Koronawirus i szczepienia w Polsce. Dr Sutkowski o utylizowanych dawkach. "Mam nadzieję, że wszystko odbywa się transparentnie"
Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że od początku akcji szczepień w Polsce zutylizowano ponad 1360 dawek szczepionki. Z czego wynika tak wysoka liczba dawek, które się marnują? - Chciałbym, żeby nie było tak, że się pokątnie rozprowadza jakieś dawki. Mam nadzieję, że wszystko odbywa się transparentnie - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie Prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski.
1. Koronawirus w Polsce. Raport Ministerstwa Zdrowia
W niedzielę 17 stycznia resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby 6 055 osób otrzymało pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2. Najwięcej przypadków zakażenia odnotowano w województwach: wielkopolskim (826), mazowieckim (816) i kujawsko-pomorskim (658).
Zmarło 142 osoby, z czego 105 miało choroby współistniejące.
Uwagę zwraca bardzo duża liczba osób, które wymagają podłączenia do respiratora - jest ich aż 1651. Ostatnio porównywalna liczba zajętych respiratorów odnotowywana była w jesiennym szczycie pandemii. 6 listopada zajętych respiratorów było bowiem 1703.
📊 Dzienny raport o #koronawirus. pic.twitter.com/przPelfw2Z
— Ministerstwo Zdrowia (@MZ_GOV_PL) January 17, 2021
Z ostatniego raportu szczepień przeciwko COVID-19 wynika, że do tej pory w Polsce zaszczepiono 436 963 osób. Odnotowano 122 osoby z niepożądanym odczynem poszczepiennym.
ℹ️Zaktualizowany raport dotyczący liczby szczepień znajduje się już pod adresem ⬇️https://t.co/NMqyTPXfQo#SzczepimySię pic.twitter.com/eA90kBgcVP
— #SzczepimySię (@szczepimysie) January 16, 2021
Zutylizowano zaś 1 360 dawek szczepionki. Zapytaliśmy dr Michała Sutkowskiego, Prezesa Warszawskich Lekarzy Rodzinnych, czy liczba dawek, które są utylizowane, powinna niepokoić.
- Mam nadzieję, że te szczepionki nie marnują się dlatego, że ktoś szczepi się poza kolejnością, albo coś innego robi się z tymi szczepionkami. Wbrew pozorom to nie jest duży odsetek dawek, które idą do kosza, to się dzieje zawsze - uspokaja w rozmowie z WP abcZdrowie dr Sutkowski.
Lekarz zapytany, czy strategia, którą przyjął rząd, dotycząca odkładania dawek dla tych ludzi, którzy przyjęli już pierwszy zastrzyk, może przyczyniać się do tego, że część z nich traci ważność, stwierdził:
- Raczej nie, to nie powinno mieć znaczenia. Chociaż w Agencji Rezerw Materiałowych one też się mogą zepsuć. Może być awaria techniczna, ktoś może czegoś nie dopatrzyć, może się rozmrozić, może ulec uszkodzeniu podczas transportu. Teoretycznie to jest możliwe. Ale skala tych zniszczeń mechanicznych jest relatywnie nieduża, biorąc pod uwagę fakt, że udało nam się zaszczepić ponad 400 tys. ludzi - przekonuje dr Sutkowski.
2. Jak dochodzi do uszkodzeń szczepionek?
Prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych wyjaśnia, w jaki sposób może dochodzić do uszkodzeń.
- Przy tej szczepionce pojawia się pewna trudność, a mianowicie jedna fiolka wymaga rozcieńczenia. Z jednej fiolki pobieramy 6 dawek, więc mamy co najmniej 7 wkłuć. Charakterystyczne jest to, że na pewnym etapie, preparat trzeba delikatnie ręcznie, mieszać, ale nie wstrząsać. Szczepionka mRNA jest jak złoto - trzeba o nią dbać i chuchać. Ale zdarza się, że podczas mieszania preparat wypada pielęgniarce z rąk, a wtedy marnuje się 6 dawek szczepionki, a nie jedna. Inne szczepionki nie wymagają takiej delikatności, nie trzeba ich rozcieńczać i tak dokładnie mieszać. Mam nadzieję, że szczepionki marnują się z tego powodu.
- Choć słyszałem o przypadku, że ktoś nie zauważył dostawy szczepionek i przez to należało je wyrzucić [chodzi o incydent w jednej z klinik Lux-medu, gdzie przesyłka z 90 szczepionkami, którą należało natychmiast umieścić w chłodni, leżała w recepcji kilka godzin - przyp.red.]. To się niestety zdarza. Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Mam tylko jedną uwagę. Chciałbym, żeby nie było tak, że się pokątnie rozprowadza jakieś dawki. Mam nadzieję, że wszystko odbywa się transparentnie - wyjaśnia dr Sutkowski.
3. Dr Sutkowski: "Ludzka inwencja nie zna granic"
Okazuje się jednak, że do takich sytuacji dochodzi, o czym świadczy list przesłany do redakcji od czytelniczki Wirtualnej Polski, która prosi o anonimowość.
Kobieta ma 29 lat i jest kosmetologiem. Podczas wykonywania zabiegu jednej ze swoich klientek, która pracuje w przychodni, gdzie wykonuje się szczepienia przeciwko COVID-19, otrzymała propozycję przyjęcia szczepionki poza kolejnością. Pielęgniarka poinformowała ją, że jeśli chce, może przyjść na szczepienie, ponieważ inaczej dawka trafi do kosza.
Dr Michał Sutkowski odniósł się do powyższego przypadku i wyjaśniał, jak dochodzi do dystrybucji szczepionek, które trafiają do osób poza kolejnością.
- Taką dawkę dla kogoś spoza kolejki można pozyskać w bardzo prosty sposób. Wystarczy, że pielęgniarka powie, że preparat rozlał jej się na podłogę, a w istocie schowała go kieszeni czy własnej lodówki. Koordynator takiego punktu nie jest w stanie sprawdzić, co faktycznie w gabinecie zabiegowym na tej podłodze jest rozlane. Można powiedzieć, że strzykawka z preparatem się uszkodziła. Teoretycznie wszystko jest możliwe. W przychodniach pracują różni ludzie. W moim środowisku takich przypadków nie ma, ale nie jest to pierwsza taka sytuacja, o której słyszę, że mogła się wydarzyć - wyjaśnia lekarz.
Jak należy się zachować wobec takiej propozycji?
- To, co trzeba powiedzieć, to po pierwsze, że jeżeli ktoś z osób prywatnych oferuje taką możliwość, to należy tej osobie odmówić. Po drugie, takie przypadki powinno się zgłaszać do prokuratury, jeżeli to jest działanie pozaprawne. Po trzecie nie wiemy, co jest tak naprawdę w składzie szczepionki oferowanej przez takie osoby. Przecież handluje się ujemnymi testami na koronawirusa, to dlaczego miałoby się nie handlować fałszywymi szczepionkami? Ludzka inwencja nie zna granic - przestrzega dr Sutkowski.
- Nielegalne rozprzestrzenianie szczepionek poza kolejką jest wielce prawdopodobne, przecież nikt nie jest w stanie upilnować takiego pracownika przychodni. Ja do swoich ludzi mam zachowanie i wiem, że taka sytuacja absolutnie nie będzie miała miejsca. Ja jestem dyrektorem NZOS-u i powołałem ludzi, którzy sprawują funkcję koordynatorów i oni będą tę szczepionkę odbierać, dbać o nią, używać zgodnie ze wskazaniami i wszelkie informacje o niej zapisywać. Ja z tymi ludźmi pracuję 20 lat i choć za nikogo nie mogę oddać głowy, to rękę może i bym oddał. Dlatego, że nigdy mnie te osoby nie zawiodły. Mam do nich bezgraniczne zaufanie. Mam nadzieję, że przykład czytelniczki, o którym rozmawiamy, jest jednak jednostkowy, albo chociaż należy do mniejszości - podsumowuje dr Sutkowski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także:
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.