Lato sprzyja alergiom pokarmowym. Ostrzegają przed fatalnym błędem
Coraz więcej osób, podejrzewając alergią pokarmową, zamiast iść do lekarza, diagnozuje się na własną rękę. Skutki mogą być fatalne. - Biegniemy do dietetyka, żeby ustalił dietę z wyłączeniem konkretnych produktów, a to fundamentalny błąd - ostrzega alergolog prof. Ewa Czarnobilska.
1. "Bardzo niebezpieczna moda"
Szacuje się, że alergie i nietolerancje pokarmowe mogą być problemem nawet 20 proc. Polaków. Nie ma jednak dokładnych danych epidemiologicznych m.in. dlatego, że nie zawsze są one właściwie diagnozowane albo tej diagnostyki w ogóle brakuje, bo chorzy się nie badają.
Jak zaznacza alergolog prof. Ewa Czarnobilska, lato sprzyja alergiom pokarmowym, bo jemy bardzo dużo produktów, które są silnie alergizujące, choćby świeże owoce i warzywa, a także owoce morza, częściej też sięgamy po alkohol.
Coraz więcej osób, widząc u siebie niepokojące objawy, stosuje na własną rękę dietę eliminacyjną.
- To bardzo niebezpieczna moda, która może nam przynieść więcej szkody niż pożytku. Wydawać by się mogło, że zaczyna się logicznie - zauważamy u siebie negatywne reakcje ze strony przewodu pokarmowego po zjedzeniu pewnych produktów, więc idziemy zrobić badania, które mają dać odpowiedź, na co jesteśmy uczuleni. Dostajemy wynik i od razu biegniemy do dietetyka, żeby ustalił dietę z wyłączeniem tych produktów. Tymczasem to fundamentalny błąd - ostrzega prof. Ewa Czarnobilska, kierownik Zakładu Alergologii Klinicznej i Środowiskowej Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- Wynik tych badań i obecność konkretnych przeciwciał nie przesądza o alergii. Niestety wiele osób nie odróżnia uczulenia od alergii, która jest chorobą. Na niektóre pokarmy nabyliśmy tolerancję immunologiczną w dzieciństwie i pomimo dodatniego wyniku testu alergologicznego, np. wysokiego stężenia przeciwciał IgE dla mleka, nadal możemy, a nawet powinniśmy je spożywać bez szkody dla naszego organizmu - wyjaśnia lekarka.
Dlatego wynik takiego badania zawsze powinien zweryfikować alergolog.
- Taką weryfikację przeprowadzamy dwuetapowo - najpierw eliminujemy z diety konkretny alergen, np. białko mleka krowiego, gluten czy białko jajka, a potem przez prowokację sprawdzamy, czy po ponownym włączeniu objawy wrócą. Jeśli wróciły, to dopiero wtedy możemy stwierdzić, że mamy do czynienia z alergią i należy zastosować dietę eliminacyjną. Przy czym są też niejednoznaczne i skomplikowane przypadki, które zaskakują nawet lekarzy, więc pacjent tym bardziej nie powinien działać na własną rękę. Niestety mam wielu pacjentów, którzy tak właśnie robią - przyznaje alergolog.
2. Wstrząs po drożdżówce
Skutki takiego działania mogą być fatalne. Jedna z pacjentek prof. Czarnobilskiej dostała wstrząsu anafilaktycznego po pozornie zwykłej drożdżówce.
- Tak się właśnie skończyła samodzielna diagnostyka. Pacjentka miała w dzieciństwie zdiagnozowaną alergię na mleko krowie i nie piła go przez wiele lat. Z alergii można jednak "wyrosnąć", co w przypadku białka mleka krowiego u 80 proc. chorych dzieje się do 16. roku życia. Mogła więc wrócić do picia mleka, bo nabyła tolerancję immunologiczną - tłumaczy alergolog.
Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie zaostrzenie jej choroby - atopowego zapalenia skóry.
- Kobieta była przekonana, że to od mleka, zrobiła badania i faktycznie wyszły przeciwciała. Eliminując ponownie mleko z diety, przez dwa lata na własne życzenie całkowicie utraciła tolerancję immunologiczną. Po pewnym czasie zdarzyło jej się zjeść drożdżówkę. Nawet tak niewielka ilość mleka użyta do pieczenia okazała się prawie śmiertelna. Kobieta doznała silnego wstrząsu anafilaktycznego i od tego czasu zawsze musi mieć przy sobie adrenalinę, gdyby sytuacja się powtórzyła - zaznacza ekspertka.
Lekarka wskazuje też na inne zagrożenie. Jeśli na podstawie badań od razu wykluczymy z diety pewne produkty, a mamy nietolerancję pokarmową, czyli - w przeciwieństwie do alergii - reakcję organizmu niezależną od układu immunologicznego, możemy jeszcze nasilić problem.
- Za nietolerancją pokarmową może stać poważna choroba przewodu pokarmowego, między innymi zapalenie jelit, zespół jelita nadwrażliwego czy SIBO. W związku z tym dieta eliminacyjna nie rozwiąże problemu, bo jego źródło nie zostanie wykryte. Nieleczona choroba będzie się więc mogła rozwijać. Dlatego oprócz alergologa w takich przypadkach powinniśmy się też konsultować z gastrologiem - zaznacza lekarka.
3. Coraz większy problem
- Możemy mieć też np. do czynienia ze splotem kilku czynników, które doprowadzą do silnej reakcji alergicznej u osoby, która wcześniej nie miała takich problemów, mimo że jadła te same produkty. Miałam pacjenta, który dostał silnego wstrząsu anafilaktycznego podczas oglądania meczu. W tym czasie zjadł spore ilości mieszanki orzeszków i popijał piwem. Okazało się, że alkohol i stres związany z emocjami podczas meczu zadziałały w jego przypadku jako kofaktory, czyli czynniki, które wywołały reakcję alergiczną na orzechy. Gdyby nie to, w ogóle by do tego nie doszło - wyjaśnia alergolog.
- Bardzo podobna sytuacja dotyczyła innej pacjentki, która podczas wakacji dostała gorączki i wzięła aspirynę. Jednocześnie jadła też krewetki, po których nigdy wcześniej nie miała żadnych sensacji. W tym przypadku reakcja alergiczna została wyindukowana przez aspirynę. To pokazuje, jak bardzo złożone są to problemy, dlatego nie powinniśmy ich rozwiązywać na własną rękę - wskazuje ekspertka.
Ponadto dieta eliminacyjna znacząco zmienia skład mikroflory jelitowej. Jeśli zostanie zachwiana jej równowaga, problem z przewodem pokarmowym może się pogłębić.
"Rozwiązaniem nie są restrykcje żywieniowe i coraz większe eliminacje - zaznacza na Instagramie dietetyk kliniczny Marzena Kawka, która specjalizuje się w zaburzeniach jelitowych.
"Coraz gorsza tolerancja na jedzenie, coraz większe dolegliwości, to wynik coraz głębszej dysfunkcji mechanizmów trawiennych, jak i mikrobiomu w jelitach!" - zaznacza dietetyczka.
Fatalnym skutkiem ubocznym diety eliminacyjnej są także niedobory witamin i składników mineralnych, których, jak się potem może okazać, pozbawiliśmy się zupełnie niepotrzebnie.
- Ponadto to znaczące obniżenie jakości życia. Bardzo często trafiają do mnie pacjenci, którzy przez takie diety kompletnie nie mają siły i trudno im normalnie funkcjonować. Dlatego nie działajmy bez konsultacji z lekarzem - podkreśla prof. Czarnobilska.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.