Trwa ładowanie...

Pogotowie? Gdzie jest najlepsza pizza?

Pogotowie? Gdzie jest najlepsza pizza?
Pogotowie? Gdzie jest najlepsza pizza? (123RF)

Łabędź stoi koło drogi, a do jeziora ma dwa kilometry - takie głupie żarty robią sobie Polacy dzwoniąc na numer alarmowy 112. Pytają o drogę, szukają  fryzjera i chcą, by im podwieźć zakupy. Te niezasadne telefony narażają na niebezpieczeństwo inne osoby, które oczekują pomocy.

1. Foka ma smutną minę

Według statystyk Centrów Powiadamiania Ratunkowego, aż 80 proc. telefonów to głupie żarty dzwoniących. W Gdańsku w 2016 roku na numer 112 dzwoniono ponad 1 376 266 mln razy, z czego 1 109 449 to były telefony nieuzasadnione, głównie niezbyt mądre dowcipy.

Operatorzy z Gdańska w słuchawce słyszeli: „Łabędź chodził po promenadzie, a przecież powinien już odlecieć do ciepłych krajów, niech pani coś zrobi, aby poleciał”. Inny ptak stał koło drogi, a przed nim była daleka droga do jeziora, bo dwa kilometry. Na pewno potrzebował pomocy odpowiednich służb.

Dyspozytorzy byli proszeni o interwencję, bo dzwoniącemu trafił się kebab bez mięsa. Ktoś inny zmartwiony zadzwonił do pogotowia, gdyż zauważył fokę na plaży i podejrzewał, że może być chora, bo "ma smutny wyraz twarzy".

2. Gdzie jest dobra pizza?

Zobacz film: "Cukrzyca. Historia Mai"
Możliwe przyczyny niskiego ciśnienia
Możliwe przyczyny niskiego ciśnienia [6 zdjęć]

Niektórzy ludzie cierpią na nadciśnienie, przypadłość, w której siła pompowanej krwi staje się zbyt

zobacz galerię

Problem żartobliwych telefonów dotyczy całego kraju.

- Przed komisją senacką nakreślałem tę sytuację - mówi dr Zdzisław Kulesza, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie. - Uważam, że dopóki nie będzie szerokiej akcji edukacyjnej i nie wytłumaczymy społeczeństwu, do czego służy pogotowie i nr 112, nic się nie zmieni – tłumaczy Kulesza.

Lubelscy dyspozytorzy odbierają ok. 1000 połączeń dziennie, 75 proc. z nich to niezasadne wezwania i żarty. Rozmówcy pytają o adres dobrego lokalu z pizzą albo o wskazanie najbliższego fryzjera. Informują, że nie mają wody i prądu.

Dużym problemem są nie tylko głupie żarty, które blokują linię, ale i fałszywe wezwania. Ktoś podaje błędny adres i dane dotyczące lokalizacji zdarzenia i informuje, że w danym miejscu był wypadek samochodowy.

- Ratownicy przyjeżdżają na miejsce i szukają. Poszkodowanych nie ma, wypadku także. Dzwonią do dyspozytora z prośbą o ustalenie adresu. Sytuacja się przeciąga. Te niezasadne wyjazdy zgłaszamy do funduszu, wojewody. Tłumaczymy się z nich. Fałszywe wezwania są na porządku dziennym – wyjaśnia Kulesza.

Tego typu sprawy zgłaszane są na policję i zazwyczaj kończą się w sądzie. Numer dzwoniącego jest szybko namierzany. Żartownisie muszą się liczyć z mandatem 1500 zł.

3. Chciałabym zamówić karetkę

Przeczytaj koniecznie

- Wielką bolączką jest to, że karetki w większości wzywane są do takich sytuacji, do jakich nie powinny być - mówi Paweł Krasowicz, dyspozytor lubskiego pogotowia.

- Wzywani jesteśmy do zmierzenia temperatury, ciśnienia. Traktują nas jak taksówkę i zwyczajnie zamawiają nas telefonicznie. Dużo osób dzwoni, bo czuje się samotnych – tłumaczy dyspozytor.

Ratownicy apelują, że konsekwencje takich telefonów mogą być tragiczne.

- Jeżeli dyspozytor przyjmuje kilkaset telefonów dziennie i niech tylko 10 proc. będzie to żart, to może się zdarzyć, że poważne wezwanie potraktuje jako kawał. Takie telefony dekoncentrują i złoszczą dyspozytorów – podkreśla Kulesza.

Fałszywe alarmy niosą za sobą poważne zagrożenie życia i zdrowia chorych.

- Jeżeli ambulans jedzie do nieuzasadnionego wezwania, to nie pojedzie już do osoby, która jest poważnie chora - wyjaśnia Marcin Dąbski, lubelski ratownik.

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze