Skażone mięso drobiowe w Lidlu. Sieć odpiera zarzuty
Badania zostały przeprowadzone na drobiu z Lidla w Niemczech i czterech innych krajach europejskich. Choć w około połowie wszystkich próbek wykryto bakterie oporne na antybiotyki, przedstawiciele marki Lidl w Polsce zapewniają, że ich mięso jest bezpieczne.
1. Badania drobiu sprzedawanego w Lidlu
Od grudnia do marca zbadano łącznie 142 różne produkty z mięsa kurczaka w 22 sklepach Lidl na terenie Niemiec, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Włoch i Polski. Badania zostały zlecone przez pięć europejskich organizacji działających na rzecz praw zwierząt, w tym dwóch polskich: fundację Alberta Schweitzera i Otwarte Klatki. Jego wyniki mogły zaniepokoić stałych bywalców niemieckiej sieci handlowej.
Zaledwie w dwóch próbkach nie znaleziono żadnych zarazków. Najbardziej niepokoi jednak to, że w prawie połowie z nich wykryto bakterie oporne na działanie antybiotyków.
W niektórych próbkach obecne były także zarazki kałowe (enterokoki czy E.coli), które wskazują, że mięso mogło mieć kontakt z odchodami zwierzęcymi. W próbkach laboratoryjnych wykryto także bakterie listerii, campylobacter i salmonelli.
2. Lidl podkreśla, że nie ma zagrożenia
Przedstawiciele sieci odrzucają zarzuty Fundacji i podkreślają, że w standardowych warunkach przygotowywania posiłków, mięso drobiowe zakupione w Lidlu nie stanowi zagrożenia dla klientów. Choć drób sam w sobie jest podatny na skażenie bakteryjne, przy przestrzeganiu standardowych zasad higieny i prawidłowej obróbce cieplnej jest bezpieczny do spożycia. Firma zwraca także uwagę na to, że dokonuje rygorystycznej kontroli jakości na każdym etapie łańcucha dostaw.
Organizacje prozwierzęce nie udostępiły jednak sieci całości badań, tłumacząc się ochroną laboratoriów przed atakami ze strony korporacji.
- Niestety, ponieważ obecnie nie mamy konkretnych wyników badania Fundacji Alberta Schweitzera, nie możemy zrewidować tych rezultatów. Obecnie nie mamy żadnych ograniczeń dotyczących zbytu naszego mięsa drobiowego pod względem mikrobiologicznym - podkreśliła Aleksandra Robaszkiewicz, dyrektorka ds. Corporate Affairs and CSR w Lidl Polska w portalspozywczy.pl.
Fundacje podkreślają jednak, że do skażenia mięsa przyczynia się rodzaj hodowli tzw. szybko rosnących kurczaków, o której zaprzestanie apelują od lat.
- Bakterie zidentyfikowane przez Fundację Alberta Schweitzera niekoniecznie wynikają z rodzaju hodowli, ale raczej występują we wszystkich typach ferm drobiu. Potwierdza to również test świeżego drobiu Stiftung Warentest (przeprowadzony 3 lata temu - przyp. red.). Stanowią raczej ogólne wyzwanie dla całej branży mięsa drobiowego - argumentowała w oświadczeniu Aleksandra Robaszkiewicz.
3. Krajowa Rada Drobiarstwa z mocnym sprzeciwem
Po publikacji tego tekstu, do naszej redakcji wpłynęło także oświaddczenie Krajowej Rady Drobiarstwa, w którym pojawiają się mocne zarzuty pod adresem fundacji "Otwarte Klatki", która, zdaniem KRD, po raz kolejny dokonuje ataku "na polski sektor spożywczy poprzez nierzetelne opracowania i publikacje".
- Organizacja po raz kolejny postanowiła się wcielić w rolę samozwańczych "inspektorów" jakości i bezpieczeństwa żywności - czytamy w oświadczeniu.
Krajowa Rada Drobiarstwa podkreśla, że jedynie instytucje państwowe posiadają właściwe narzędzia do badania produktów spożywczych.
- Prawdziwym celem Otwartych Klatek jest zniechęcanie konsumentów do jedzenia mięsa i emocjonalne szantażowanie społeczeństwa, a nade wszystko - likwidacja polskich hodowli oraz przemysłu mięsnego - dodają przedstawiciele KRD.
Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.
