Trwa ładowanie...

Koronawirus w Polsce. 7 705 nowych przypadków. Dr Szułdrzyński: Trudno się spodziewać innego scenariusza

Coraz więcej chorych na COVID-19 wymaga hospitalizacji
Coraz więcej chorych na COVID-19 wymaga hospitalizacji (arch. prywatne)

7 705 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. Niepokoi wysoka liczba zgonów - 132 osoby, w tym 120 zmarło z powodu współistnienia COVID-19 z innych chorobami. Od kilkunastu dni w zasadzie codziennie mówimy o kolejnym rekordzie, a eksperci alarmują, że w szpitalach kończą się miejsca dla chorych, nie tylko dla tych z koronawirusem.

1. Dr Szułdrzyński: Rzeczywista liczba przypadków jest znacznie większa

Ministerstwo Zdrowia przekazało w piątek 16 października kolejny raport o dobowych przyrostach zakażeń wirusem SARS-CoV-2. Mamy 7 705 nowych przypadków . Z powodu COVID-19 zmarło 12 osób, natomiast z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami - 120 zchorych. To oznacza niestety kolejny rekord.

Dr Konstanty Szułdrzyński, Kierownik Centrum Terapii Pozaustrojowych w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie podkreśla, że największy niepokój budzi właśnie rosnąca liczba zgonów. Ekspert przypomina, że dane publikowane przez resort zdrowia są wyraźnie niedoszacowane, bo w Polsce wciąż wykonuje się zbyt mało testów.

- Oficjalna liczba przypadków jest bardziej pochodną sposobu testowania niż rzeczywistą liczbą zakażeń - rzeczywista liczba przypadków jest znacznie większa. W związku z tym myślę, że należałoby się raczej kierować liczbą zgonów, ponieważ w Polsce śmiertelność z powodu COVID-19 wynosi 1 proc., ludzie umierają średnio po upływie ok. 10-14 dni po rozpoznaniu COVID-19, to oznacza, że jeśli mamy ostatnio po 100 zgonów dziennie, to 10 tys. przypadków zakażeń mieliśmy dwa tygodnie temu - mówi dr Konstanty Szułdrzyński, anestezjolog i internista.

Zobacz film: "Dramatyczna sytuacja w małopolskich szpitalach. Andrzej Kulig: "podejmujemy decyzje o likwidacji pewnych oddziałów""

- Światowa Organizacja Zdrowia zaleca, żeby ilość dodatnich testów nie była większa niż 5 proc. Jeśli jest większa to oznacza, że polityka testowania jest prowadzona nieprawidłowo. U nas dobijamy do 20 proc. z liczbą dodatnich testów. Oznacza to, że powinniśmy robić czterokrotnie więcej testów, czyli zamiast 40 tys., około 100-150 tys. dziennie. Nie mamy takich możliwości, co więcej wydaje się, że w ciągu wakacji nie zwiększyła się wydolność laboratoriów - komentuje ekspert.

2. Dr Szułdrzyński: Od dwóch i pół tygodnia nie mamy ani jednego wolnego miejsca

6980 zajętych łóżek i 540 pacjentów podłączonych pod respiratory. Po informacjach o pracy na granicach wydolności, które płyną ze szpitali w całym kraju, takie liczby budzą tym większy niepokój. To oznacza, że tylko w ciągu jednego dnia do szpitali trafiło kolejnych 442 pacjentów, którzy wymagali hospitalizacji.

Dr Szułdrzyński przyznaje, że sytuacja w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie jest podobna do tego, z czym walczą placówki medyczne w całej Polsce.

- Od dwóch i pół tygodnia nie mamy ani jednego wolnego miejsca. Wolne łóżka pojawiają się na bieżąco w momencie, kiedy kogoś wypiszemy, wtedy można przyjąć kolejnego pacjenta. Zarówno na intensywnej terapii, jak i na zwykłych oddziałach wygląda to tak samo - przyznaje Kierownik Centrum Terapii Pozaustrojowych w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie.

- Trudno się spodziewać innego scenariusza, jeśli szpitale odpowiadające za pacjentów covidowych zostały tak naprawdę wskazane 12 dni temu, a powinny być wskazane dwa miesiące temu. Ja mam wrażenie, że w tej chwili funkcjonujemy w jakiejś rzeczywistości wirtualnej, bo wojewodowie sprawozdają liczbę łóżek, które "zarządzili", ale w praktyce my nimi nie dysponujemy, na nich leżą inni pacjenci. Tylko w Piśmie Świętym "słowo stało się ciałem", niestety wojewodowie nie mają takiej mocy sprawczej i to, że zarządzą, że szpital ma mieć 300 łóżek covidowych, nie znaczy, że te łóżka stoją puste - dodaje anestezjolog.

Dr Szułdrzyński podkreśla, że decyzje w sprawie pandemii są spóźnione o kilka miesięcy.

- Problem polega na tym, że zdaje się, że stał się cud PR-owy: rząd uwierzył we własną propagandę i sam uwierzył, że pandemia się skończyła, a teraz mamy efekt, czyli nie mamy w ogóle zwiększonego potencjału w stosunku do tego, co było na wiosnę - podkreśla zbulwersowany lekarz.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze