Operacje bariatryczne - ratunek dla osób cierpiących na otyłość
Wiecznie się odchudzałem, ale gdy tylko udało się mi zrzucić kilka kilogramów, waga szybko wracała. I to z nawiązką – pojawiło się nadciśnienie i cukrzyca. Pomogała mi dopiero operacja bariatryczna – mówi Jacek Stycharczuk, który po zabiegu zmniejszenia żołądka schudł 44 kg. I chudnie nadal. - Czuję się jak młody bóg – opowiada mężczyzna.
Co tu ukrywać. Lubiłem sobie zjeść. Fast food gościł u mnie dość często. W rachubę wchodził także alkohol, a po nim włączał mi się taki odkurzacz, że nie potrafiłem zatrzymać się na jednej kanapce czy udku kurczaka. Sport też nie był moją mocną stroną – mówi. Dziś Jacek Stycharczuk swoją przeszłość wspomina z uśmiechem. Jednak jeszcze rok temu borykał się z nadciśnieniem tętniczym i leczył się na cukrzycę. Siadały mu stawy. Przed operacją bariatryczną ważył 134 kg. Teraz – 90.
1. Trudna decyzja
- Odchudzałem się wielokrotnie. Wiecznie byłem na diecie - a to niskotłuszczowej, a to niskowęglowodanowej, a to na Dukanie. Na tej ostatniej schudłem najwięcej, ale po 4 latach waga wróciła do swojego poziomu, a potem to już poszło – mówi pan Jacek.
Wizyty u lekarzy stały się codziennością. Poradnię kardiologiczną i diabetyczną Jacek Stycharczuk odwiedzał średnio raz na kilka miesięcy. Przyjmował silne leki obniżające ciśnienie krwi. W końcu, namawiany przez rodzinę i lekarza rodzinnego, trafił do chirurga. - Do dziś pamiętam, jak mi powiedział: proszę pana, żywienie to też głowa. Operację na żołądku możemy wykonać, ale mózgu panu nie przeszczepimy.
Te słowa sprawiły, że już po kilku dniach podjął decyzję o zgłoszeniu się do kliniki, która takie zabiegi przeprowadza. Jak się okazało, pacjentów podobnych do niego jest dużo więcej. Na operację czekał rok, a do kwalifikacji do zabiegu potrzeba było wielu specjalistycznych badań.
2. Bagatelizowany problem
Skala otyłości w Polsce jest przerażająca. Nad Wisłą cierpi na nią od 40 do 60 proc. kobiet i mężczyzn. Co więcej – tyjemy najszybciej w Europie. O tym, jak poważny to problem, coraz bardziej przekonują się chirurdzy.
- Powinniśmy zoperować ok. 450 tys. osób w kraju. Tymczasem operujemy rocznie średnio 2,5 tys. - przyznaje prof. Maciej Michalik, kierownik Katedry i Kliniki Chriurgii Ogólnej i Małoinwazyjnej przy Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim.
Z czego wynika tak mała liczba pacjentów? Jedni nie zauważają problemu, inni – obawiają się zabiegu. Tymczasem jest on niemal w 100 proc. bezpieczny i skuteczny. Sprawdzili to Kanadyjczycy w zakrojonych na szeroką skalę badaniach.
Porównali 5 tys. osób otyłych, które przeszły operację bariatryczną z taką samą liczbą osób, które nie poddały się zabiegowi. Analizowali ich dane medyczne przez 5 lat. Co się okazało? Śmiertelność pacjentów niezoperowanych była aż o 89 proc. większa od tej w grupie pacjentów bo zabiegu. Przyczyną są choroby towarzyszące: nadciśnienie i cukrzyca. Ta ostatnia potrafi zniszczyć nerki, oczy, spowodować stopę cukrzycową. Nieleczona prowadzi do śmierci.
- Śmiertelność, bo tego pacjenci boją się najbardziej, w takich operacjach jest taka sama jak przy operacjach zapalenia wyrostka robaczkowego, czyli statystycznie 0,2 proc. Problem w tym, że każdy z nas dla siebie to 100 proc. i nie obchodzi go, ani jego rodziny, że 99,8 proc. operacji poszło dobrze – przyznaje prof. Michalik.
I dodaje: - Co roku mamy 2-3 przypadki, kiedy na zabieg zapisuje się młoda osoba, np. 35-letni mężczyzna, a potem dzwoni rodzina i mówi, że miejsce się zwolniło, bo ten człowiek zmarł na serce. I to nie budzi zdziwienia, strachu. Te osoby nie boją się, że mogą nagle umrzeć. Wydaje się im, że są tylko pulchne. Nie! One są ciężko chore. Na śmiertelną chorobę, która skraca ich życie.
3. Na ratunek
Operacje bariatryczne często są ostatecznością. Jak podają chirurdzy, z roku na rok wykonuje się ich coraz więcej, bo osób z otyłością olbrzymią przybywa.
- Pacjenci często przychodzą do mnie i przyznają, że stoją już pod ścianą, że nie potrafią poradzić sobie sami. A otyłość przecież nie bierze się z dnia na dzień. To są problemy, które trwają latami. I w pewnym momencie chorzy dochodzą do wniosku, że mogą wyleczyć się tylko w ten jedyny sposób – mówi specjalnie dla WP abcZdrowie profesor Krzysztof Paśnik kierownik Kliniki Chirurgii Ogólnej, Onkologicznej, Metabolicznej i Torakochirugii w Centralnym Szpitalu Klinicznym MON Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, który od wielu lat przeprowadza operacje bariatryczne.
Jednak na zabieg zmniejszenia żołądka trzeba swoje odczekać w sporej kolejce. - W tym momencie prowadzimy zapisy na zabiegi, które odbędą się minimum za rok – informuje prof. Paśnik.
Nie oznacza to jednak, że przez ten czas pacjent zostaje pozostawiony sam sobie. - Prowadzimy dla nich specjalny cykl kwalifikacji, pacjenci są pod opieką dietetyków i psychologów. Najważniejsze? Schudnąć. Ważna jest też zmiana diety na lekkostrawną i zawierającą więcej warzyw i owoców, a mniej węglowodanów. Widzę, że osoby szykujące się do zabiegu, albo oczekujące na kwalifikację do niego, coraz lepiej rozumieją, o co tak naprawdę chodzi. I doceniam to, bo zmiana nawyków żywieniowych nie zawsze jest prosta. – dodaje chirurg.
4. Na czym polega operacja bariatryczna?
Resekcja żołądka wykonywana jest u osób z otyłością olbrzymią, czyli takich, u których wskaźnik BMI (body mass index) przekracza 40 jednostek. W przypadku pacjentów z chorobami towarzyszącymi lub zespołem metabolicznym, zabieg przeprowadza się także u osób z BMI powyżej 35.
- Dominują rękawowe resekcje żołądka, czyli wycięcie 2/3 bocznych narządu, które zmienia go z worka w wąski rękaw. Rzadziej u nas wykonuje się wyłączenie żołądkowo-jelitowe. Polega ono na wyłączeniu z wchłaniania fragmentu jelita cienkiego. Rozwiązanie stosuje się niejako obok zmniejszenia pojemności żołądka. Jeszcze rzadziej zakładamy na żołądek tzw. opaskę – wymienia prof. Krzysztof Paśnik.
5. Młody bóg
- Już kilka tygodni po operacji unormowało mi się ciśnienie, rozstałem się z cukrzycą. Potencja też wzrosła – wymienia zalety operacji bariatrycznej pan Jacek Stycharczuk. - Mimo że ze względu na bardzo chorą wątrobę, wystąpiły u mnie powikłania, czuję ogromną różnicę.
Pan Jacek schudł ponad 40 kg. Teraz pracuje nad nawykami żywieniowymi. Jednorazowa porcja, jaką zjada waży tylko ok. 180 g. - I niestety, mam z tym problemy – przyznaje mężczyzna.
Nie jest sam. Okazuje się, że ten problem jest domeną Polaków. Jak pokazuje badanie „Polacy na diecie”, tylko 44 proc. z nas jada regularnie posiłki, aż 61 proc. podjada pomiędzy nimi.
- U mnie problemem jest to, że nie liczę kalorii, choć oczywiście staram się jeść zdrowo, czytam etykiety, używam mało tłuszczu, wieprzowiny nie jem wcale. I najważniejsze – schudłem ponad 40 kg i chudnę nadal. Proszę sobie wyobrazić, że po operacji w ciągu roku zrobiłem na rowerze ponad 1000 km. Przed operacją – było to niespełna 200. Ale to nie wszystko. Jeśli dobrze pójdzie, będę ważył 85 kg. Tak przewidują lekarze – nie ukrywa radości Jacek Stycharczuk.
Zamierza to osiągnąć lżejszą dietą, sportem i systematycznością. - Jak się czuję? Proszę pani, jest rewelacja. Rewelacja!
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.