Smog – kuzyn biedy
Nie ma wiatru, ludzie zaczynają kaszleć. Głowa boli. W telewizji mówią, żeby nie wychodzić z domów. Jak żyć ze smogiem?
Śmieci dzieli się tu zazwyczaj na te do spalenia i te do wyrzucenia. Na wsi zawsze jest problem z odpadami. U pani Anny stara kuchenka węglowa służy do dziś jak należy. Kilka lat temu zrezygnowała z palenia w piecach, bo kuzyn zamontował jej aparaturę, dzięki której ciepło spod pieca płynie do kaloryferów w pokojach. Ma też ciepłą wodę. – Plastiku nie palę – zaznacza. – Ale kartony, papiery, stare szmaty, wszytko się nada. U nas na wsi ciężko jest. Trzeba gospodarnie podchodzić do sprawy, nic się nie może zmarnować.
O smogu słyszała tylko w telewizji. – U nas tego nie ma, bo luft jest – ludzie za blisko siebie nie mieszkają, to i dym się ładnie rozejdzie. Chociaż czasami jak od wsi zawieje, to wiem, że któryś plastik w domu pali. Ale głupi jest, bo mu się to wszystko w kominie osadza i będzie miał jeszcze większy problem, jak przyjdzie do czyszczenia.
Sama załatwia drewno z lasu, węgla dokupi i jakoś udaje się grzać. – A to nie ekologia czasem jest, że człowiek z jednego pieca ma i grzanie i ciepłą wodę i jeszcze obiad ugotuje? - pyta kobieta. Zdaniem pani Anny ludzie sami sobie winni, że w miastach smog. – Palić w piecach byle co, to jedno, ale jeszcze palić nie umieją. Piec jak ognisko traktują, a to trzeba z góry podpalać, wtedy lepiej się pali i dymu takiego czarnego nie ma.
1. Miastowi mają gorzej
Ciasna zabudowa, wąskie uliczki, osiedla pobudowane dawno temu w dolinach, to tylko niektóre problemy. – Jak pani wstanie rano i spojrzy na starą część miasta, to wygląda jak jezioro, z którego wystają tylko wieże kościołów – mówi pan Michał, mieszkaniec Bydgoszczy. – Tak było zawsze, odkąd pamiętam, ale kiedyś nikt o smogu nie słyszał. Zimą zawsze czuć było mróz i dym.
Pan Michał mieszka samotnie w domku jednorodzinnym typu klocek. Syn wyjechał do Anglii, więc nie ma co dla jednej osoby ogrzewać całości. - Palę sobie w piecu na parterze, w łazience mam grzejnik elektryczny, który włączam tylko wtedy gdy się chcę kąpać. Z emerytury 1200 złotych trudno wyżyć, muszę oszczędzać. Na ogrzewanie gazowe mnie nie stać. Za takie na prąd też bym płacił jak za zboże. A tak idę do warzywniaka kupuję szczapki na rozpałkę za 8 złotych, wystarczy na kilka razy, do tego brykiety z trocin za 8,50 zł i mam grzanie na dwa dni.
Starszy pan o smogu słyszał, ale jakoś niedowierza, że jest aż tak groźny. – Pamiętam czasy, gdy grzało się głównie węglem i nikt nie narzekał. Teraz co prawda samochodów więcej jeździ, ale i mają ludzie komunalne grzanie i piece na gaz czy prąd i nagle smog jakiś wymyślili. Ostatnio w telewizji widziałem, że jakieś maski mają ludzie nosić, za przeszło sto złotych – będzie ktoś miał niezły interes - dodaje. Sam ma problemy z sercem i czasem mu duszno, ale żeby zimą było gorzej, nie potwierdza. Lato, to pora na problemy. - Szczególnie jak wiatru nie ma i upał, a samochody w korkach stoją - tłumaczy pan Michał.
2. Smog z biedy
Kiedy Ania z mężem kupili piękne mieszkanie w kamienicy, postanowili zostawić stare piece. A nuż się przydadzą w razie jakieś awarii. – Przy trójce dzieci trzeba kilka razy oglądać każdą złotówkę. Co prawda mamy ogrzewanie gazowe, ale od czasu do czasu przepalamy w piecach, szczególnie gdy pogada taka na małym plusie jest.
Opał jest różny. Raz mąż załatwi jakieś szafy do porąbania, innym razem uda się tanio kupić trochę węgla - opowiada. Inny sposób na dogrzanie domu ma Justyna z małego kujawskiego miasteczka. – Mam specjalny piec, nazywamy go śmieciuchem. U nas w mieście płacimy za każdy wypełniony worek śmieci. Dlatego kartony, papiery, gałęzie a nawet liście spalamy w tym śmieciuchu. Liczyłam w sezonie grzewczym, trzysta złotych zaoszczędzę. Mieć, a nie mieć ich w kieszeni, to duża różnica.
Jedno z dzieci Justyny choruje na astmę. – Przyznaję, że mały czasami ma ataki po spacerze zimą, ale to chyba od mrozu, chociaż zdarzało się, że kaszlał jak sąsiad w śmieciuchu rozpalił jakimiś plastikami. To widać, bo czarny dym wtedy idzie mu z komina - opowiada kobieta. Ktoś z ulicy na sąsiada Justyny nasłał straż miejską. Zapłacił 100 zł mandatu. – Ale problem nie zniknął, dalej śmierdzi wcześnie rano, bo sąsiad w nocy te śmieci pali i jak go złapać?
3. Kalkulacje
Sąsiadka Justyny wynajmuje czterdziestometrowe mieszkanie w nieocieplonym domu. Wiele razy kalkulowała, czy może założyć ogrzewanie gazowe czy na prąd. – Ale mój kuzyn mieszka w podobnych warunkach i za gaz płaci 600 złotych w miesiącu, ja kupuję dwie tony węgla i za całą zimę płacę około 1500 złotych. No to nie ma co mówić. Przekalkulowałam, zainwestowałam w zduna, który mi piec przestawił, szamotki mam nowe i w domu ciepło za jako takie pieniądze.
Zdun o smogu wie swoje: Ludzie mają stare piece, nie dbają o nie, nie konserwują, palą byle co, a potem się dziwią, że im dymni, albo że piec gorący, a w domu zimno. Prawdą jest też to, że źle rozpalają w piecach. Powinno się to robić z góry i cug regulować. Wtedy dymu dużo nie ma bo żar szybko się wytwarza.
Ile bierze za swoją usługę? Od tysiąca do dwóch w zależności od pieca, ale zaznacza, że od biednych ludzi nie zdziera. - I ma pani odpowiedz na cały ten smog – mówi Justyna. – Śmierdzi tylko ranem, jak ludzie rozpalają, potem wiatr wywiewa i dymić smrodem przestaje, bo w piecach tylko się żarzy. A jak wiatru nie ma, to wszystko siada i trudno do sklepu wyjść.
Przeczytaj koniecznie
- Kobiety nie umieją sobie z tym poradzić. Czy wiesz, co robią źle?
- Alergia może być przyczyną tych częstych dolegliwości. Zobacz, jak ich uniknąć
- Ta piramida ma znaczenie! Czy wiedziałeś, że istnieje?
- Zadaj pytanie pediatrze i rozwiej swoje wątpliwości
- Nie daj się oszukać! Czy wiesz, jak rozpoznać prawdziwy tran?
- Nowa technologia w domu. Zobacz, jak zmieni twoje życie
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.