Choroba jelit wyniszczała ją od środka. Jednocześnie uratowała kobiecie życie
Przyznaje, że do toalety chodziła nawet 20 razy dziennie. Gdy okazało się, że źródłem problemu jest poważna choroba jelit o podłożu zapalnym – choroba Leśniowskiego-Crohna, młoda kobieta była przerażona. Teraz jednak podkreśla, że dzięki schorzeniu udało się wykryć inną, poważną przypadłość i to na kilka lat przed pojawieniem się pierwszych objawów.
1. Chorobę Crohna zdiagnozowano, gdy była nastolatką
Charlotte z Stockton-on-Tees w Durham miała problemy jelitowe, które zmuszały ją do częstych wizyt w toalecie, a dodatkowo szybko traciła na wadze. Zanim jednak dowiedziała się, z czym będzie musiała żyć, minęło sporo czasu.
- Jednym z powodów, dla których nie zostałam zdiagnozowana wcześniej, było to, że wstydziłam się komuś powiedzieć, że tak często chodzę do toalety – wspomina i dodaje: - Nie chciałam z nikim o tym rozmawiać, nawet z rodzicami.
Gdy w końcu w 2014 roku nastolatka dowiedziała się, że cierpi na chorobę Leśniowskiego-Crohna, jej życie zmieniło się diametralnie.
To autoimmunologiczne, przewlekłe schorzenie zapalne. Objawiać się może bólami brzucha, biegunką, postępującą utratą masy ciała oraz anemią i niedożywieniem. Choroba Crohna jest nieuleczalna i nie ma na nią leków przyczynowych. Jednak podjęcie terapii może zminimalizować przykre objawy, a nawet doprowadzić do ich długotrwałego ustąpienia.
Tak było w przypadku Charlotte.
2. Rutynowe badanie ujawniło niewydolność nerek
Leczenie immunosupresyjne okazało się skuteczne w przypadku młodej dziewczyny, jednak konieczne było stałe monitorowanie stanu jej zdrowia. Co osiem tygodni Charlotte stawiała się więc na badaniach krwi. To była jedyna niedogodność, bo poza tym czuła się świetnie, aż do pamiętnego roku 2017. Wtedy rutynowe badanie wykazało nadzwyczaj wysoki poziom kreatyniny, sygnalizującej problem z nerkami.
Charlotte została niezwłocznie skierowana do nefrologa, bo nie było wątpliwości, że nerki studentki nie pracują prawidłowo.
- Przez cały czas czułam się zupełnie dobrze i normalnie. Wiedziałam, że coś się dzieje, ale to było dziwne, ponieważ nie czułam tego – komentuje wyniki badań.
Okazało się, że faktycznie nerki kobiety nie filtrują prawidłowo krwi, ale chorobę udało się wychwycić na etapie, w którym nie daje żadnych objawów. To sprawiło, że lekarze wyprzedzili o krok poważny problem zdrowotny Charlotte. Szybko wyszło również na jaw, że przyjdzie dzień, gdy Charlotte będzie potrzebować nowego narządu.
Dwa lata później lekarze zadecydowali o założeniu drenu do nerki na wypadek, gdyby Charlotte na którymś etapie potrzebowała dializ.
Ta decyzja uratowała jej życie już kilka miesięcy później – gdy gwałtowne pogorszenie czynności nerek sprawiło, że Brytyjka musiała być hospitalizowana.
- Nie miałem żadnych objawów, ale moje ciało było pełne toksyn, dlatego nazywają to cichym zabójcą – mówi o niewydolności nerek kobieta i podkreśla, że w rzeczywistości choroba Crohna uratowała jej życie.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.