Trwa ładowanie...

Dług zdrowotny po COVID-19. Będziemy go spłacać przez długie lata

Dług zdrowotny po COVID-19. Choroby cywilizacyjne dziesiątkują Polaków
Dług zdrowotny po COVID-19. Choroby cywilizacyjne dziesiątkują Polaków (East News)

Podczas dwóch lat trwania pandemii w Polsce odnotowano ponad 200 tys. nadmiarowych zgonów. Oprócz COVID-19 najwięcej osób zmarło z powodu chorób kardiologicznych, onkologicznych oraz pulmonologicznych. Choć skala tragedii już jest ogromna, to - jak mówią eksperci - pocovidowy dług zdrowotny będziemy spłacać jeszcze przez długie lata.

spis treści

1. Nadmiarowe zgony w Polsce

Eksperci alarmują, że przez pandemię COVID-19 cofnęliśmy się w leczeniu innych chorób o lata. Niestety część pacjentów, która nie otrzymała pomocy medycznej na czas, umiera. To właśnie zgony osób, które zmarły w wyniku powikłań po przejściu choroby lub zaostrzenia chorób przewlekłych i nie otrzymały na czas pomocy, zalicza się do tzw. zgonów nadmiarowych, zgonów możliwych do uniknięcia.

Jak zauważa farmaceuta Łukasz Pietrzak, który zajmuje się analizą statystyk dotyczących COVID-19, w ciągu dwóch lat pandemii w Polsce odnotowano ponad 200 tys. nadmiarowych zgonów. Z analiz jasno wynika, że nadmiarowe zgony pokrywają się ze wszystkimi dotychczasowymi falami SARS-CoV-2.

Zobacz film: "Prof. Flisiak: szczepienie jest przyspieszeniem nabycia odporności"

- Te wszystkie zgony nadmiarowe należy przypisywać pandemii, czy jest to bezpośredni efekt wirusa, czy efekt tego, że doszło do paraliżu opieki zdrowotnej i niewłaściwego leczenia w wyniku przeładowania systemu. Nie zmienia to faktu, że pandemia w sposób makabryczny pokazała, jak wygląda nasza opieka zdrowotna, która do tej pory była sklejona taśmą z każdej możliwej strony. Przy większym naporze zaczęła pękać. Mamy wieloletnie zaniedbania, jeżeli chodzi o finansowanie opieki zdrowotnej, infrastrukturę, braki personalne. W Unii Europejskiej mamy jeden z najniższych wskaźników liczby lekarzy i pielęgniarek na tysiąc mieszkańców – wymienia w rozmowie z WP abcZdrowie Łukasz Pietrzak.

Ekspert dodaje, że nadmiarowe zgony z pewnością pojawią się także po piątej fali zakażeń wywołanych wariantem Omikron.

- Ze statystyk Ministerstwa Zdrowia wynika, że w drugiej fali mieliśmy 36 proc. zgonów nadmiarowych, które wynikały z COVID-19, w trzeciej fali było to już 75 proc, a w czwartej ok. 60 proc. Choć należy podkreślić, że w przypadku drugiej i czwartej fali skala niedoszacowania jest ogromna. Jeśli chodzi o piątą falę, to z góry można zakładać, że przy tak dużym wzroście zakażeń będziemy mieli wysoki odsetek zgonów z powodu COVID-19. I tak naprawdę realną skalę zakażeń piątej fali poznamy dopiero po liczbie nadmiarowych zgonów – podkreśla Pietrzak.

(East News)

2. Główna przyczyna zgonów Polaków

Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że najczęstszą przyczyną zgonów w Polsce są choroby układu krążenia, a zwłaszcza niewydolność serca. Z tego powodu rocznie umiera ponad 142 tys. osób. U ponad 40 tys. z nich ta choroba jest bezpośrednią przyczyną zgonu. Pandemia tylko pogorszyła sytuację pacjentów kardiologicznych. Do lekarzy trafiają osoby w zaawansowanych stadiach choroby, dla których każda zwłoka może zakończyć się śmiercią.

- Jako kardiochirurg muszę powiedzieć, że u nas w kolejce pacjentów oczekujących zmarło nawet 60 proc. chorych. Nie doczekali operacji. Jesteśmy rozgoryczeni, bo zgłaszają się do nas pacjenci chorzy na inne choroby, którzy przecież ich nie wybrali, a dla dobra wszystkich się zaszczepili i też muszą czekać. Mamy poczucie rosnącej tragedii tych pacjentów niecovidowych – przyznaje prof. Piotr Suwalski, kardiochirurg ze szpitala MSWiA w Warszawie.

Dr Michał Chudzik, kardiolog z Kliniki Kardiologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi dodaje, że podobną sytuację obserwuje w Łodzi.

- Jako lekarz pracujący w szpitalu widzę, jak dużo oddziałów jest zamykanych, przekształcanych w oddziały covidowe. Kiedyś było w nich pełne obłożenie. Dziś w oddziale, w którym kiedyś leżało 20 pacjentów chorych na serce, leży dwóch z COVID-19. Dla tych 20 osób oddział jest zamknięty. Dodatkowo dla tej dwójki musi być pełna obsada pielęgniarska i lekarska, która nie pracuje dla 20-30 chorych, lecz dla dwóch pacjentów z COVID-19. W kardiologii ogólnej wygląda to źle, ponieważ z częścią zabiegów po prostu nie można czekać. Niestety przez pandemię zabiera się dostęp do specjalistów pacjentom, którzy wymagają stałej opieki – podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie dr Chudzik.

Zaniepokojeni sytuacją pacjentów kardiologicznych przedstawiciele Porozumienia Organizacji Kardiologicznych zaapelowali do ministra zdrowia o refundację leków skutecznych w terapii niewydolności serca, które mogłyby przyczynić się do zmniejszenia śmiertelności w tej grupie chorych.

- Apelujemy o refundację flozyn - nowoczesnego leczenia niewydolności serca, które redukuje liczbę hospitalizacji, ryzyko śmierci i wydłuża życie pacjenta, oraz o stworzenie systemu kompleksowej opieki, która pozwoli przenieść ciężar leczenia chorych z niewydolnością serca z lecznictwa szpitalnego do opieki ambulatoryjnej – napisali w apelu.

3. Sytuacja pacjentów onkologicznych

Pandemia mocno odbiła się także na pacjentach onkologicznych. Ze szczególnie trudną sytuacją onkolodzy i pacjenci zmagali się podczas pierwszych dwóch fal zakażeń SARS-CoV-2. Jak podkreśla dr hab. n. med. Adam Maciejczyk z Dolnośląskiego Centrum Onkologii, Pulmonologii i Hematologii obecnie sytuacja, dzięki ogólnie dostępnym testom i szczepieniom, uległa poprawie.

- Z pandemią zmagamy się już dwa lata i sytuacja się zmienia w zależności od momentu jej trwania. Obecnie w onkologii obserwujemy zupełnie inną sytuację. Mamy wielu pacjentów, którzy już nie unikają szpitali onkologicznych, zgłaszają się do specjalistów, dzięki czemu możemy im wcześniej, a przez to skuteczniej pomóc – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie onkolog.

Ekspert podkreśla, że pandemia najmocniej odbiła się na pacjentach pulmonologicznych i hepatologicznych, którzy niestety częściej trafiali do szpitali już w zaawansowanych stadiach choroby.

- Analiza ogólnopolska potwierdziła zwiększoną liczbę pacjentów z zaawansowaną chorobą nowotworową właśnie w grupie chorych na raka płuc i z guzami wątroby. Nie dostrzegam natomiast wyższego stopnia zaawansowania choroby u pacjentów z rakiem piersi czy jelita grubego. Chciałbym jednak zaznaczyć, że w nowotworach przewodu pokarmowego te stopnie zaawansowania u pacjentów, którzy do nas trafiają, zawsze były wysokie. Pod tym względem źle było już przed pandemią – dodaje dr Maciejczyk.

4. Sytuacja pacjentów z nowotworem płuc

Jak podkreśla onkolog, choć sytuacja wielu pacjentów onkologicznych uległa poprawie, niestety są takie grupy chorych, które dalej trafiają do specjalistów zbyt późno.

- Niestety sytuacja pacjentów z nowotworem płuc znacznie się pogorszyła, ponieważ oddziały zajmujące się diagnostyką raka płuca są często zajęte przez pacjentów z COVID-19. Tego nie jesteśmy w stanie tak szybko zmienić. Ważne jest to, że nie mamy obecnie kolejek do zabiegów operacyjnych. Pacjent z guzem płuca, który wymaga operacji, szybko trafia na stół operacyjny. Ale takich chorych jest niewielu. Zazwyczaj dlatego, że nie są w odpowiednim czasie zdiagnozowani, bo zbyt późno trafiają do lekarza – tłumaczy dr Maciejczyk.

- Trzeba przyznać, że w wielu miejscach jest również duży problem z terminowością realizacji badań, a właściwie zrozumieniem, że ci chorzy wymagają bardzo szybkiej diagnostyki. Nie zapominajmy, że w skutecznym leczeniu równie ważna jest także jakość wykonywanych badań. To jest duże wyzwanie dla opieki onkologicznej na wiele lat – dodaje lekarz.

Onkolog podkreśla, że większość chorujących na nowotwór płuc w Polsce to pacjenci z trzecim i czwartym stopniem zaawansowania choroby.

- W Polsce pacjentów z trzecim i czwartym stopniem zachorowania na nowotwór płuc jest blisko 80 proc. A przed pandemią statystyki mówiły o 73 proc., więc ta różnica jest wyraźna. Niemniej ta sytuacja nie jest związana tylko z pandemią, ale także z tym, że nasi obywatele nie dbają o swoje zdrowie i np. palą papierosy. To właśnie ta grupa osób jest najbardziej narażona na rozwój choroby nowotworowej płuc. Podczas pandemii wzrost liczby chorych z wyższym zaawansowaniem choroby odnotowywano także w innych krajach – wyjaśnia dr Maciejczyk.

O sytuacji w onkologii w dobie pandemii kilka dni temu debatowano na spotkaniu Rady Ekspertów ds. Onkologii "Medycznej Racji Stanu", w której udział wzięli przedstawiciele Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, Polskiej Unii Onkologii, Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce oraz Green Communication.

Małgorzata Bogusz, członek Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego zwróciła uwagę na konieczność poprawy walki z chorobami nowotworowymi w Polsce. Jak podkreśliła, do standardów prezentowanych w Europie Zachodniej jeszcze nam daleko.

- Jeśli państwo nie będzie wdrażać rozsądnych rozwiązań, profilaktyki, komunikować obywatelom, jak odpowiedzialnie podchodzić do kwestii zdrowia, to biorąc pod uwagę starzenie się społeczeństwa i epidemię COVID-19, spotkamy się z tzw. onkologicznym tsunami – ostrzegała.

Konieczność poprawy profilaktyki widzi także dr Maciejczyk, który zachęca do wykonywania badań.

- Odpowiedzią na te złą sytuację byłoby zwiększenie udziału pacjentów w badaniach profilaktycznych, którzy powinni być diagnozowani już na wcześniejszym etapie choroby nowotworowej, bo wtedy jesteśmy w stanie najbardziej im pomóc – podsumowuje onkolog.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze