Te choroby wykańczają Polaków. "Nadal umiera więcej osób niż przed pandemią"
Eksperci obawiają się, że do końca grudnia może paść kolejny rekord zgonów. - Nie sądzę, żeby w tym roku udało nam się odwrócić ten fatalny trend. Nadal umiera więcej osób niż przed pandemią - zaznacza dr n.med. Michał Chudzik, kardiolog z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Zdaniem lekarza - wzrost liczby zgonów to nie tylko wina systemu ochrony zdrowia, ale też samych pacjentów.
1. "Fatalny trend" nie do odwrócenia?
W pierwszym tygodniu tego roku odnotowano dokładnie 11 997 zgonów. Niewykluczone, że do końca grudnia może paść kolejny rekord zgonów, który przebije ten z ubiegłego roku, kiedy zmarło ponad pół miliona Polaków.
To był najgorszy wynik w ciągu ostatnich pięciu dekad. Liczba zgonów przekroczyła wówczas o blisko 154 tysiące średnioroczną wartość z ostatnich 50 lat (519,5 tys. do 366 tys.).
Pomimo, że jest mniej hospitalizacji, ciężkich przebiegów COVID wciąż umiera więcej osób niż w minionych latach. Jak zatrzymać ten fatalny trend? Ile lat będziemy płacić za dług zdrowotny? Czy już powróciliśmy do liczby zabiegów w kardio- czy onko- logii do minionych lat? https://t.co/xXchepKJZ1
— Michał Chudzik (@Mi_Chudzik) October 25, 2022
- Nie chciałbym być złym prorokiem, ale nie sądzę, aby w tym roku udało nam się odwrócić ten fatalny trend, jeśli chodzi o liczbę zgonów. Nadal umiera więcej osób niż przed pandemią, więc oby nie było gorzej. Niestety, cały czas zmagamy się z długiem zdrowotnym, a z drugiej strony wiele wskazuje na katastrofę demograficzną, bo mamy najmniej urodzeń od II wojny światowej - zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie dr n.med. Michał Chudzik z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, kardiolog, specjalista medycyny stylu życia, koordynator programu Stop-COVID.
- Wzrost liczby zgonów to oczywiście wina systemu ochrony zdrowia, który nadal nadrabia popandemiczne zaległości, m.in. w hospitalizacjach czy zabiegach i nie ma pewności, że uda się to do końca wyprostować. Nadmiarowe zgony mamy cały czas - dodaje lekarz.
Zdaniem kardiologa, przyczyna tkwi także w podejściu samych pacjentów, którzy lekceważą profilaktykę, a w przypadku większości chorób jest ona kluczowa.
- Dotyczy to m.in. chorób serca czy nowotworów, które obok COVID-19 nadal najczęściej zabijają Polaków. Pytanie: Ile osób faktycznie korzysta z badań profilaktycznych i kontroluje parametry, takie jak ciśnienie, cukier czy cholesterol? - zaznacza dr Chudzik. Kardiolog podkreśla, że monitorowanie stanu zdrowia może uratować życie i nie jest to tylko "straszak lekarzy", jak wiele osób niestety uważa.
- Statystyki zgonów mówią same za siebie - wielu, szczególnie tych przedwczesnych, można było uniknąć, gdyby profilaktyka działała tak, jak powinna. Potrzeba jednak programów, w które zaangażują się lekarze, rządzący i sami pacjenci. Tak, jak jedna witamina nie wydłuży nam życia, tak tylko fakt dostępności programów profilaktycznych nie rozwiąże problemu, jeśli pacjenci będą ignorować badania - dodaje lekarz.
2. "Wymieranie Polaków"
Z raportu GUS wynika, że głównymi przyczynami zgonów w 2021 roku były choroby układu krążenia i nowotwory. W czołówce jest też COVID-19. GUS zauważa jednak, że choroby układu krążenia i nowotwory odpowiadały już jedynie za nieco ponad połowę wszystkich zgonów. W stosunku do 2020 r. udział ten obniżył się o prawie 6 proc. Te zmiany są pochodną pandemii. Zgony z powodu COVID-19 stanowiły blisko 18 proc. wszystkich przypadków śmiertelnych.
- Pandemia COVID-19 zebrała w Polsce śmiertelne żniwo. Oficjalnie mówimy jedynie o około 120 tysiącach zgonów osób ze zdiagnozowanym zakażeniem SARS-CoV-2. Drugie tyle dotyczy osób, które zmarły bez przeprowadzenia testu, a także osób, które są pośrednimi ofiarami pandemii - skomentował w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Krzysztof Filipiak, kardiolog, farmakolog kliniczny, rektor Uczelni Medycznej im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.
- To tzw. zgony oboczne, czyli nadmierna śmiertelność spowodowana paraliżem systemu ochrony zdrowia, przeciążeniem polskich szpitali, odwołanymi zabiegami, niepodjętym leczeniem. To największe wymieranie naszych rodaków od czasu II wojny światowej - podkreślał kardiolog.
3. Mężczyźni umierają częściej
Według danych GUS w latach 2020 i 2021 wzrost śmiertelności dotyczył niemal każdej grupy wiekowej.
"Największe zwyżki (11 proc.) odnotowano wśród osób w grupie wiekowej 65-74 lat. W pozostałych grupach z odnotowanymi wzrostami dynamika wzrostu kształtowała się na poziomie od 2 proc. w grupie 5-9 lat do ponad 10 proc. w grupie 40-44 lata. W najmłodszej grupie wieku (0-4 lata) wielkość współczynnika umieralności na 100 tys. ludności wzrosła o 8 proc. w analizowanym okresie" - piszą autorzy raportu.
Liczba zgonów z powodu COVID-19 przekroczyła w 2021 roku 91 tysięcy. To ponad dwukrotny wzrost w stosunku do 2020 roku. Już niemal co piąty zgon spowodowany był COVID-19. Przypadków śmiertelnych wśród mężczyzn było więcej niż wśród kobiet (48,8 tys. vs. 42,3 tys.). We wszystkich grupach wiekowych współczynnik umieralności na 100 tys. ludności jest dwukrotnie wyższy wśród mężczyzn.
GUS wskazuje, że powodem może być m.in. gorsza kondycja zdrowotna mężczyzn, którzy zaniedbują badania profilaktyczne i są obarczeni licznymi nieleczonymi schorzeniami.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.