Trwa ładowanie...

Mamy ponad 95 tys. nadmiarowych zgonów. "Pandemia w sposób makabryczny pokazała, jak wygląda nasza opieka zdrowotna"

Mamy o 26 proc. więcej nadmiarowych zgonów w porównaniu do średniej z ostatnich lat
Mamy o 26 proc. więcej nadmiarowych zgonów w porównaniu do średniej z ostatnich lat (Getty Images)

- Mam wrażenie, że Ministerstwo Zdrowia ze swoimi "obostrzeniami" występuje w pandemicznej wersji programu "Idź na całość" i upiera się przy bramce z Zonkiem - mówi Łukasz Pietrzak, który analizuje dane dotyczące pandemii. Cena? Zaraz przekroczymy 100 tys. nadmiarowych zgonów. To dane tylko z tego roku. COVID według oficjalnie publikowanych danych odpowiada za nieco ponad połowę z nich. Co z pozostałymi? Co powoduje tak dużą umieralność Polaków w dobie pandemii?

spis treści

1. Tragiczne prognozy na koniec roku. Coraz więcej ofiar

Czwarty dzień z rzędu ponad 500 Polaków traci życie przez COVID. Za każdą z tych liczb kryją się ludzkie dramaty. Z prognoz opracowanych przez analityków MOCOS przy Politechnice Wrocławskiej wynika, że tylko w ciągu miesiąca z powodu COVID umrze 9 tys. osób.

"Nasz model prognozuje w najbliższym tygodniu w końcu szczyt na poziomie 2700 zgonów, potem 2500 zgonów, potem 2120 w tygodniu świątecznym i potem 1700 na początku stycznia. Łącznie 9000 zgonów w miesiąc" - wyjaśnia Piotr Szymański z Politechniki Wrocławskiej.

Zobacz film: "Odporność a COVID-19. Jak działa laktoferyna?"

Eksperci nie mają wątpliwości, że zejście ze szczytu czwartej fali będzie długie i okupione ogromną liczbą ofiar. Porażają również statystyki dotyczące zgonów nadmiarowych.

- Trzeba liczyć się z tym, że utrzymujący się poziom zakażeń przy wskaźniku 60-61 na 100 tys. mieszkańców i utrzymująca się od kilku tygodni liczba zakażeń powyżej 20 tys. przełożą się nie tylko na liczbę zgonów covidowych, które kroczą mniej więcej 2-3 tygodnie po szczycie zakażeń. Wpłynie to również na zgony nadmiarowe, które już dochodzą do poziomu 13 tys. tygodniowo - alarmuje Łukasz Pietrzak, farmaceuta, który analizuje dane statystyczne dotyczące pandemii. - Te dane są jeszcze niepełne, za chwilę może się okazać, że mamy podobną liczbę odnotowanych zgonów, jak w szczycie poprzedniej fali - dodaje.

Po szczycie czwartej fali, czeka nas fala zgonów
Po szczycie czwartej fali, czeka nas fala zgonów (Getty Images)

2. Zgony covidowe są niedoszacowane o minimum 46 proc.

Z wyliczeń wynika, że w pierwszych 48 tygodniach 2021 r. odnotowano 463 867 zgonów. Przy czym dane z ostatnich dwóch tygodni są niepełne. To oznacza, że już mamy minimum 95,4 tys. nadmiarowych zgonów - o 26 proc. więcej w porównaniu do analogicznego okresu z 5-letniej średniej.

"Na początku następnego tygodnia przekroczymy 100 tys. Mam wrażenie, że @MZ_GOV_PL ze swoimi "obostrzeniami" występuje w pandemicznej wersji programu "Idź na całość" i upiera się przy bramce z Zonkiem" - komentuje analityk.

Oficjalne dane statystyczne wskazują, że od marca 2020 r. zmarło ponad 820 tys. Polaków. To o 180 tys. więcej w porównaniu z danymi z poprzednich lat.

Ile spośród nich to ofiary COVID? Eksperci nie mają wątpliwości, że rzeczywista liczba zgonów wśród zakażonych koronawirusem jest znacznie wyższa niż dane z raportów publikowanych przez resort zdrowia. Zgodnie z nimi z powodu COVID-19 od początku pandemii zmarło w Polsce 87 365 osób, a tylko w tym roku ponad 60 tys.

- Wiele przesłanek wskazuje, że sama liczba zgonów covidowych jest niedoszacowana, dużo osób nie wykonuje testów. Z moich wyliczeń wynika, że zgony covidowe są niedoszacowane o minimum 46 proc. Potwierdziły to wrześniowe wyliczenia opublikowane przez "The Economist". Widać, że najwyższe liczby zgonów nadmiarowych zbiegają się z poszczególnymi falami pandemicznymi. Wzrost śmiertelności jest zauważalny w każdej grupie wiekowej powyżej 25. roku życia - tłumaczy Pietrzak.

3. "Pandemia w sposób makabryczny pokazała, jak wygląda nasza opieka zdrowotna"

- Przede wszystkim mamy teraz do czynienia z wariantem Delta, który rozprzestrzenia się szybciej, a z naszych obserwacji wynika, że pacjenci, którzy do nas trafiają, są w cięższym stanie niż w poprzednich falach. Liczba zakażonych osób jest niedoszacowana, dlatego że duża część osób się nie bada. Mówią wprost: "będę siedział w domu, jak mi się pogorszy, to się zgłoszę". Tylko u części tych osób występuje tzw. cicha hipoksja, kiedy saturacja spada, a oni nawet nie zdają sobie z tego sprawy. Mówią że są bardziej zmęczeni, osłabieni, ale nie odczuwają duszności - mówi dr Tomasz Karauda, lekarz oddziału chorób płuc Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Łodzi.

- Ostatnio miałem taki przypadek u swojego pacjenta. W momencie, kiedy zdecydował się kupić pulsoksymetr, okazało się, że miał już saturację na poziomie 85 proc., a tego nie czuł. W szpitalu okazało się, że ma już zajęte 50 proc. płuc. Na część terapii było już za późno. Ten mężczyzna żyje, ale wiele osób może nie mieć tyle szczęścia - dodaje lekarz.

Nadmiarowe zgony to też pośrednie ofiary pandemii. Osoby, które zmarły w wyniku powikłań po przejściu choroby, zaostrzenia chorób przewlekłych, ale również pacjenci chorujących na inne choroby, którzy nie znaleźli na czas pomocy.

- Te wszystkie zgony nadmiarowe należy przypisywać pandemii, czy jest to bezpośredni efekt wirusa, czy efekt tego, że doszło do paraliżu opieki zdrowotnej, niewłaściwego leczenia w wyniku przeładowania systemu. Nie zmienia to faktu, że pandemia w sposób makabryczny pokazała, jak wygląda nasza opieka zdrowotna, która do tej pory sklejona taśmą z każdej możliwej strony - przy większym naporze zaczęła pękać. Mamy wieloletnie zaniedbania, jeżeli chodzi o finansowanie opieki zdrowotnej, o infrastrukturę, braki personalne. W Unii Europejskiej mamy jeden z najniższych wskaźników liczby lekarzy i pielęgniarek na tysiąc mieszkańców - wylicza Pietrzak.

Specjaliści od dawna alarmują, że odwoływane są nie tylko zabiegi planowe. Brakuje miejsc nawet dla pacjentów, którzy nie mogą czekać, a opóźnianie operacji przełoży się na rokowania.

- Nadmiarowe zgony to też jest szereg ludzi, którzy nie mogli się dostać do szpitala. Dam prosty przykład, mam pacjentów z guzem płuca i z chorobą śródmiąższową płuc. W normalnych okolicznościach powinni być planowo przyjęci, natomiast na oddziale nie mamy wolnych miejsc, bo mamy pacjentów po COVID, m.in. chorego, który trafił do szpitala we wrześniu. Nie możemy go wypisać, dlatego że jego zapotrzebowanie na tlen jest takie, że jeśli go odłączymy, to umrze w ciągu kilkunastu minut, domowy koncentrator tlenu nie wystarczy. Niektórzy pacjenci po COVIDzie spędzają w szpitalu całe tygodnie, więc ten dług zdrowotny się powiększa - tłumaczy dr Karauda.

Prof. Tomasz Banasiewicz, dyr. Instytutu Chirurgii UM w Poznaniu w rozmowie z WP abcZdrowie zwracał uwagę, że w ubiegłym roku wykonano aż 30 proc. mniej planowych zabiegów onkologicznych.

- Selekcjonujemy pacjentów już nie tylko wśród tych planowych, ale już nawet wśród tych, którzy wymagają natychmiastowych działań chirurgicznych. W tej chwili ostatni spis pacjentów czekających na pilny zabieg to około 300 osób - mówił prof. Tomasz Banasiewicz. - W 2020 roku wykonano 30 proc. mniej planowych zabiegów onkologicznych, natomiast 25 proc. więcej w trybie pilnym. Czyli operujemy nowotwory, gdy z punktu widzenia przeżycia już przekroczyliśmy "ten moment" - podkreśla ekspert.

4. Raport Ministerstwa Zdrowia

W piątek 10 grudnia resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby 24 991 osób otrzymało pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2.

Najwięcej zakażeń odnotowano w województwach: śląskim (3671), mazowieckim (3530), wielkopolskim (2470).

Z powodu COVID-19 zmarło 148 osób, natomiast z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarły 423 osoby.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze