Koronawirus w Polsce. Rząd wprowadza nowe obostrzenia. Prof. Gut: Reguła jest prosta
Po kolejnym rekordzie zakażeń rząd postanowił wprowadzić nowe restrykcje. Obejmą one zamknięcie galerii handlowych i przejście na zdalne nauczanie klas 1-3. Prof. Gut mówi, co się stanie, jeżeli nowe obostrzenia nie pomogą: - Jeśli nic się zmieni, to w okolicach świąt Bożego Narodzenia będziemy mieć od 30 do 70 tys. zakażeń dziennie. Jest też czarniejszy scenariusz, który zakłada nawet 100 tys. zakażeń na dobę.
1. Nowe obostrzenia w Polsce
W środę 4 listopada Ministerstwo Zdrowia opublikowało nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2 zostało wykryte u 24 692 osób. Jest to największa liczba zakażeń, jaką odnotowano od początku epidemii.
Czy przyrost zakażeń oznacza, że rządowe restrykcje nie działają? Część uczniów już od jakiegoś czasu nie chodzi do szkół, a cały kraj jest objęty czerwoną strefą, co wiąże się z licznymi ograniczeniami. Teraz rząd zdecydował się na kolejne obostrzenia, w tym zamknięcie galerii handlowych i przejście na zdalne nauczanie klas 1-3.
Zdaniem prof. Włodzimierza Guta, wirusologa z Zakładu Wirusologii NIZP-PZH, nowe restrykcje były konieczne, ponieważ dotychczasowe ograniczenia nie spowodowały spowolnienia liczby zakażeń.
- Dotychczasowe restrykcje nie zaburzyły "rytmu" epidemii. Dlatego rząd musiał wprowadzić kolejne obostrzenia. Spodziewaliśmy się tego, ale zanim zobaczymy, czy nowe restrykcje zadziałają, minie co najmniej dwa tygodnie - mówi ekspert, przy czym zaznacza, że w najbliższych dniach spodziewa się wzrostu liczby zakażeń.
- Na początku tygodnia zazwyczaj mamy dołek, który jest najprawdopodobniej związany z tym, że w weekendy wykonuje się mniej testów. W środy następuje przyrost. Rekordowe liczby zakażeń zazwyczaj pojawiają się w czwartek i piątek. Prawdopodobnie należy tego się spodziewać również jutro i pojutrze. Ewidentnie faza wzrostowa epidemii nie chce się wypłaszczyć, jest w dalszym ciągu logarytmiczna - opowiada prof. Gut. - W tej sytuacji nic innego nie pozostawało, jak jeszcze ściślej określić reguły gry i uprzedzić społeczeństwo, co będzie, jeśli nie będzie ich przestrzegać - dodaje ekspert.
2. Liczba zgonów jest coraz większa?
4 listopada odnotowano również rekordową liczbę zgonów. Zmarło 373 osoby, w tym 316 z powodu współistnienia COVID-19 z innymi chorobami. Z danych resortu zdrowia wynika, że coraz więcej osób wymaga podłączenia pod respiratory, a tych urządzeń zaczyna brakować w wielu województwach.
Prof. Gut jednak zwraca uwagę, że liczby zgonów rosną proporcjonalnie do liczby zakażeń.
- Współczesna medycyna jest w stanie utrzymywać przy życiu chorych na COVID-19 przez 2-3 tygodnie. Potem następuje wyjaśnienie, co z danym pacjentem - czy jak większość osób wyzdrowieje, czy niestety, umrze - opowiada prof. Gut. - Jeżeli chodzi o tych, którzy przegrali swoją walkę z koronawirusem, to jest to 3-4 proc. ze wszystkich chorych. Te liczby są stałe. Jeśli odsetek się waha, oznacza, że wśród zakażonych jest przewaga jakiejś grupy wiekowej. Jak wiadomo, wiek pacjenta wpływa na ciężkość przebiegu COVID-19 - wyjaśnia profesor.
3. Lockdown jest ostatecznością
Coraz więcej jest przypadków zakażeń wśród personelu medycznego, co tworzy olbrzymi problem w szpitalach, gdzie już brakuje rąk do pracy.
- W tej chwili mamy służbę zdrowia już stosunkowo doświadczoną, więc lekarze i pielęgniarki nie zakażają się w szpitalach. Potwierdzają to też liczne badania. Do zakażenia personelu medycznego dochodzi na zewnątrz, co nie wydaje się dziwnym, ponieważ w tej chwili mamy bardzo rozproszone ogniska zakażeń. Zbliżamy się do sytuacji, w której statystycznie w każdym autobusie będzie jechała osoba zakażająca - opowiada prof. Gut.
Prognozy rozwoju epidemii koronawirusa w Polsce też nie są pocieszające.
- Jeśli nic się zmieni, to w okolicach świąt Bożego Narodzenia będziemy mieć od 30 do 70 tys. zakażeń dziennie. Jest też czarniejszy scenariusz, który zakłada nawet 100 tys. zakażeń na dobę - opowiada prof. Gut.
Zdaniem wirusologa mamy obecnie jedyne wyjście – ograniczyć aktywność społeczną.
- Niekoniecznie musi to być pełny lockdown. Społeczeństwo musi się zacząć stosować do bardzo prostej reguły: rób tylko to, co musisz i nie pchaj się tam, gdzie ciebie nie proszą - mówi prof. Gut.
Niestety, dane pokazują, że aktywność Polaków spada bardzo powoli. - W połowie września nasza aktywność przewyższała normalną. Po wprowadzeniu restrykcji spadła o 20 proc. Wciąż jednak jest to za mało, aby zatrzymać szerzenie się wirusa - opowiada prof. Gut. - Epidemia zwolni, dopiero kiedy nastąpi redukcja aktywności o 60-70 proc. W kwietniu przy pełnym lockdownie udało nam się zredukować do 60 proc. - dodaje ekspert.
Kolejnym aspektem jest przestrzeganie środków ostrożności jak noszenie maseczki, utrzymywanie dystansu i dezynfekcja rąk.
- Żeby spowolnić epidemię, wymagane jest, aby 95 proc. społeczeństwa stosowała środki ostrożności. Gdyby tak się stało, to w Polsce zakażenia spadłyby do liczby 13-18 tys. dziennie i powoli obserwowalibyśmy tendencję spadkową - opowiada prof. Gut. - W Polsce najlepszą sytuację mieliśmy przed majem, kiedy prawie 90 proc. nosiło maseczki. Dlatego na wiosnę udało nam się powstrzymać przyrost zakażeń. Niestety, obecnie zaledwie 44 proc. społeczeństwa stosuje się do zaleceń - dodaje wirusolog.
Zdaniem prof. Guta wprowadzenie kolejnego lockdownu jest ostatecznością.
- Oczywiście można zamknąć wszystkich w domu na 3 tygodnie, a potem posprzątać trupy i zacząć budować od nowa gospodarkę. Tylko w ten sposób to nie rozwiąże się problemu. Wirus znowu wróci, przyjdzie z zewnątrz, a wszystkie elementy życia społecznego będą zrujnowane. Dlatego cały czas szukamy złotego środka - opowiada prof. Włodzimierz Gut.
Zobacz także: Koronawirus w Polsce. Czy od noszenia brudnej maseczki można dostać grzybicy płuc? Wirusolog wyjaśnia
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
- Koronawirus: Czy osoby chore na astmę oskrzelową są zobowiązane do noszenia maseczek ochronnych? (WIDEO)
- Koronawirus. Przeszli COVID-19, dziś walczą z powikłaniami. Jak choroba zmieniła ich życie?
- "Najgorszy był piekący ból od środka". Pacjentki, które przeszły COVID-19 opowiadają o długim powrocie do normalności
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.