Kiedy zobaczymy wpływ szczepień na epidemię? Prof. Gut wyjaśnia, dlaczego nie będzie ich z dnia na dzień
W najbliższym czasie nie zobaczymy wpływu szczepień przeciw COVID-19 na epidemię koronawirusa. - Ani 10 tys. ani 100 tys. dawek szczepionki nie będą miały wpływu na liczby zakażeń. Dopiero kiedy zaszczepimy 20 mln Polaków, zobaczymy pierwsze zmiany – uważa prof. Włodzimierz Gut.
1. Maleje liczba zakażeń koronawirusem
W poniedziałek 28 grudnia resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby 3 211 osób otrzymało pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2. Z powodu COVID-19 zmarło 29 osób.
Od kilku dni obserwujemy w Polsce gwałtowne zmniejszenie dziennej liczby zakażeń. Przykładowo 24 grudnia odnotowano ponad 13 tys. zakażeń, ale już 26 grudnia 5048 przypadków, a 27 grudnia - 3 678. To samo dotyczy liczby zgonów z powodu COVID-19. Jeszcze 24 grudnia odnotowano 479 zgonów, ale już 26 grudnia - 69, a 27 grudnia – 57.
Zdaniem prof. Włodzimierza Guta, wirusologa z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny, takie gwałtowne spadki nie można wytłumaczyć tylko przerwą świąteczną, podczas której wykonywano mniej testów w kierunku SARS-CoV-2.
- Można założyć, że ktoś nie chciał w święta iść do lekarza i chorował w domu, ale wątpliwe jest, aby mógł opóźnić swój zgon z powodu przerwy świątecznej - opowiada prof. Gut. - Wcześniejsze wysokie liczby zgonów były związane z listopadową falą zakażeń. Teraz najwyraźniej wychodzimy z tej fazy. Stąd tak duże spadki. Jeżeli chodzi o liczby zakażeń, to prawdopodobnie możemy mówić o tendencji spadkowej, którą spowodowały wprowadzone kilka tygodni temu obostrzenia - tłumaczy wirusolog.
2. Kiedy skończy się epidemia koronawirusa w Polsce?
W niedzielę 27 grudnia w Polsce i całej Europie rozpoczął się program szczepień przeciwko COVID-19. Jako pierwsi są szczepieni medycy.
Kiedy szczepienia zaczną wpływać na zmniejszenie liczby zakażeń koronawirusem w Polsce? Zdaniem profesora Guta nie nastąpi to szybko.
- 10 tys. dawek szczepionki, które obecnie sprowadzono do Polski, niczego nie załatwią. Nawet gdyby tych szczepionek było 150 tys. i tak nie miałoby to żadnego wpływu na liczbę zakażeń. Żeby powstrzymać epidemię koronawirusa w Polsce, zachorować lub zaszczepić się musi co najmniej 60 proc. populacji – podkreśla prof. Gut.
Zdaniem wirusologa zaszczepienie ponad połowy społeczeństwa jest możliwe jeszcze w tym roku.
- Polska powinna otrzymać ponad 40 mln dawek szczepionki. Przy mądrym wykorzystaniu powinno tego wystarczyć na zaszczepienie 20 mln Polaków (szczepienie zawiera 2 dawki). Dopiero jak te szczepionki zostaną podane, zaczniemy zauważać realne spadki zakażeń. Do tego czasu wszystko będzie zależeć od zachowania ludzi, czyli od przestrzegania zasad bezpieczeństwa – opowiada prof. Gut.
Badania pokazują, że tylko 50 proc. Polaków zamierza przyjąć szczepienie. Zdaniem wirusologa, to nie jest mały odsetek. Prawdopodobnie z czasem realizowania programu szczepień, liczba chętnych będzie rosła.
3. Szczepionki będą marnowane?
Prof. Włodzimierz Gut zwraca uwagę, że logistyka szczepionki przeciw COVID-19 jest bardzo skomplikowana. Wynika to z tego, że szczepionka Pfizera, która dostała nazwana COMIRNATY® nie zawiera stabilizatorów.
- Są to składniki, które zawsze budzą kontrowersję wśród antyszczepionkowców - opowiada prof. Gut. - Stabilizatory mogą być czynnikiem alergizującym. Zbadanie ich wpływu na organizm byłoby czasochłonne, dlatego podjęto decyzję, że nie zostaną one dodane do szczepionki. W związku z tym preparat musi być bardzo restrykcyjnie przechowywany – dodaje wirusolog.
COMIRNATY® musi być trwale przechowywana oraz transportowana w temperaturze -70 °C. Wówczas jej maksymalny termin przydatności szczepionki wynosi 6 miesięcy. Po rozmrożeniu szczepionka może być przechowywana przez 5 dni w lodówce w temperaturze od 2 do 8°C.
- Zawsze część szczepionek szła na zmarnowanie. Jest to kwestia czynnika ludzkiego, czyli pomyłek w punktach szczepień. Wielokrotnie się zdarzało, że ktoś zostawił szczepionkę na parapecie i o niej zapomniał, albo mając już jedną porcję rozpoczętą i otworzył kolejną, a wtedy u tej pierwszej skończył się termin przydatności. Takie rzeczy zdarzają się i są normalne – tłumaczy prof. Gut.
Istnieje jednak ryzyko, że szczepionka w wyniku nieprawidłowego przechowywania może rozpaść się, zanim zostanie podana pacjentowi. - Takie sytuacje w przyszłości już się zdarzały, ale trzeba pamiętać, że w tym przypadku podawane są dwie dawki. Jedna jest uodparniająca, a druga wzmacniająca. Więc pacjent w każdym przypadku otrzyma jakąś formę ochrony – podkreśla prof. Włodzimierz Gut.
Zobacz także: Koronawirus. Szczepionka przeciwko COVID-19. Analizujemy ulotkę
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
-
Koronawirus wprowadza reżim sanitarny: zakrywanie ust i nosa, dystans społeczny. Kiedy to się skończy? Czy musimy nabrać tzw. odporności stadnej? (WIDEO)
-
Koronawirus a alkohol. Prof. Simon o jego wpływie na odporność i zakażenie (WIDEO)
-
Koronawirus nie odpuszcza. Prof. Szczylik mówi, dlaczego warto zaszczepić się przeciwko grypie i kto powinien skorzystać w przyszłości ze szczepionki na COVID-19 (WIDEO)
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.