Trwa ładowanie...

Obchodzę podwójne urodziny, czyli jak się żyje po przeszczepie?

 Ewa Rycerz
15.11.2019 10:15
- Dzięki nowej wątrobie mogę cieszyć się z życia - mówi pani Małgorzata.
- Dzięki nowej wątrobie mogę cieszyć się z życia - mówi pani Małgorzata. (Archiwum prywatne)
  • Dostałam w prezencie drugie życie – mówi Małgorzata Ogorzałek z Lublina. - Od tamtej pory nie obchodzę swoich urodzin. Świętuję moment przeszczepu wątroby. Niedawno od tamtych wydarzeń minęło 15 lat.

1. Przeszczep za drugim podejściem

Była końcówka lat 90. Pani Małgorzata Ogorzałek nawet nie podejrzewała, że najbliższy czas przyniesie dla niej ogromne zmiany. Intensywnie pracowała zawodowo, zajmowała się rodziną. Była okazem zdrowia. Do czasu, gdy firma wysłała ją na badania okresowe.

  • Gdy lekarze zobaczyli wyniki badań krwi, coś im zaczęło nie pasować. Zaczęli drążyć, a ja chodziłam od lekarza do lekarza. I tak po nitce do kłębka doszli do tego, że coś się dzieje z moją wątrobą – wspomina kobieta. - Mnie to jakoś specjalnie nie martwiło, bo choć byłam troszkę osłabiona, generalnie czułam się nieźle. Złe samopoczucie składałam na karb pracy.

Przeczytaj koniecznie

Zobacz film: "Wpływ leków przeciwcukrzycowych na wątrobę"

Dlatego, gdy pół roku później lekarze oznajmili pani Małgorzacie diagnozę, ta oniemiała. Marskości wątroby w stopniu bardzo zaawansowanym, na tle choroby autoimmunologicznej, towarzyszyło już krążenie oboczne.

Lekarze przecierali oczy ze zdumienia, choroba była już w bardzo zaawansowanym stadium i dziwili się, że nie dawała żadnych specyficznych objawów.

Decyzję o przeszczepie wątroby podjęto natychmiast. W tamtych latach takie zabiegi wykonywały tylko dwie kliniki w Polsce: w Warszawie i w Szczecinie. Pani Małgorzata trafiła do Szczecina. - Spędziłam tam pół roku czekając na transplantację. Pamiętam ten strach jak dziś. To były czasy, gdy wiedza o przeszczepach dopiero raczkowała. Mój strach wynikał właśnie z braku wiedzy, popadłam wtedy w depresję – przyznaje kobieta.

Pani Małgorzata od czasu przeszczepu żyje pełnią życia./Archiwum prywatne
Pani Małgorzata od czasu przeszczepu żyje pełnią życia./Archiwum prywatne

Gdy lekarze zaproponowali pani Małgorzacie spędzenie świąt Bożego Narodzenia w domu w ramach przepustki, zgodziła się bez wahania. Pobyt w Lublinie nie trwał jednak kilka dni, a 3 lata.

- Wtedy nie dojrzałam jeszcze do decyzji o przeszczepie. Uciekałam od niej długie trzy lata. Dopiero gdy zaczęła mi doskwierać wynikająca z marskości cukrzyca, gdy mój stan zaczął robić się krytyczny, a wizyty w szpitalach lubelskich się przeciągały, postanowiłam, że poddam się przeszczepowi – wyznaje pani Małgorzata.

W 2001 roku pojechała więc do Szczecina sama. Czuła się spokojna i pewna siebie. Na nową wątrobę czekała krótko, tylko miesiąc. - Przyjmowałam ją z radością i błogością. Wiedziałam, że przeszczep się uda; że słowa męża o tym, że jeszcze wspólnie się zestarzejemy i będziemy rozpieszczać wnuki mają sens. Nie bałam się – mówi pani Małgorzata ze łzami w oczach.

Na początku było ciężko. Organizm pani Małgorzaty był wyniszczony do tego stopnia, że do prawidłowego funkcjonowania wracał kilka długich miesięcy. Dziś kobieta przyjmuje leki immunosupresyjne, które hamują reakcję układu immunologicznego na nowy organ oraz leki sterydowe.

- Uwielbiam jeździć na rowerze i przeszczep mi w tym nie przeszkadza - mówi Małgorzata Ogorzałek./Archiwum prywatne
- Uwielbiam jeździć na rowerze i przeszczep mi w tym nie przeszkadza - mówi Małgorzata Ogorzałek./Archiwum prywatne
  • Regularnie kontroluję stan zdrowia. Sterydy przecież mogą wywołać osteoporozę, z kolei immunosupresanty – raka skóry. Poza tym – żyję pełnią życia. Jeżdżę na rowerze, chodzę na basen. A skutki przeszczepu? Lekarze sugerują, że od swojej dawczyni przejęłam skłonność do kamicy nerkowej. Nigdy wcześniej nie miałam z tym problemów, a teraz one zaczęły się pojawiać – przyznaje pani Małgorzata.

Czy wie kim był jej dawca? Zna tylko jego płeć – była to kobieta. Co roku obchodzi rocznicę jej śmierci, a swoich urodzin. 18 listopada od tamtych wydarzeń minęło właśnie 15 lat. - Jestem tej kobiecie niezmiernie wdzięczna. Wiem, że żyje we mnie, a ja żyję dzięki niej.

2. "Nie chciałam przeszczepu, ale dzieci się uparły"

Pani Maria z kolei przyjęła wątrobę, gdy miała 59 lat. Był rok 2002. Dwa lata wcześniej zdiagnozowano u niej żołtaczkę, lecz gdy lekarze zaczęli szukać przyczny choroby okazało się, że leżą one w genach. Zaczęła się tułaczka po szpitalach. Hepatolodzy i gastrolodzy rozkładali ręce. Gdy więc u pani Marii wystąpiły żylaki przełyku, wymioty krwią oraz silne bóle – skierowano ją do Warszawy. Tam lekarze natychmiast zaproponowali przeszczep.

  • Na początku nie chciałam się na niego zgodzić. Miałam już 59 lat, troszkę życia za sobą i niemałe obawy. Myślałam sobie, że przeszczepy są dla młodszych – wspomina pani Maria. - Mąż jednak nalegał, dzieci też. W końcu się zgodziłam.

Od tamtych wydarzeń minęło 14 lat. Pani Maria nie wie, kto był jej dawcą, nie zna płci. - Czekałam na niego 5 miesięcy, jestem mu ogromnie wdzięczna, ale nie miałam możliwości dowiedzieć się kim była ta osoba – mówi kobieta.

Czy odczuła zmianę organu? - Raczej nie, choć od tamtej pory mam bardziej wyczulony węch. Na początku wiele rzeczy mi pachniało, inne śmierdziały. To było dziwne uczucie, ponieważ wcześniej  nie miałam takich objawów – uśmiecha się pani Maria.

W jej przypadku przeszczep wiązał się z radykalną zmianą diety. Musiała odstawić smażone potrawy, cukier, cebulę, kapustę kiszoną i wiele innych rzeczy. Jeśli mięso – to tylko drób.

- Niemalże każdą potrawę muszę rozdrabniać. Nie ważne, czy jest to makaron, czy kasza gryczana. Dzięki takiemu zabiegowi mam pewność, że danie zostanie lepiej strawione – wyjaśnia pani Maria, dodając, że od czasu przeszczepu zjadła tylko jednego kotleta schabowego. Smakował niesamowicie.

  • Któregoś razu zachciało mi się fasolki. Kupiłam więc taką czerwoną, dużą, ugotowałam ją chyba w trzech wodach, żeby była jak najmniej pęcząca i zjadłam. Ale to nie to, co kiedyś – zaznacza.

3. Za mało przeszczepów

  • W Polsce przeszczepiamy dobrze, ale nadal za mało – mówi prof. Roman Danielewicz, dyrektor Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds Transplantacji. Roczna liczba przeszczepów od osób zmarłych waha się w granicach 1500 zabiegów. Najczęściej wykonuje się transplatacje nerek, wątroby, serca i płuc.

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze