Koronawirus w Polsce. "Jeżeli pacjenta z niewydolnością oddechową prowadzi okulista, to jak to wpływa na rokowania?
- Bywało tak, że zamykaliśmy oddział i te cztery, pięć osób czekających w SOR-ze musiało być przetransportowane do innych szpitali. Bywało, że w trakcie oczekiwania pogarszał się stan tych chorych - mówi dr Tomasz Karauda. Lekarz nie ma wątpliwości, że ogromna liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa w Polsce częściowo wynika z niewydolności systemu i ogromnego przemęczenia personelu medycznego.
1. Tragiczny bilans zgonów
Dr Tomasz Karauda wyjaśnia, że wysoka liczba zgonów w ostatnich dniach to nadal efekt rekordowych przyrostów zakażeń sprzed kilku tygodni.
- Jeżeli weźmiemy pod uwagę ilość procentową osób, które odchodzą z powodu zakażenia koronawirusem, to waha się w Polsce między 2 a 3 procent, czyli 3 procent oznacza około 1 tys. osób. Oni nie odejdą w ciągu jednego dnia, tylko jest to rozciągnięte na dwa, trzy tygodnie. To jest strasznie przykre, dlatego tak walczyliśmy o ograniczenie transmisji wirusa, żeby tę statystykę pokonać - dr Tomasz Karauda z oddziału chorób płuc Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego N. Barlickiego w Łodzi.
Lekarz zwraca uwagę na to, że bardzo wielu z pacjentów, którzy trafiają do szpitala, dopiero podczas przyjęcia dowiaduje się o zakażeniu. To świadczy dobitnie o niedoszacowaniu liczby zakażeń w Polsce. - Z moich doświadczeń wynika, że prawie co drugi pacjent, który pojawia się w SOR-ze z objawami świadczącymi o COVID, nie miał do tej pory wykonanego żadnego testu. To oznacza, że nie był ujęty w oficjalnych statystykach - podkreśla dr Karauda.
2. Upadek systemu zdrowia w Polsce
O niepokojąco wysokiej liczbie zgonów w Polsce alarmuje również niemiecki "Die Welt" podając, że prawie nigdzie na świecie każdego dnia z powodu COVID-19 nie umiera tak dużo osób. Philipp Fritz - korespondent gazety podkreśla, że tygodniowa średnia liczba zgonów na milion mieszkańców jest tak wysoka jak w Brazylii. Dziennikarz mówi wprost, że "system służby zdrowia w Polsce już się załamał". To może być przyczyną tak dużej liczby przypadków śmiertelnych, bo wiele osób trafia do szpitali za późno.
- Nawet młodzi ludzie z lekkim bądź średnio ciężkim przebiegiem choroby nie mają odpowiedniego leczenia. Personel medyczny jest zwyczajnie przeciążony. Karetki nie mogą już odbierać z domów osób z dusznością, często godzinami parkują w kolejkach przed izbami przyjęć, czekając na wolne łóżka. Operacje chorych na raka muszą być przesuwane na nieokreślony termin. To sceny dużo gorsze od czarnych scenariuszy w Niemczech – pisze Philipp Fritz.
"Die Welt" informuje, że nadmierna śmiertelność w pierwszym kwartale sięgnęła w Polsce 24 proc. w porównaniu do analogicznego okresu w minionych latach.
Dr Karauda przyznaje, że sytuacja w szpitalach powoli się poprawia, ale liczba pacjentów wciąż jest wysoka. Nie ma też wątpliwości, że wielu zgonów można by uniknąć, gdyby system lepiej funkcjonował, a ochrona zdrowia nie pracowała na skraju wydolności.
- Nie ma już takiej sytuacji, w której mamy cały oddział zapełniony, a nie możemy dostawić łóżka na korytarz, bo tam nie ma tlenu, nie ma warunków technicznych do prowadzenia respiratoroterapii. Więc bywało tak, że zamykaliśmy oddział i te cztery, pięć osób czekających na SOR-ze musiało być przetransportowane do innych szpitali. Bywało, że w trakcie oczekiwania pogarszał się stan tych chorych, więc ta liczba zgonów, jak najbardziej wynika z niewydolności systemu. Również, jeżeli chodzi o brak miejsc, transport tych chorych. Kolejny czynnik to zmęczenie personelu medycznego, który przyjmuje za dużo pacjentów, by móc się nimi zająć z pełną uwagą - mówi lekarz.
3. Przemęczenie personelu medycznego
Dr Karauda nie ma wątpliwości, że niedobór i przemęczenie personelu medycznego przełożyły się na jakość opieki. Jest za mało personelu na zbyt wielu chorych. - Jeżeli pacjenta z niewydolnością oddechową prowadzi okulista albo chirurg, to jak to wpływa na rokowanie przeżycia u takiego pacjenta? Jak mi ktoś da skalpel, to jak to wpłynie na rokowania pacjenta, jeżeli internista będzie go operował? - pyta lekarz.
Znaczenie ma też sam przebieg choroby, która potrafi ciągnąć się tygodniami, a to oznacza, że taki pacjent potrzebuje opieki znacznie dłużej niż w przypadku większości innych schorzeń.
- Na przykład pacjent przetrwał COVID, wymazy ma ujemne, ale jest wciąż podłączony do wysokoprzepływowej tlenoterapii albo nieinwazyjnej wentylacji, bo przeszedł COVID, ale jego stan się nie poprawił. Zostaje przeniesiony na oddział internistyczny, a na internie już ludzie leżą na korytarzu i zastanawiamy się, jak ich ustawić, żeby można było przejść. Jak to przepełnienie oddziału wpływa na rokowania? - pyta ponownie lekarz.
4. Kiedy wygramy z pandemią?
Jak wynika z raportu brytyjskiego Narodowego Biura Statystycznego (ONS) pod względem liczby tzw. nadmiarowych zgonów jesteśmy w europejskiej czołówce. Przez 53 tygodnie ubiegłego roku zmarło ponad 485 tys. osób, w tym ponad 28,5 tys. w związku z COVID-19.
Masowe "samo" wyniszczenie polskiego społeczeństwa. Rok 2020 - najmniej urodzeń i najwięcej zgonów od 80 lat. Demografia zagłady. Odchodzą ludzie w dojrzałym wieku, mądrzy, wspierający. Osłabienie wielopokoleniowej wymiany doświadczeń, przedwczesne odcięcie korzeni, zmieni nas https://t.co/AbbdhubUKS
— Pawel Grzesiowski (@grzesiowski_p) April 18, 2021
- Słuchając, czytając, oglądając, mam wrażenie, że pandemią, tak na serio, przejmuje się garstka medyków i wolontariuszy, reszta działa na minimum. Póki walka z pandemią nie będzie sprawą narodową, będziemy przegrywać. Żadna nowa choroba nie zabiła tylu Polaków, w tak krótkim czasie - napisał w mediach społecznościowych dr Paweł Grzesiowski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.