Jej głos brzmi bardzo cicho i szorstko. Stwierdzono u niej porażenie fałdów głosowych
Włoszka, Claudia Serra, zmaga się z zaburzeniami głosu określanymi fachowo jako porażenie fałdu głosowego. Ma cichy i niewyraźny głos. Z tego powodu ma duże problemy z normalnym funkcjonowaniem i znalezieniem zatrudnienia. "Nigdy nie mogłam spędzić miłego wieczoru w barze ze znajomymi ani wyjść z nimi na kolację do restauracji. W hałaśliwym otoczeniu mój głos byłoby trudno usłyszeć" - mówi kobieta.
1. Cierpi na porażenie fałdów głosowych
Obecnie 29-letnia Claudia Serra mieszka w Croydon, w dużym mieście w południowym Londynie. Urodziła się i spędziła dzieciństwo we Włoszech. W okresie dorastania zauważyła, że nie umie wydawać krzyku jak jej koleżanki w szkole i na podwórku. Okazało się, że to był pierwszy symptom porażenia fałdów głosowych. Gdy miała 16 lat, zdiagnozowano u niej zaburzenia głosu spowodowane uszkodzeniem nerwów krtaniowych. Takie porażenie może być jednostronne lub obustronne.
Kobieta przeszła trzy zabiegi, ale mimo to jej głos pozostał wciąż cichy i zachrypnięty. Skarży się, że ta dolegliwość, z którą zmaga się tyle lat, znacznie wpływa na obniżenie jej jakości życia. Z tego powodu musiała zrezygnować z pracy w salonie pielęgnacji zwierząt - miała duże problemy związane z komunikacją.
"Bardzo mnie to zasmuciło... Nigdy nie mogłam spędzić miłego wieczoru w barze ze znajomymi ani wyjść z nimi na kolację do restauracji. Powód? W hałaśliwym otoczeniu ludzie krzyczą, mój głos byłoby trudno usłyszeć" - wyznaje Claudia w rozmowie z "My London". Dodaje, że pod koniec dopada ją takie zmęczenie, że nie ma ochoty z nikim rozmawiać.
Claudia urodziła się jako wcześniak. Z mamą chodziła do różnych lekarzy specjalistów. Przez dziewięć miesięcy uczęszczała także na terapię logopedyczną w celu usprawnienia funkcji komunikacyjnej, a przede wszystkim jakości głosu. Niestety nie zauważyła żadnych efektów.
Zobacz także: Zdiagnozowano u niej raka jelita grubego. Usłyszała od lekarzy, że ta choroba ją zabije
2. Zabiegi nie przyniosły oczekiwanych rezultatów
W 2014 roku 29-latka straciła całkowicie głos z powodu zabiegu polegającego na wstrzyknięciu do strun głosowych tłuszczu w celu podwyższenia głosu. Dzięki temu miał one rozpulchnić je i nadać im większej elastyczności, co miało owocować wyższym, czystszym głosem. Laryngoplastyka iniekcyjna jest coraz częściej stosowana u chorych z niewydolnością głośni jako alternatywa bardziej inwazyjnych zabiegów.
U 29-latki zabieg nie przyniósł jednak oczekiwanych rezultatów. Kobieta usłyszała od lekarzy we Włoszech, że nie są w stanie już nic zrobić.
W październiku 2021 roku w klinice w Londynie przeszła tyreoplastykę, czyli zabieg chirurgiczny, który leczy dysfonię w obrębie struktur krtani. Miał jej pomóc wrócić do zawodowego, czynnego życia. Jedynie przez dwa miesiące Claudia mogła cieszyć się tym, że jej głos był bardziej wyrazisty i melodyjny. Później wszystko wróciło do normy.
29-latka określa głos jako "zwierciadło duszy". Miała nadzieję, że po zabiegu będzie mogła normalnie funkcjonować. Niestety się nie udało. Teraz czeka na informację, czy będzie miała czwartą operację.
Kobieta jest aktywna w mediach społecznościowych i chce pomóc szczególnie tym osobom, które zmagają się z zaburzeniami głosu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.