Trwa ładowanie...

Tych danych nie znajdziemy w oficjalnych raportach MZ. Polacy masowo testują się poza systemem

Rekordowa sprzedaż testów antygenowych w aptekach i dyskontach
Rekordowa sprzedaż testów antygenowych w aptekach i dyskontach (Getty Images)

Takiej sytuacji nie było od początku pandemii. Sprzedaż testów antygenowych w aptekach i sieciach handlowych bije w Polsce rekordy. - Szacunki mówią o tym, że 42 proc. testów jest wykonywanych poza oficjalnym systemem - mówi dr Aneta Afelt. Pytanie, ile z nich daje wynik pozytywny. - Stosowanie na masową skalę wyłącznie testów antygenowych, które nie są rejestrowane w systemie, przyczynia się do utraty kontroli nad skalą pandemii w Polsce - dodaje dr Tomasz Karauda.

spis treści

1. Rekordowa sprzedaż testów antygenowych w aptekach i dyskontach

Testy antygenowe wykrywające COVID do samodzielnego wykonania cieszą się w Polsce coraz większą popularnością. W styczniu padł rekord - Polacy kupili w aptekach najwięcej testów od początku pandemii.

- Szacunki mówią o tym, że 42 proc. testów jest wykonywanych poza oficjalnym systemem. Z danych firmy nadzorującej sprzedaż tych testów wynika, że przyrost sprzedaży jest ogromny. Szacuje się, że sprzedano od pięciu do siedmiu milionów testów antygenowych tylko w styczniu. Przyrost sprzedaży jest gigantyczny w okresie od grudnia do końca stycznia - zaznacza dr Aneta Afelt z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego.

Zobacz film: "Czy testy antygenowe są miarodajne?"
Coraz więcej osób bada się na własną rękę. Rośnie sprzedaż testów antygenowych
Coraz więcej osób bada się na własną rękę. Rośnie sprzedaż testów antygenowych (Getty Images)

Łukasz Pietrzak, analityk pandemii COVID-19 i farmaceuta, wyliczał w ostatniej rozmowie z WP abcZdrowie, że w styczniu 2022 r. oficjalnie wykonano i zaraportowano ponad 3,3 mln testów, a w tym samym czasie apteki sprzedały ponad 2,4 mln testów antygenowych. Popularność testów antygenowych zaczęła rosnąć od października, we wrześniu 2021 r. w aptekach sprzedano zaledwie 11,4 tys. testów.

- W okresach szczytowych podczas poprzednich fali udział sprzedaży testów antygenowych był niewielki, teraz niesamowicie wystrzelił. Wiadomo, że takie testy nie są rejestrowane i nikt nie podaje tych informacji do sanepidu - podkreśla Pietrzak.

Z danych, do których dotarł serwis HandelExtra.pl, wynika, że również sieci handlowe notują w ostatnim czasie wyraźny wzrost sprzedaży testów antygenowych.

- Ogromny skok w sprzedaży zauważyliśmy zwłaszcza na przełomie roku, którego poziom osiągnął wartość 20-krotnie większą niż w miesiącach letnich - przyznaje cytowany przez portal Piotr Konopko, dyr. handlowy w sieci Biedronka.

Wzrost sprzedaży testów w styczniu zanotowały również inne sieci handlowe.

- Sprzedaliśmy 134 tys. testów (w styczniu - przyp. red.), czyli o 135 proc. więcej niż w grudniu ubiegłego roku - wyjaśniała Agata Nowakowska, rzecznik prasowa drogerii Rossmann.

2. Epidemia już dawno wymknęła się spod kontroli

- Zlecenia odnotowane w systemie spadają, a sprzedaż testów w aptekach i marketach rośnie. Polacy wzięli sprawy swojego zdrowia we własne ręce - relacjonuje w mediach społecznościowych dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19.

Nic dziwnego, że w oficjalnych raportach widać wyraźnie spadki nowych zakażeń. To wcale nie oznacza, że to koniec pandemii. Spadek liczby zakażeń nie przekłada się na wyraźne zmniejszenie liczby hospitalizacji. Eksperci przypominają, że w szpitalach nadal przebywa ponad 18 tys. chorujących na COVID, 1,1 tys. jest w ciężkim stanie i wymaga wsparcia respiratora.

- Stosowanie na masową skalę wyłącznie antygenowych, które nie są rejestrowane w systemie, przyczynia się do utraty kontroli nad skalą pandemii w Polsce - podkreśla dr Tomasz Karauda, lekarz oddziału chorób płuc Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Łodzi.

- My oczywiście będziemy szli drogą reszty Europy, jeżeli chodzi o budowanie odporności populacyjnej, tylko u nas się to będzie odbywało kosztem ludzkiego życia, kosztem ludzi walczących o życie. Do tego stopnia, że brytyjski "The Lancet" wskazuje Polskę jako naukowy przykład tego, jak nie należy walczyć z pandemią. Jesteśmy znowu przykładem tego, jak niewiele może znaczyć życie ludzkie nie tylko w oczach władzy, ale też samego społeczeństwa. To jest też pokłosie naszych decyzji - dodaje lekarz.

Tylko od początku lutego z powodu COVID zmarło 2,9 tys. Polaków, w styczniu - osiem tysięcy. Pod względem liczby nadmiarowych zgonów jesteśmy w czołówce europejskiej. Dlatego dr n. farm. Leszek Borkowski, były prezes Urzędu Rejestracji, przyznaje, że jest przerażony deklaracjami rządu o końcu epidemii w Polsce.

- Dla mnie to jest rzeczą skandaliczną. To, co robi rząd, jest nieodpowiedzialne, bo doprowadza po raz kolejny do utraty zaufania publicznego. Ludzie są zdezorientowani. Mówiąc o końcu pandemii trzeba zadać sobie pytanie, dlaczego tak dużo osób za swoje pieniądze się testuje, jaka jest przyczyna. Robią to najprawdopodobniej dlatego, że podejrzewają, że są zakażeni, albo ktoś z ich bliskich jest zakażony. W związku z tym obawiam się, że resort zdrowia opierał się na niepełnych danych odnośnie liczby zakażonych, stąd mając niewłaściwe dane lub niewłaściwie interpretując te dane, podjął niewłaściwe decyzje - wyjaśnia dr n. farm. Leszek Borkowski, były prezes Urzędu Rejestracji, współautor sukcesu harmonizacji leków, konsultant ds. rynku leków amerykańskich funduszy inwestycyjnych, członek zespołu doradczego przy Agencji Rządu Francuskiego, farmakolog kliniczny ze Szpitala Wolskiego w Warszawie.

I dodaje: - Proszę pamiętać, że w przypadku COVID u dzieci może się później pojawić PIMS, czyli wieloukładowy zespół zapalny. W szpitalach mamy mniej osób, ale to, co się dzieje w POZ-ach i na oddziałach dziecięcych, jest zatrważające.

3. Dr Karauda: Zgłaszają się do szpitala z rozwiniętymi objawami, z niewydolnością oddechową

Dr Karauda w rozmowie z WP abcZdrowie przyznaje, że do szpitali trafia coraz więcej pacjentów, którzy mają potwierdzone zakażenie na podstawie samodzielnie wykonanych testów.

- Rzeczywiście zdarzają się przypadki, że ktoś wykonał wcześniej test antygenowy i nawet ma go przy sobie. Takie osoby zgłaszają się do szpitala dopiero, kiedy stan się pogarsza - z rozwiniętymi objawami, z niewydolnością oddechową. Mało tego, wydaje mi się, że teraz większość osób diagnozuje się właśnie na własną rękę - mówi lekarz.

Dr Karauda zwraca uwagę również na pozytywny aspekt popularności testów antygenowych - nawet jeżeli te dane nie trafiają do oficjalnych raportów, dobrze, że w ogóle się badamy. Dzięki temu pacjenci mają przynajmniej świadomość, że chorują na COVID, a wielu z nich decyduje się na samoizolację.

- Natomiast minusem jest to, że test antygenowy jest mniej czuły niż test PCR. Ujemny wynik testu antygenowego, gdy mamy objawy infekcji, nie daje nam gwarancji, że nie jesteśmy zakażeni. Chociaż zdarzały się nawet przypadki testów PCR, które musieliśmy powtarzać. Test PCR ma ok. 70 proc. czułości w zależności od dnia, kiedy się go wykonuje, a test antygenowy jeszcze mniej. Dodatni test antygenowy świadczy o tym, że aktywnie zakażamy, natomiast dodatni PCR zdarza się również u pacjentów, którzy już przeszli zakażenie, może się utrzymywać przez długi czas, jako pozostałość materiału genetycznego wirusa, który już aktywnie nie replikuje - wyjaśnia ekspert.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze