Porzucił ją, gdy zaczęła chemioterapię. Po latach wybaczyła mężowi: "Nie mam mu tego za złe"
Gdy nad jej kolanem pojawił się bolesny guz, przyszła mama nie poczuła zaniepokojenia. Jednak znajomy lekarz namówił ją na badania. Diagnoza była bezlitosna: kostniakomięsak - agresywny nowotwór, który wymaga niezwłocznej chemioterapii. Kobieta postanowiła opóźnić leczenie z uwagi na ciążę. Dla jej męża to było zbyt wiele – porzucił ciężarną żonę już po pierwszym wlewie.
1. Guz nad kolanem
Będąc w ciąży z drugim dzieckiem, 39-letnia Tracey Ferrin z Teksasu zauważyła, że nad kolanem tworzy jej się guz. Był bolesny, mimo to nie budził niepokoju młodej kobiety. Aż do czasu, gdy spotkała znajomego lekarza.
- Wtedy nic nie powiedział, ale później przyznał, że wiedział, że to coś poważnego – relacjonuje Tracey w rozmowie z "The Mirror".
Już następnego dnia stawiła się w szpitalu na badania. Szybko wyszło na jaw, że stan przyszłej matki jest poważny. Niewinnie wyglądająca zmiana okazała się kostniakomięsakiem.
To złośliwy nowotwór tkanki kostnej. Jego symptomami są patologiczne złamania kości, a także ból w okolicy kolana lub ramienia oraz obrzęk.
2. "Powiedziałam, że nie usunę ciąży"
W zaawansowanych stadiach choroby stosuje się leczenie chirurgiczne, ale wcześniej często wystarcza chemioterapia. Kluczem do powodzenia terapii jest jej szybkie rozpoczęcie.
Dla Tracey chemioterapia oznaczała jednak, że nie będzie mogła urodzić drugiego dziecka. Lekarze dali kobiecie wybór: ratowanie jej życia lub ratowanie życia nienarodzonego dziecka przez opóźnienie leczenia.
Amerykanka nie miała żadnych wątpliwości – aborcja nie wchodziła w grę. Pierwsze dawki chemioterapii przyjęła dopiero gdy wkroczyła w trzeci trymestr. Obawa o skutki odwlekania w czasie leczenia, lęk o nienarodzone dziecko, opieka nad dziesięciomiesięczną córką i wreszcie nudności, wymioty i ogólne złe samopoczucie były dla Tracey ogromnym obciążeniem.
3. Nie mógł sobie poradzić z chorobą Tracey
Nie wiedziała wówczas, że przyjdzie jej zmierzyć się z jeszcze jednym: utratą męża. Niedługo po tym, jak kobieta rozpoczęła walkę z kostniakomięsakiem, jej mąż Nick powiedział, że odchodzi.
- Nie mógł sobie z tym poradzić — wspomina Tracey. - Był zdenerwowany, że nie skupiłam się na własnym zdrowiu i nie dokonałam aborcji - dodaje.
4. Leczenie raka w ciąży
Tracey nie poddała się – miała dla kogo żyć. Po każdym wlewie z leków musiała pozostać w szpitalu na czas leczenia podtrzymującego ciążę. Trwało to wiele tygodni, aż w końcu lekarze uznali, że nie mogą dłużej ryzykować. Podjęli decyzję o wywołaniu porodu na sześć tygodni przed terminem.
- Pamiętam, że pomyślałam: "Czy urodzę kosmitę?". Moi lekarze nigdy wcześniej nie przyjmowali porodu dziecka poddanego chemioterapii – opowiada Tracey.
Fayth urodziła się mała, ale zdrowa, a Tracey w końcu poczuła ulgę. Dwa tygodnie po porodzie wznowiła leczenie onkologiczne, które wymagało również operacji usunięcia guza. W tym czasie dziećmi kobiety zajmowała się jej matka.
Dopiero po roku lekarze oficjalnie stwierdzili stan remisji u Tracey, a samotna matka mogła wrócić do normalnego życia. Początkowo nie było to łatwe, bo samotność, lęk o dzieci, a także długie leczenie sprawiły, że Tracey była wyczerpana psychicznie.
- Kiedy jesteś w takiej sytuacji, wchodzisz w tryb przetrwania i nie masz czasu na przetwarzanie czegokolwiek – wspomina i dodaje, że później jednak wszystkie stłumione emocje uderzają ze zdwojoną siłą.
Dziś Tracey żyje pełnią życia, realizując się nie tylko jaka mama, ale także jako kobieta u boku nowego partnera wraz z gromadką dzieci. Potrzebowała jednak kilku lat, by wybaczyć mężowi. Choć na początku jego decyzja była dla przyszłej mamy szokiem, dziś wyznaje, że go rozumie.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.