Trwa ładowanie...

Lekarz przez dwa lata chronił się przed COVID. Teraz dopadł go Omikron

Dr Maciej Jędrzejko zachorował na COVID. Mówi o sygnałach, które mogą świadczyć o rozwoju zapalenia płuc
Dr Maciej Jędrzejko zachorował na COVID. Mówi o sygnałach, które mogą świadczyć o rozwoju zapalenia płuc (arch. prywatne M.Jędrzejko)

Dr Maciej Jędrzejko jest zaszczepiony trzema dawkami szczepionki, mimo to zachorował na COVID. Lekarz opowiada, jak przebiega u niego choroba i wyjaśnia, co robić, jeśli mamy COVID, kiedy powinniśmy się pilnie skontaktować z przychodnią, a kiedy dzwonić na pogotowie. Przyznaje też, że w dobie Omikronu zakażenie może dopaść każdego, ale dzięki szczepieniom możemy uniknąć ciężkiego przebiegu. - Szczepionka to nie twierdza z fosą, tylko zbroja, która chroni przed śmiertelnymi ciosami - podkreśla lekarz.

spis treści

1. Lekarz zachorował na COVID. Jakie ma objawy?

Dr Maciej Jędrzejko pracuje w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Katowicach. Lekarz kilka dni temu zakaził się koronawirusem, jest po trzech dawkach szczepionki. Do tej pory udawało mu się uniknąć zakażenia.

- Trzeba pamiętać, że COVID jest chorobą, która generalnie wydaje się dość łagodna i u 80 proc. ludzi przebiega łagodnie, natomiast u 20 proc. przebiega pełnoobjawowo, 5 proc. chorych wymaga hospitalizacji, u 2 proc. przebieg jest skrajnie ciężki. Najbardziej zagrożeni są pacjenci z grup ryzyka, czyli osoby otyłe, z zaburzeniami krzepnięcia, zwłaszcza z trombofiliami wrodzonymi, osoby przewlekle odwodnione, osoby, które mają głęboki niedobór witaminy D, kobiety w trzecim trymestrze ciąży, osoby z nowotworami, po przeszczepach i z ciężkimi chorobami autoimmunologicznymi - wyjaśnia dr n. med. Maciej Jędrzejko, ginekolog, autor bloga ''Tata Ginekolog''.

Zobacz film: "Lekarz o widmie paraliżu w przychodniach. " Boję się, że będzie kłopot z dostępnością do lekarzy""
Przebieg COVID przypomina u niego przeziębienie. Lekarz jest zaszczepiony trzema dawkami szczepionki
Przebieg COVID przypomina u niego przeziębienie. Lekarz jest zaszczepiony trzema dawkami szczepionki (FB)

Dr Jędrzejko, jak sam przyznaje, jest pacjentem narażonym na cięższy przebieg ze względu na choroby współistniejące: insulinooporność, otyłość i nadciśnienie. Pierwsze objawy COVID pojawiły się u niego cztery dni temu, na razie przebieg jest dość łagodny i przypomina przeziębienie. - Myślę, że to dzięki zaszczepieniu trzema dawkami, podejrzewam, że bez szczepień przechodziłbym ciężko - przyznaje lekarz.

- Zaczęło się katarem i lekkim bólem gardła. Trwało to ok. dwóch-trzech dni i w pewnym momencie pojawiła się gorączka mniej więcej do 38,2 st. Celsjusza oraz uczucie chłodu na całym ciele. Zrobiłem test antygenowy z nosogardła i wynik był dodatni. Wynik potwierdziłem testem PCR. Cały czas mam wrażenie takiego szumu w głowie, jak również niewielki ból głowy, uczucie obrzęku w gardle, niezbyt nasilony suchy kaszel i uczucie pełnego nosa ze skąpym katarem, który z wodnistego przeszedł w śluzowy. Sprawdzam, jak wygląda wydzielina - czy nie robi się szaro-zielona, ropna. Gdyby tak się stało, to świadczyłoby o konieczności podania antybiotyku. Cały czas sprawdzam też saturację - jest na poziomie 94-96 proc. Zaraz po przebudzeniu jest trochę niższa - 92-93 proc., ale potem wraca do normy - mówi lekarz.

Dr Jędrzejko opisuje przebieg swojej choroby w mediach społecznościowych. Przygotował też szczegóły poradnik dla innych zakażonych: jak leczyć COVID w warunkach domowych.

2. Co robić, jeśli zachorujemy na COVID?

Jeżeli wiemy, że jesteśmy zakażeni, powinniśmy odpowiednio przygotować się do walki, czyli sprawdzić, czy mamy w apteczce leki przeciwgorączkowe oraz urządzenia potrzebne do pomiarów:

  • termometr bezdotykowy,
  • pulsoksymetr,
  • aparat do mierzenia ciśnienia (automat z mankietem naramiennym),
  • glukometr - w przypadku osób cierpiących na cukrzycę,
  • nebulizator pneumatyczny - do inhalacji dróg oddechowych, nawilżania solą fizjologiczną, podawania leków rozrzedzających wydzielinę oskrzeli, podawania sterydów.

- Powinniśmy prowadzić regularne pomiary parametrów - co cztery-sześć godzin, a najlepiej je zapisywać. Jeżeli monitorujemy te podstawowe parametry, to jesteśmy w stanie wychwycić moment, kiedy choroba się zaostrza i wtedy trzeba błyskawicznie reagować. Ważne, żeby nie wpadać w panikę, tylko odpowiednio się zabezpieczyć - wyjaśnia.

Zdaniem lekarza leki przeciwgorączkowe powinniśmy zastosować, kiedy gorączka dojdzie do 38,5 st. C.

- Wcześniej lepiej jej nie obniżać, żeby nie hamować układu odpornościowego. Enzymy katalizujące reakcje chemiczne w komórkach układu odpornościowego działają optymalnie właśnie przy temperaturze 38,0-38,5 st. Celsjusza i są aktywowane przez podwyższoną temperaturę. Są jednak osoby, które źle reagują na taką gorączkę, jeśli ktoś się bardzo źle czuje - należy ją obniżyć. Podczas gorączki najważniejsze jest picie wody, bo każdy stopień gorączki powyżej 36,6 oznacza utratę mniej więcej 500 ml wody z organizmu w ciągu doby, dlatego łatwo o odwodnienie. Z kolei odwodnienie powoduje zaburzenia elektrolitowe i pogorszenie stanu ogólnego - przekonuje lekarz. - Do pomiaru najlepiej używać elektronicznych termometrów bezdotykowych, które są najdokładniejsze. Ważne jest też, żeby sprawdzać saturację. Jeżeli saturacja ewidentnie spada poniżej 90 proc., to nie wolno czekać, tylko trzeba natychmiast skontaktować się z lekarzem POZ lub wezwać pogotowie.

Poza odpowiednim nawodnieniem (ok. dwa-trzy l wody na dobę), ważna jest też dieta bogata w naturalne probiotyki: kiszonki, jogurty. Dr Jędrzejko przypomina również o ruchu w trakcie choroby, bo COVID sprzyja rozwojowi zakrzepicy. Co robić?

- Staram się nie zalegać w łóżku, żeby nie prowokować zakrzepicy naczyniowej. Przynajmniej raz na trzy-cztery godziny wstaję i chodzę po domu. W ciągu dnia wykonuję ćwiczenia przeciwzakrzepowe. Leżąc, unoszę kończyny dolne co godzinę na dziesięć sekund pionowo do góry raz jedną, raz drugą, po jednym razie wystarczy - radzi lekarz.

3. Groźne sygnały - to może świadczyć o rozwoju zapalenia płuc

Lekarz podkreśla, żeby nie lekceważyć dolegliwości, które pojawią się już po szczycie ostrej fazy infekcji. Jeżeli najpierw z każdym dniem poprawia się samopoczucie, a później następuje gwałtowne pogorszenie, może to świadczyć o nadkażeniu bakteryjnym albo rozwoju zapalenia płuc. Co powinno wzbudzić nasz niepokój?

- Jeżeli po okresie złego samopoczucia czujesz wyraźną poprawę około siódmego dnia i około ósmego dnia następuje gwałtowne pogorszenie ze spadkiem saturacji, z pojawieniem się duszności, to jest to objaw alarmujący. Wtedy natychmiast powinniśmy skontaktować się z lekarzem i wykonać tomografię płuc. Przeoczenie, przeczekanie tego jednego dnia, może spowodować, że już dwa dni później płuca będą zajęte nie w 5-10 proc., tylko w 40 proc. lub więcej. Zajęcie płuc w 80 proc. skutkuje najczęściej rozwojem ciężkiego stanu i koniecznością użycia respiratora - wyjaśnia dr Jędrzejko.

- Ważnym sygnałem alarmowym jest też pojawienie się bólu w klatce piersiowej. Taki kłujący ból, zwłaszcza za mostkiem, może oczywiście oznaczać zawał serca, ale może też świadczyć o rozwoju zapalenia płuc. Nie wolno ignorować tego objawu. Zawsze wymaga to pilnego kontaktu z lekarzem i wykonania tomografii płuc. Uchwycenie tego w odpowiednim momencie, włączenie sterydów, leków przeciwzapalnych i antyhistaminowych daje szanse zahamowania sztormu cytokinowego - dodaje ekspert.

4. Zachorował, a jest zaszczepiony

Lekarz przyznaje, że nawet od znajomych usłyszał już komentarze wskazujące na to, że szczepienia nic nie dają. "Jakaś słaba ta szczepionka skoro i tak zachorowałeś" - piszą do niego w prywatnych wiadomościach.

- Wtedy odpowiadam jednoznacznie: szczepionka to nie twierdza z fosą, tylko zbroja, która chroni przed śmiertelnymi ciosami. Szczepienia drastycznie zmniejszają ryzyko hospitalizacji i ciężkiego przebiegu. Redukują też, ale nie niwelują do zera, ryzyko transmisji zakażenia - wyjaśnia dr Jędrzejko.

- Miałem wcześniej wielokrotnie kontakt z osobami zakażonymi, również z własnymi dziećmi. Miałem z pewnością masywną ekspozycję na wirusa, a mimo to nie zakaziłem się. Być może teraz wirus trafił na moment, kiedy byłem bardziej przepracowany, zmęczony i osłabiony. Zatem nawet dobra "odporność ogólna" może się załamać z dnia na dzień. Zaznaczam jednocześnie, że nie istnieje "marker odporności ogólnej", który dałoby się zmierzyć. Podejrzewam, że w ostatnich dniach trochę się wychłodziłem, bo byłem na krótkim urlopie w górach, gdzie miałem też kontakt z większą grupą osób i co tu dużo gadać - straciłem czujność, nie dopilnowałem dystansu społecznego i noszenia maseczki - to ewidentnie mój błąd. Dopóki tego bardzo pilnowałem, pomimo przyjmowania w gabinetach pacjentów zakażonych, bo nie odmawiałem takich wizyt i przez cały czas w pandemii pracowałem, przez dwa lata nie zakaziłem się ani ja, ani pracujące ze mną asystentki - podkreśla dr Jędrzejko.

- Te wszystkie elementy się nałożyły i najprawdopodobniej dlatego doszło u mnie do rozwoju zakażenia – podzieliłem się tym ku przestrodze. Na szczęście jak na razie COVID "polizał" mnie tylko po nosku - podsumowuje lekarz.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze