Trwa ładowanie...

Sięgają po nie miliony Polaków. Uszkadzają jelita, nerki, wątrobę i szpik kostny

Nie brakuje sytuacji, kiedy pacjenci  wymuszają na lekarzach przepisanie antybiotyku
Nie brakuje sytuacji, kiedy pacjenci wymuszają na lekarzach przepisanie antybiotyku (Getty Images)

Sezon infekcyjny daje się we znaki już od kilku tygodni. Jest to czas, w którym miliony Polaków sięgają po antybiotyki, nawet jeśli są to infekcje, które tego nie wymagają. Eksperci alarmują, że stosowanie antybiotyków bez potrzeby nie tylko sprzyja hodowaniu bakterii lekoopornych, lecz także uderza w jelita, uszkadza wątrobę, nerki, a nawet szpik kostny. W jakich infekcjach te leki są skuteczne, a w których nie wolno ich stosować?

spis treści

1. Nie zwalczą wirusów. Mogą za to uszkodzić nerki i wątrobę

18 listopada obchodzimy Europejski Dzień Wiedzy o Antybiotykach. Inicjatywa jest odpowiedzią Europejskiego Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC ang. European Centre for Disease Prevention and Control) na narastające zagrożenie związane ze zjawiskiem oporności drobnoustrojów na antybiotyki. To także dobra okazją do przypomnienia sobie problemów, jakie wiążą się ze stosowaniem leków, cieszących się w Polsce ogromną popularnością. Lekarze alarmują bowiem, że w naszym społeczeństwie antybiotyki są traktowane jak panaceum na niemal wszystkie infekcje - z wirusowymi i grzybiczymi włącznie.

Nadużywanie antybiotyków przez Polaków potwierdzają badania przeprowadzone w 2020 roku przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) we współpracy z Europejskim Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób, Europejskim Urzędem ds. Bezpieczeństwa Żywności i Europejską Agencją Leków. W przygotowanym raporcie, czytamy, że w krajach Unii Europejskiej i Europejskiego Obszaru Gospodarczego wynosiło ono - zarówno w leczeniu szpitalnym, jak i pozaszpitalnym średnio 16,4 DDD ( Dawka Dobowa Definiowana), natomiast w Polsce to 22 DDD, więc sporo powyżej europejskiej średniej.

Zobacz film: "Wysoki poziom trójglicerydów"

Dr Łukasz Durajski mówi wprost, że Polacy nie mają świadomości, że infekcje, z którymi zgłaszamy się do internistów najczęściej, czyli wirusowe, nie powinny być leczone antybiotykami. Lekarz podkreśla, że nie brakuje sytuacji, kiedy pacjenci wręcz wymuszają na lekarzach przepisanie antybiotyku.

- Niestety rodzice i pacjenci w Polsce kochają antybiotyki, a lekarza, który antybiotyku nie przepisze, traktują, brzydko mówiąc, jak konowała. Zapotrzebowanie to jest dla mnie dziwne i niezrozumiałe, bo nie widzę potrzeby, aby podawać antybiotyki dzieciom tak często, jak ich rodzice by tego wymagali. Ja w swojej praktyce rzadko je przepisuję. Tak naprawdę powinny być stosowane tylko wtedy, kiedy mamy do czynienia z potwierdzoną infekcją bakteryjną – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie pediatra dr Łukasz Durajski.

- Antybiotyki nie są skuteczne w leczeniu infekcji wirusowych, ponieważ wirus jest pasożytem wewnątrzkomórkowym, a antybiotyki nie działają na środowisko komórkowe, tylko bakteryjne. Można śmiało powiedzieć, że antybiotyki nie mają szansy oddziaływania na wirusy i nie ograniczają czasu ich żywotności w związku z tym antybiotykoterapia z zakażeniach wirusowych jest nieuzasadniona - stwierdza w rozmowie z WP abcZdrowie prof. dr n. med. Anna Boroń-Kaczmarska, specjalistka chorób zakaźnych.

Lekarka dodaje, że w wielu sytuacjach antybiotyki są nadużywane, co nie tylko upośledza odporność, ale sprzyja też antybiotykooporności, czyli zdolność bakterii do przeciwstawiania się działaniu antybiotyku. Bakterie potrafią bronić się przed antybiotykami, na różne sposoby - mogą je niszczyć albo usuwać z wnętrza komórki. Bakterie oporne mogą swobodnie namnażać się w obecności antybiotyku i są w stanie przekazywać zdolność obrony kolejnym bakteriom.

Prof. Boroń-Kaczmarska wymienia też szereg innych działań niepożądanych antybiotyków - od alergii pokarmowych po uszkodzenia narządów wewnętrznych.

- Osoby, które przyjmują antybiotyki w infekcjach wirusowych, narażają się na wystąpienie antybiotykooporności, ale też na działania niepożądane tych leków. Są one zależne od rodzaju antybiotyku - od jego struktury chemicznej, dawki i czasu stosowania. Do tych najczęstszych zalicza się różnego rodzaju reakcje alergiczne, np. wykwity skórne czy dolegliwości ze strony układu pokarmowego. Kolejnymi działaniami niepożądanymi są tw. dysbakteriozy, czyli zasiedlenie przewodu pokarmowego czy pochwy drobnoustrojami, które nie są wrażliwe na stosowany antybiotyk. Jest to zaburzenie, w którym obserwuje się nieprawidłowy skład i zmniejszenie różnorodności w obrębie mikroorganizmów - wymienia ekspertka.

- Kolejnymi działaniami niepożądanymi są szkody narządowe. Na plan pierwszy wysnuwa się hepatoksyczność antybiotyków, czyli uszkodzenie wątroby, które może mieć zarówno łagodny, jak i ciężki charakter, a także nefrotoksyczność, czyli toksyczne oddziaływanie na nerki. Ponadto antybiotyki mogą negatywnie wpływać na szpik kostny oraz uszkadzać słuch - precyzuje lekarka.

2. Antybiotykooporność problemem współczesnej medycyny

- Jak wyobrazić sobie zjawisko antybiotykoporności? Jeśli do środowiska drobnoustrojów wrzucamy antybiotyk o określonym składzie chemicznym i nagle okazuje się, że w tym środowisku żyjących bakterii część rośnie pomimo dawki szkodliwej dla pozostałych, to mamy wówczas doczynienia z bakteriamii lekoopornymi, których pozbyć się jest niezwykle trudno - opisuje prof. Boroń-Kaczmarska.

Jeden z czołowych brytyjskich lekarzy dr Sally Davis stwierdził, że "oporność na antybiotyki grozi katastrofą zdrowotną na miarę terroryzmu i zmian klimatu". Już w końcówce lat 90. XX wieku problem oporności zaczął wymykać się spod kontroli i opcje terapeutyczne zakażeń bakteryjnych zaczęły ulegać wyczerpaniu.

Obecnie jest to coraz bardziej odczuwalne dla pacjentów, ponieważ brakuje skutecznych rozwiązań terapeutycznych, a zakażenia wywoływane przez oporne drobnoustroje są przyczyną śmierci wielu pacjentów - zwłaszcza tych, którzy wymagają leczenia szpitalnego.

Dane NFZ mówią o ośmiokrotnie wyższym prawdopodobieństwie zgonu pacjenta zakażonego w szpitalu bakterią lekooporną w porównaniu do pacjenta niezakażonego.

Z danych NFZ wynika bowiem, że spośród 20 709 pacjentów hospitalizowanych w latach 2016-2018 z powodu zakażenia bakteriami lekoopornymi zmarło 3 603 (czyli 17,4 proc. zakażonych). W przypadku pacjentów pozostałych wskaźnik ten wynosi 1,9 proc.

- Bez wątpienia antybiotykooporność jest problemem współczesnej medycyny, nad rozwiązaniem którego pracują lekarze z całego świata. Już w latach pięćdziesiątych XX wieku, kiedy Alexander Fleming otrzymał Nagrodę Nobla za odkrycie penicyliny, okazało się, że istnieje na nią oporność. I choć są to leki potrzebne w wielu chorobach bakteryjnych, niestety wciąż zbyt często podawane są pacjentom w nieuzasadnionych przypadkach - stwierdza prof. Boroń-Kaczmarska.

Lekarka dodaje, że rezerwuarem bakterii lekoopornych są placówki medyczne.

- Zwalczanie lekooporności powinno być opracowywane indywidualnie w każdym szpitalu, ponieważ to właśnie szpitale są środowiskiem, w którym najczęściej przebywają szczepy lekooporne. Przykładowo bakteryjne zapalenie płuc dzieli się dzisiaj na szpitalne zapalenie płuc, które jest z reguły wywołane przez bakterie lekoporne od pozaszpitalnego zapalenia płuc, które jest wywołane przez bakterie lekowrażliwe - wyjaśnia specjalistka chorób zakaźnych.

Przykładem pozaszpitalnego gatunku bakterii o rosnącym zagrożeniu jest Streptococcus pneumoniae, który powoduje m.in. zapalenie płuc. Nie reaguje na antybiotyk pierwszego rzutu, czyli amoksycylinę i wymaga hospitalizacji. Niestety pod kątem oporności Streptococcus pneumoniae na antybiotyki Polska znajduje się wśród krajów o najwyższym odsetku szczepów opornych.

- Postępowanie w przypadku antybiotykooporności jest niestety bardzo skomplikowane, wieloletnie, wieloetapowe i wielopłaszczyznowe. W szpitalach pacjentom zmienia się natomiast antybiotyki na te, na które dany drobnoustrój wykazuje wrażliwość. W zwalczaniu antybiotykooporności niezwykle ważne sa także kampanie edukacyjne kierowane nie tylko do specjalistów medycznych, ale i do ogółu społeczeństwa nt. racjonalnej antybiotykoterapii i zapobiegania zakażeniom - precyzuje prof. Boroń-Kaczmarska.

Eksperci podkreślają, że niezwykle istotne są też szerokie działania w innych obszarach, takich jak wzmocnienie kontroli zakażeń, monitorowanie antybiotykooporności, zużycia antybiotyków i wprowadzanie procedur sprzyjających utrzymaniu efektywności dostępnych leków.

3. Przy antybiotykoterapii nie zapominaj o probiotyku

Prof. Boroń-Kaczmarska dodaje, ze osobom, u których zdiagnozowano zakażenie bakteryjne i przepisano leki, należy też podać osłonowo probiotyki - by nie uszkodzić jelit. Powinno się je przyjmować w trakcie terapii i minimum tydzień po jej zakończeniu. Doustne najlepiej stosować w odstępie czasowym od antybiotyku (dwie-trzy godziny po zażyciu leku). Osłona korzystnie wpłynie zarówno na mikrobiom jelitowy, jak i układ immunologiczny.

- Każdy antybiotyk, który jest przyjmowany doustnie, ma wpływ na skład flory bakteryjnej jelita grubego, jest to tzw. flora fizjologiczna, którą posiada każdy cżłowiek. Bakterie obecne w jelicie grubym w organizmie osoby zdrowej są bardzo potrzebne do utrzymania pełni zdrowia. Natomiast antybiotyki nie pytają, czy bakteria, którą napotykają na drodze swojego działania, jest tą korzystną czy nie, po prostu ją niszczą. Dlatego też jeśli chcemy utrzymać dobrą kondycję przewodu pokarmowego, a w następstwie całego organizmu, należałoby stosować probiotyki. Ich lista jest bardzo długa, dlatego warto podpytać lekarza o ten najwłaściwszy - kończy prof. Boroń-Kaczmarska.

Katarzyna Gałązkiewicz, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także:

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze