Wakacje w Meksyku zamieniły się w koszmar. Tak objawiał się guz mózgu
60-latka z Marek pod Warszawą tygodniami przebywała w szpitalu w Meksyku, gdzie zdiagnozowano u niej guza mózgu. Jej stan był zbyt ciężki, aby samodzielnie wróciła do domu, a specjalistyczny transport do Polski znacząco przekraczał możliwości finansowe rodziny.
1. Wyczekiwane wakacje, a tam diagnoza
Historię 60-letniej Danuty Andrzejczak przybliżyła jej córka, która założyła zbiórkę internetową na transport mamy z Meksyku do Polski.
"Od wielu miesięcy odkładała środki, by móc pojechać i w końcu odpocząć. To miała być podróż jej życia... Po dwóch dniach pobytu mamę zaczęła boleć głowa. Potwornie cierpiała, ból był nie do zniesienia. Pod koniec dnia pojawiły się też wymioty... Gdy odebrałam telefon od siostry, byłam pewna, że chce podać mi mamę, żebym mogła złożyć jej życzenia. Niestety… Usłyszałam tylko: ‘Mama jest nieprzytomna, tak bardzo się o nią boję’. Świat runął" - opisywała pani Kinga, córka pacjentki.
Meksykańscy lekarze poddali Polkę wielu badaniom i postawili diagnozę: złośliwy guz mózgu w postaci glejaka.
"Natychmiast został wykonany zabieg trepanacji czaszki, żeby zniwelować ciśnienie w głowie. Mama przebywała na OIOM-ie, w śpiączce farmakologicznej, podpięta pod respirator" - czytamy w opisie zbiórki.
2. Transport do Polski? Ponad 800 tysięcy złotych
Lekarze ze szpitala w Meksyku zalecili rodzinie jak najszybszy transport pacjentki do Polski, aby mogła kontynuować leczenie w ramach swojego ubezpieczenia. Jednak z uwagi na ciężki stan pani Danuty, możliwy był tylko specjalistyczny transport przy asyście personelu medycznego, którego pierwsza wycena opiewała na ponad 800 tysięcy złotych.
Choć na przestrzeni dwóch tygodni rodzinie udało się zgromadzić ponad 200 tysięcy od internetowych darczyńców, a koszta transportu zostały minimalnie obniżone, kwota ze zbiórki w dalszym ciągu nie wystarczała na pokrycie rachunku. Bliscy pani Danuty nie mieli wyboru i musieli się zadłużyć.
- Częściowo ze zbiórki, a częściowo z pomocą pożyczek od rodziny i kredytu, udało nam się sprowadzić mamę do Polski. Od soboty 17 sierpnia przebywa w warszawskim Szpitalu Bielańskim. Podróż była jednak obciążająca, zwłaszcza ze względu na zmiany wysokości, a więc i ciśnienia w czaszce, więc lekarze czekają, aż stan mamy się ustabilizuje i dowiemy się, jakie są dalsze kroki w leczeniu - mówi pani Sylwia Andrzejczak, druga córka pani Danuty w rozmowie z redakcją WP abcZdrowie.
Choć pierwszy krok został pokonany, przed rodziną jeszcze wiele wyzwań związanych z dalszym leczeniem - także tych finansowych.
"Nigdy nie spodziewalibyśmy się, że wymarzone wakacje naszej mamy zamienią się w koszmar! Że z dnia na dzień, zupełnie niespodziewanie, rozpocznie walkę o swoje życie... Nasza kochana Danusia zawsze się o nas troszczyła i starała się, by nigdy niczego nam nie zabrakło. Teraz my musimy zrobić wszystko, by ją uratować (...) Błagam Was o wsparcie, sami nie damy rady…” - apelowała pani Kinga w opisie zbiórki.
Link do zbiórki znajdziesz TUTAJ. Ponadto, rodzina Danuty organizuje także licytację w mediach społecznościowych, w której może wziąć udział każdy użytkownik (po dołączeniu do grupy), zarówno jako wystawiający, jak i kupujący. Cały zysk zasili konto zbiórki na dalsze leczenie, a licytację znajdziesz TUTAJ.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.