Trwa ładowanie...

Koronawirus w Polsce i dramat młodych ozdrowieńców. Wpadli w systemową przepaść

 Katarzyna Grzęda-Łozicka
15.08.2020 11:22
24-letnia Patrycja przez koronawirusa spędziła 3 tygodnie w szpitalu
24-letnia Patrycja przez koronawirusa spędziła 3 tygodnie w szpitalu (Instagram)

Duszności, kłopoty z oddychaniem, zmniejszona wydolność organizmu i wypadanie włosów - to tylko część powikłań, z którymi borykają się młodzi ludzie, którzy przeszli COVID-19. Okazuje się, że problemem są nie tylko zdrowotne dolegliwości, ale również trudności z dostępem do specjalistów.

1. Powikłania po koronawirusie u młodych ludzi

24-letnia Patrycja zachorowała w marcu po feralnym spotkaniu ze znajomymi. Zarazili się prawie wszyscy. Łącznie koronawirusa wykryto u blisko 40 młodych ludzi.

- Zachorowało bardzo dużo moich znajomych. 4 z nich miało jako powikłanie zapalenie wyrostka, sporo z nich leżało w szpitalach z zapaleniem płuc. Także nie wyglądało to tak, jak się mówi, że u młodych osób to jest bezobjawowe albo łagodne. Wszyscy byli poniżej 30. roku życia - opowiada Patrycja.

Patrycja narzeka na wypadanie włosów po przejściu COVID-19
Patrycja narzeka na wypadanie włosów po przejściu COVID-19 (Instagram)
Zobacz film: "Mieczysław Opałka, polski "pacjent zero" gościem WP"

Kobieta spędziła w szpitalu trzy tygodnie, do tego wirus uaktywnił u niej choroby, z którymi zmagała się przed laty.

- Wcześniej miałam nawracające zapalenia nerek, COVID-19 spowodował, że problem wrócił, a leczenie trwało dość długo. Prawie 2 miesiące brałam antybiotyk - opowiada.

Patrycja wpadła w systemową pułapkę
Patrycja wpadła w systemową pułapkę (Instagram)

Fizycznie czuje się już dobrze, ale skutki psychiczne odczuwa do dziś.

- Depresja, nerwica. Tak silny stres towarzyszył chorobie i to nadal we mnie jest. Straszne wypadają mi też włosy, nigdy wcześniej nie miałam z tym problemów, a teraz wypadają mi garściami. Do tego próbuje teraz wrócić do sportu, ale widzę dużą różnicę w kondycji, strasznie szybko się męczę - zdradza Patrycja, która po 3 tygodniach wyszła ze szpitala i od tamtej pory nikt już nie kontroluje, co się z nią dzieje i czy może potrzebować pomocy.

2. Życie po koronawirusie

Piotr (imię zmieniamy na prośbę bohatera) ma 31 lat. W lipcu razem z żoną przeszedł zakażenie koronawirusem. Jednak najgorsze przyszło już po ozdrowieniu.

- Zauważyłem, że nawet minimalny wysiłek sprawia, że dostaję duszności. Na własną rękę skontaktowałem się z pulmonologiem, który stwierdził rozległe uszkodzenia płuc i astmę. Dodam, że byłem całkowicie zdrowy i sprawny fizycznie przed chorobą - podkreśla mężczyzna.

Piotr ma problem z przejściem 100 metrów, do tego dochodzą trudności z oddychaniem. Nawet dłuższe rozmowy są dla niego wysiłkiem. Dolegliwości utrzymują się do dziś, a najgorsze, że mężczyzna wpadł w systemową przepaść.

W rozmowie z WP abcZdrowie opowiada, że nikt nie interesuje się osobami, które nie były hospitalizowane, ale mają powikłania, a takich przypadków jak on może być tysiące. Wiele osób, które przeszły zakażenie bezobjawowo, może nawet nie wiązać swoich dolegliwości z koronawirusem.

- My ozdrowieńcy znaczymy dla polskiego państwa tyle, co liczba w statystyce. Przez okres choroby nikt z wiedzą medyczną się z nami nie skontaktował. Po wyzdrowieniu nikt nie ma wiedzy, nikt nie prowadzi badań, nikt nie rozumie, że osoba zdrowa nagle ma problem z przejściem 100 metrów. Wyzdrowiał. Statystyka poprawiona, minister może świętować i zapomnieć o nim - mówi zbulwersowany 31-latek.

- Służba zdrowia poza wykonaniem pierwszego wymazu nie miała ze mną kontaktu i nie chce mieć ze mną do czynienia po wyzdrowieniu. Na pewno jest wiele osób takich jak my. Odbijamy się od coraz to nowych telefonów, nigdzie nie ma instrukcji, gdzie szukać pomocy w razie spustoszenia, jakie zostawia po sobie koronawirus, nikt nie chce zlecić głupiej tomografii, nie wspominając o rezonansie, bo przecież "zdrowemu" 31-latkowi RTG powinno wystarczyć - dodaje rozgoryczony.

3. Ozdrowieńcy wpadli w systemową przepaść

Kolejne doniesienia płynące z różnych państw potwierdzają, że koronawirus może prowadzić do uszkodzeń wielu narządów.

- U części pacjentów mimo ustąpienia objawów utrzymuje się obniżona wydolność płuc, tzn. w badaniach czynnościowych płuc obserwujemy 20, a nawet 30 proc. ubytku wydolności - wyjaśnia prof. Robert Mróz, pulmonolog z II Kliniki Chorób Płuc i Gruźlicy Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.

Mogą wystąpić również powikłania kardiologiczne. Tego właśnie boi się Piotr, czeka na wizytę u kardiologa. Pomimo skierowania został poinformowany, że na wizytę poczeka w kolejce kilka miesięcy. Do pulmonologa poszedł prywatnie, pierwszy termin w NFZ był pod koniec września.

- Nie mogę w to uwierzyć. Osoba po nowej dla lekarzy chorobie, po ciężkim przejściu, z objawami sugerującymi spustoszenie wywołane przez tę chorobę, musi czekać parę miesięcy, zamiast zostać gruntownie zbadana, by pomóc w przyszłości innym ludziom, których, nie oszukujmy się, będzie sporo - mówi.

Zobacz także: Lekarz, który przeszedł COVID-19 opowiada o powikłaniach. Schudł 17 kilogramów i nadal ma problemy z oddychaniem

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Oceń jakość naszego artykułu: Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
12345
Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze