Trwa ładowanie...

Wiece wyborcze podczas pandemii koronawirusa. "Cele polityczne przesłaniają dobro publiczne"

Avatar placeholder
07.07.2020 12:34
Andrzej Duda podczas wiecu we Wrocławiu
Andrzej Duda podczas wiecu we Wrocławiu (East News)

Wiece wyborcze odbywają się z pogwałceniem wszystkich obowiązujących zasad bezpieczeństwa. Uczestnicy zgromadzeń nie utrzymują dystansu, nie noszą maseczek. W innym przypadku posypałyby się mandaty, ale policja nie reaguje na łamanie prawa podczas spotkań z politykami. - Jest to absurd, którego skutki mogą okazać się tragiczne - ostrzega dr Paweł Grzesiowski.

1. Wiece wyborcze w dobie koronawirusa

Tłum ludzi, w którym tylko pojedyncze osoby mają maseczki. W samym środku uśmiechnięty prezydent Andrzej Duda, ściskający dłonie staruszkom, przytulający dzieci. Tak wyglądał jeden z ostatnich wieców wyborczych we Wrocławiu. W podobny sposób odbywało się spotkanie Rafała Trzaskowskiego z wyborcami w Katowicach.

Andrzej Duda podczas wiecu we Wrocławiu
Andrzej Duda podczas wiecu we Wrocławiu (East News)

Mogłoby się wydać, że podczas wieców wyborczych koronawirus przestaje istnieć. Zarówno organizatorzy spotkań jak i ich uczestnicy zachowują się, jakby epidemii nie było wcale.

Zobacz film: "Koronawirus w Polsce. Jak chronić siebie i najbliższych?"

- To, co teraz obserwujemy, jest zapomnieniem o zasadach bezpieczeństwa w imię polityki. Jestem zdania, że wybory w czasie epidemii są tragicznym pomysłem, bo cele polityczne przesłaniają dobro publiczne. I dotyczy to nie jakiejś konkretnej opcji politycznej, tylko wszystkich kandydatów i wyborców - uważa dr Paweł Grzesiowski, immunolog i pediatra. - Najgorsze jest to, że w wiecach wyborczych uczestniczą osoby 60+, które i tak są w grupie ryzyka. Dla nich takie spotkania są ogromnym zagrożeniem - podkreśla.

2. Każde zgromadzenie jest niebezpieczne

Dr Paweł Grzesiowski zwraca uwagę, że zgodnie z obowiązującymi przepisami zgromadzenia publiczne mogą się odbywać pod warunkiem, że uczestniczy w nich nie więcej niż 150 osób, które stosują się do zasad bezpieczeństwa – utrzymują dystans lub noszą maseczki, dezynfekują ręce.

Radał Trzaskowski w Katowicach
Radał Trzaskowski w Katowicach (East News)

- Pod tym względem wiece wyborcze są zgodne z prawem. Natomiast czy są bezpieczne? Wiele osób nie stosuje się do zaleceń, nie zakrywa ust i nosa, a podczas takich spotkań są emocje, krzyki. Naukowo udowodniono, że osoby zakażone bardziej wydalają cząsteczki koronawirusa w wydychanym powietrzu podczas śpiewu czy krzyku - podkreśla immunolog. - Wiece wyborcze są zaproszeniem dla epidemii. Ta "kula wirusowa" dopiero zaczyna się toczyć. Tak naprawdę zobaczymy skutki kampanii wyborczej za 2-3 tygodnie - dodaje.

Prof. Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku również uważa, że prowadzenie kampanii wyborczej podczas epidemii koronawirusa naraża wyborców na niebezpieczeństwo.

- Każde zgromadzenie w dobie epidemii koronawirusa jest niebezpieczne. Wystarczy, że na wiecu znajdzie się jedna osoba zakażona, a to już gwałtownie podniesie ryzyko epidemiologiczne - opowiada prof. Flisiak.

3. Mniejsza tolerancja na zalecenia

Według dr. Tomasza Dzieciątkowskiego, wirusologa z Katedry i Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, w idealnej sytuacji to organizatorzy powinni dopilnować, aby na wiecu nie zgromadziło się więcej niż 150 osób. Wszystkie z nich powinny też utrzymywać 2-metrowy dystans, a najlepiej, żeby dodatkowo miały na twarzy maseczkę.

- W praktyce żadne obowiązujące zasady bezpieczeństwa nie są respektowane przez organizatorów i uczestników wieców. Nikt tego nie kontroluje. Policja zwyczajnie nie zagląda na wiece wyborcze, a jeśli nawet, to nie reaguje na złamanie prawa, jakim jest chociażby brak maseczki podczas zgromadzenia publicznego - podkreśla dr Dzieciątkowski. - Na szczęście do tej pory nie doszło do zwiększonej częstości zakażeń COVID-19 z powodu wieców wyborczych. Można założyć, że otwarta przestrzeń nie sprzyja rozprzestrzenianiu koronawirusa. Nie zmienia to jednak faktu, że zasady powinny być przestrzegane - dodaje wirusolog.

Z kolei dr Grzesiowski zwraca uwagę na konsekwencje ignorowania obowiązujących zasad przez polityków. Możemy je wszyscy odczuć tej jesieni, kiedy przyjdzie prognozowana przez wirusologów druga fala koronawirusa. Już w tej chwili minister zdrowia Łukasz Szumowski przewiduje powrót obowiązku noszenia maseczek w miejscach publicznych oraz zachowania dystansu.

- W społeczeństwie ta sytuacja budzi duży opór, bo komunikaty władz są niespójne. Z jednej strony policja ciągle wlepia mandaty za nienoszenie maseczki, a z drugiej jednak nie dotyczy to uczestników wieców wyborczych. Czyli dla polityków robi się ułatwienia i zapomina o przepisach. Spowoduje to, że na przyszłość tolerancja wszelkich zaleceń epidemiologicznych będzie jeszcze mniejsza - ostrzega dr Grzesiowski.

Zobacz także: "Koronawirus jest w odwrocie i nie trzeba się go bać" - mówi premier Morawiecki. Wirusolodzy pytają, czy to fake news

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze