Dlaczego szczepienia na COVID-19 idą tak wolno? "Łatwiej byłoby, gdyby szczepionka była dostarczana w zamrożonej postaci"
Szczepionki przeciw COVID-19 są dostarczane do szpitali już w formie rozmrożonej, co oznacza, że muszą być podane pacjentom maksymalnie w ciągu 5 dni. Niektóre placówki skarżą się, że w ten sposób część szczepionek może się zmarnować. Zadzwoniliśmy do szpitali węzłowych, żeby dowiedzieć się, czy rzeczywiście istnieje takie ryzyko.
1. Szczepionek jest dwa razy więcej niż osób zaszczepionych?
W czwartek 7 stycznia resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby 12 054 osoby otrzymały pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2. Z powodu COVID-19 zmarło 186 osób.
Szczepienie przeciw COVID-19 otrzymało 160 359 Polaków (stan na 07.01.2020).
Dlaczego program szczepień jest realizowany w tak powolnym tempie? Wiadomo bowiem, że do Polski musiało trafić do tej pory 300-450 tys. dawek szczepionki. Eksperci wyjaśniają, że wynika to z prostego powodu - szczepionka składa się z dwóch dawek i część preparatu jest zarezerwowana dla osób, które już przyjęły pierwszą dawkę.
Część środowiska narzeka, że szczepionki firmy Pfizer docierają do szpitali już po rozmrożeniu. Ze względu na to, że preparat nie zawiera stabilizatorów, może po rozmrożeniu być przechowywany tylko przez 120 godzin, czyli pięć dni, w temperaturze od 2 do 8 st. Celsjusza. Po tym czasie producent nie gwarantuje jej skuteczności.
Czy przez bardzo krótki okres przechowywania część szczepionek może się marnować? Zapytaliśmy ekspertów, czy kwestia logistyki rzeczywiście sprawia problem.
2. Rozmrożone szczepionki się psują?
Dr hab. Paweł Ptaszyński, wicedyrektor Centralnego Szpitala Klinicznego w Łodzi opowiada, że w podległych mu placówkach codziennie wszczepianych jest ok. 700-800 osób z "grupy 0".
- Przy dostawie szczepionki dostajemy dokumenty, w których jest podana nie tylko data, ale i godzina, do której szczepionka musi zostać wykorzystana. Ze względu na to, że nasz szpital jest naprawdę duży, nie mamy problemu ze zmieszczeniem się w określonym terminie. Mamy kilka punktów szczepień, dużo personelu i studentów medycyny. Jeszcze się nie zdarzyła taka sytuacja, żeby szczepionka poszła na zmarnowanie – opowiada prof. Ptaszyński.
Podobna sytuacja jest również w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu. Rzeczniczka prasowa Monika Kowalska opowiada, że szpital dziennie szczepi do 1 tys. osób, więc szczepionka zostaje wykorzystana do cna.
Również dr hab. Henryk Szymański, pediatra i wakcynolog ze Szpitala im. Św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy podkreśla, że szczepionki dostarczane już w formie rozmrożonej nie sprawiają kłopotu.
- Mamy dobrze zorganizowany system szczepień i jeszcze nie zdarzyła się taka sytuacja, żeby na zmarnowanie poszła chociażby jedna dawka. Nie sądzę również, aby w przyszłości, kiedy zaczną się szczepienia kolejnych grup, pojawił się z tym jakiś problem. Z biegiem czasu nabierzemy większej wprawy i szczepienia będą przebiegać coraz sprawniej i szybciej - opowiada dr hab. Szymański.
3. Organizacja szczepień jest wyzwaniem
Prof. Paweł Ptaszyński zaznacza, że organizacja szczepień jest logistycznym wyzwaniem.
- Na razie na świecie tylko Izrael błyskawicznie poradził sobie z organizacją szczepień. W Europie wiele państw dopiero wdraża ten system. Trudność polega na tym, że cały proces szczepień musi funkcjonować jak w zegarku. Musimy dopasować grafik setek lekarzy i pielęgniarek, którzy nie mogą porzucić swoich pacjentów, żeby udać się na szczepienie. W dodatku te osoby muszą stawiać się z punktualnością co do minuty, ponieważ ze względu na zagrożenie epidemiologiczne nie możemy dopuścić, żeby w przychodniach tworzyły się "korki" – tłumaczy prof. Ptaszyński. – Jednak jeśli już ta procedura zostanie wyćwiczona, idzie coraz łatwiej i szybciej – dodaje.
Jak podkreśla prof. Ptaszyński, sprawę mogłaby ułatwić bardziej elastyczna logistyka. Obecnie dostawy odbywają się tylko w poniedziałki, więc szczepienia muszą zostać zorganizowane do piątku.
- Program szczepień można byłoby przyśpieszyć, gdyby istniała możliwość szczepień również w weekendy. Ludzie mają wtedy wolny czas i łatwiejszy dojazd, więc łatwiej jest im się zorganizować. Nasze doświadczenia ze środy 6 stycznia, która względu na święto była dniem wolnym od pracy, pokazuje, że szczepienia mogą się odbywać bardzo sprawnie i szybko – opowiada profesor.
Oznaczałoby to jednak, że Ministerstwo Zdrowia musiałoby albo dostarczać szczepionki do placówek dwa razy w tygodniu, albo dowozić je w formie zamrożonej.
- Mamy warunki dla przechowywania szczepionki w zalecanej temperaturze -70 stopni Celsjusza. Podejrzewam jednak, że większym problemem jest kwestia zorganizowania transportu, podczas którego nie doszłoby do przerwania łańcucha temperaturowego. Znalezienie odpowiednich samochodów dostawczych jest dużym problemem w całej Europie – opowiada prof. Ptaszyński.
4. EMA zatwierdziła szczepionkę Moderny
Problem ten jednak może się rozwiązać samoistnie, ponieważ w środę 6 stycznia Europejska Agencja Leków (EMA) zatwierdziła kolejną szczepionkę przeciw COVID-19. Preparat amerykańskiej firmy Moderna ma identyczny mechanizm działania jak szczepionka firmy Pfizner.
Atutem Moderny jest jednak dłuższy okres przechowywania. Jak podaje firma, po rozmrożeniu szczepionka może być używana do 30 dni i przechowywana w lodówce w temperaturze 2-8 stopni Celsjusza.
Wiadomo, że Polska zamówiła 6,69 mln dawek szczepionki firmy Moderna.
Zobacz także: Koronawirus. Szczepionka przeciwko COVID-19. Analizujemy ulotkę
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
-
Koronawirus wprowadza reżim sanitarny: zakrywanie ust i nosa, dystans społeczny. Kiedy to się skończy? Czy musimy nabrać tzw. odporności stadnej? (WIDEO)
-
Koronawirus a alkohol. Prof. Simon o jego wpływie na odporność i zakażenie (WIDEO)
-
Koronawirus nie odpuszcza. Prof. Szczylik mówi, dlaczego warto zaszczepić się przeciwko grypie i kto powinien skorzystać w przyszłości ze szczepionki na COVID-19 (WIDEO)
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.