyczne.
- Wysoka liczba zgonów nie jest skorelowana z liczbą zakażeń z danego dnia. Trzeba mieć świadomość, że między liczbą zakażeń a liczbą zgonów jest przesunięcie dwu-, trzy-, a nawet czterotygodniowe. Dlatego takie są rozpiętości – tłumaczy dr Sutkowski. - Będzie stosunkowo mała liczba zakażeń, już jest mniej, porównując wyniki tygodniowe. To jednak nie powód, żeby znieść wszystkie obostrzenia, odtrąbić koniec pandemii i rozdawać sobie buziaczki. Do tego jeszcze daleko. To w dalszym ciągu jest bardzo wysoki wynik - ostrzega.
3. "Niekończący się płaskowyż"
Jak dodaje dr Michał Sutkowski, by zmniejszyć liczbę zakażeń koronawirusem i w efekcie zgonów, wystarczy, żebyśmy odrobili lekcję, którą daje nam pandemia od prawie półtora roku. Według niego dwie rzeczy są najważniejsze: nasza ochrona i szczepienia.
- Nie do końca wszyscy zdajemy tę lekcję, stąd tak duża liczba zakażeń. Proszę zwrócić uwagę, że podobnie było pod koniec wiosny ubiegłego roku, gdzie liczba zakażeń utrzymywała się cały czas na relatywnie wysokim poziomie. Nie dochodzimy do wartości, jakie miała Skandynawia, czy Czesi, że było kilkaset przypadków. Cały czas mamy po kilka tysięcy i jesteśmy w niekończącym się płaskowyżu - mówi.
Ekspert ostrzega, że scenariusz z zeszłego roku może się powtórzyć. Jeżeli nie zmniejszymy tej liczby zakażeń do minimum i dodatkowo zaszczepimy się w 50 proc., a nie w 85 proc., to jesienią będziemy mieli czwartą falę.
- Nie uważam, że to jest scenariusz najbardziej realny, ale trzeba mieć świadomość, że jest możliwy. Musimy się masowo szczepić. Trzeba znaleźć sposób, by dotrzeć do tych osób, które się wahają, bo przeciwników i tak nie da się przekonać – mówi. - W pewnym sensie przegraliśmy swoją polską bitwę z koronawirusem. Zgonów jest zdecydowanie za dużo i to nie tylko covidowych. Takie są statystyki i to musimy wziąć pod uwagę. To jest wynik naszej nieodpowiedzialności i trudnej sytuacji w ochronie zdrowia.
Jak dodaje, można uniknąć gwałtownego wzrostu zakażeń, trzeba jedynie egzekwować to prawo i się nawzajem pilnować. Według eksperta może się zdarzyć tak, że jeśli długo nie wyjdziemy z pandemii, to będzie przymus szczepienia. Jednak tej sytuacji można uniknąć.
- Są przecież tacy, którzy nie założyli maseczki w ogóle w tej pandemii, a właśnie w ten sposób dochodzi do transmisji – mówi. - Nikt jeszcze nie odwołał pandemii. Nie ma się z czego cieszyć. Mamy krótką pamięć. Miesiąc temu mieliśmy po 30 tys. zakażeń, 700-800 zgonów i to robili nie kosmici, którzy odlecieli i już nie wrócą, tylko to zrobił koronawirus, który jeszcze jest. Wydaje mi się, że rzeczą niezwykle naturalną jest to, żebyśmy się wzajemnie pilnowali.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.