"Mamo, daj mi trzeciego kotleta!”. Rodzice nie wiedzą, jak postępować z grubymi dziećmi
Nadwaga i otyłość dotyka coraz młodszych osób. Dzieci są na samym końcu w łańcuszku winnych. To rodzice, szkoła i służba zdrowia powinny w końcu zacząć umiejętnie podchodzić do problemu.
Nadia uwielbia wszystko co słone, słodkie, tłuste i kolorowe. Mama cieszy się, że 12-latka nie jest wybredna i potrafi zjeść każdy obiad.
- Teraz wiele dzieci stęka nad talerzem i oczekuje nie wiadomo czego – twierdzi 33-letnia Agnieszka, mama otyłej dziewczynki, którą uczniowie gnębią w szkole i nazywają "tłustą świnią".
Dziewczynka jest najgrubsza w klasie - waży 65 kg. Przy 157 cm wzrostu jej waga w tym wieku powinna wahać się pomiędzy 46 a 50 kg.
Jako pierwsza zaczęła nosić biustonosz, co nie umknęło uwadze złośliwych kolegów. To patowa sytuacja: gdy nie nosiła biustonosza, to dokuczali jej mówiąc, że ma "wstrętne cycki”. Gdy go nosi, to wytykają ją, że jest jedyną z biustonoszem w klasie.
Nadia wymyśla różnego rodzaju wymówki, żeby nie iść do szkoły. Dni, gdy mama pozwala jej zostać w domu, są dla niej najpiękniejsze. Wtedy może leżeć godzinami na kanapie, oglądać telewizję i podjadać smakołyki. Agnieszka dostrzega, że córka jest pulchna, ale nie uważa tego za problem. Twierdzi, że wyrośnie z tego, a poza tym nie ma serca odmówić dziecku jedzenia.
- Nie jestem wyrodną matką, nie chcę, żeby ona płakała i chodziła smutna po domu – twierdzi kobieta.
Zdaniem Alicji Kalińskiej, dietetyczki i doradcy żywieniowego, kobieta kieruje się nieaktualną już dawno zasadą, że córka wyrośnie z otyłości.
- Co prawda widzi, że jej dziecko waży za dużo kilogramów, ale nie podchodzi do rozwiązania problemu długofalowo. Niezwracanie uwagi na konsekwencje emocjonalne tego, jak traktują ją rówieśnicy ze względu na wagę, może prowadzić do wielu problemów. Powiedzenie "nie przejmuj się” niewiele pomoże – twierdzi ekspertka.
1. Nikt nie uczy rodziców, jak odżywiać dzieci
Jak podaje Centrum Medyczne Damiana, według wyników Europejskiego Ankietowego Badania Zdrowia, w Polsce aż 36,6 proc. osób powyżej 15. roku życia ma nadwagę, natomiast 16,8 proc. cierpi na otyłość. Wyniki są niepokojące, ponieważ w obu przypadkach przewyższają średnie dane uzyskane wśród 28 krajów Unii Europejskiej. Alarmujące są również dane dotyczące młodzieży w wieku 11-15 lat. U ponad 12 proc. dzieci w tej grupie odnotowano nadwagę, a u 2 proc. stwierdzono otyłość.
Nikt nie uczy rodziców, jak prawidłowo odżywiać swoje dzieci. Wiedzę, w sposób praktyczny, otrzymują od swoich rodziców i bardzo często powielają podobne zachowania we własnym życiu lub wręcz odwrotnie: robią wszystko inaczej, opierając się o ich niefajne doznania z dzieciństwa.
- Zdobycie wiedzy dotyczącej zasad prawidłowego odżywiania wcale nie jest trudną sprawą. Potrzeba tylko chęci, rozmowy i planu działania, by wdrożyć nowe zasady jedną po drugiej. Już na poziomie przedszkola czy szkoły nasze dzieciaki uczą się prawidłowego zachowania, lecz bardzo często nie mają wsparcia w rodzicach, którym z jakichś powodów nie chce się lub po prostu nie udaje się wprowadzić na poziomie domowej kuchni pewnych zasad i nowych produktów np. kasz, jedzenia surówek czy sałat – wyjaśnia Kalińska.
2. Lekarze powinni zwracać uwagę
Dietetyczka dużą nadzieję pokłada również w służbie zdrowia.
- Raz w roku każde dziecko jest mierzone i ważone. Higienistki czy pielęgniarki powinny informować rodziców, gdy widzą, że waga dziecka jest niepokojąco wysoka. Niestety, w naszych szkołach nie ma zwyczaju, by rodzica wspierać, a taka informacja może zostać odebrana nie jako troska o dziecko i stan jego zdrowia, tylko jako krytyka rodzica, więc temat nie jest poruszany. Lekarz rodzinny również powinien czuć się w obowiązku zasygnalizowania rodzicom problemu i skierowania dziecka na badania krwi, a w szczególności poziomu insuliny i glukozy. Cukrzyca typu 2 zaczyna dotykać coraz młodszych osób – zaznacza specjalistka.
Ponadto, w naszym społeczeństwie jest silnie zakorzeniony model patriarchalnej rodziny, który ma swoje odbicie również w kwestii jedzenia. Często gotuje się pod mężczyznę, czyli tłusto, słono i wysokokalorycznie. W końcu główny żywiciel rodziny, który ciężko pracuje na zapewnienie bytu żonie i dzieciom, musi mieć konkretny obiad na stole.
3. Nie można wysyłać dziecku negatywnych przekazów
Nawet gdy rodzice podejmą wyzwanie, by wprowadzić nowe zasady i zmiany w domowej kuchni, proces może być sabotowany przez podejście samego dziecka. W przypadku choroby, bo otyłość jest chorobą, podstawą jest chęć "pacjenta" do zmian. Kilkuletnie dzieci często nie potrafią kierować się rozsądkiem w kwestii jedzenia i nie rozumieją, dlaczego nie powinny jeść wielkiej porcji frytek czy trzech tabliczek czekolady.
- W przypadku młodzieży podjęcie rozmowy ma znaczenie. Nie mówmy naszym nastolatkom wprost: "jesteś gruby, zrób z tym coś". To negatywny komunikat, który może wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Jeśli widzimy problem i chcemy nakłonić naszą pociechę do zmian, lepiej zwrócić się z troską i odnieść się do kwestii zdrowotnej: "Kochanie, widzę, że ostatnio ci się przybrało. Kocham cię i martwię się, że twoje ciało nie będzie takie silne i zdrowe jak powinno być i zacznie cię ograniczać. Czy chciałabyś/chciałbyś coś z tym zrobić? I jak ci pomóc?" – radzi ekspertka.
Nie wolno zbyt intensywnie kontrolować, ponieważ kontrola niesie za sobą krytykę, a nikt z nas jej nie lubi. Jest to męczące i demotywujące.
- Gdy zdarzy się, że dziecko zje z lodówki coś, co było potrzebne do przygotowania posiłku dla wszystkich, to trzeba zwrócić mu uwagę, aby następnym razem zapytało, czy może to zjeść, by mieć okazję na dokupienie brakującego składnika. Dzięki temu jest szansa, że przy następnej takiej sytuacji dziecko zastanowi się, czy powinno dojadać między zaplanowanymi posiłkami – uważa Kalińska.
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.