Zatrzymali ją na lotnisku. Niewiarygodne, co 30-latka miała w walizce
Pracownicy lotniska nie mogli uwierzyć własnym oczom. Zatrzymana przez kontrolę 30-latka miała w bagażu ludzkie serce. Okazało się, że organ należy do samej pasażerki, która wyznała, że po prostu "chce go mieć przy sobie".
1. Nie chcieli jej przepuścić. Bagaż skrywał ludzki organ
30-letnia Jessica Manning podzieliła się w mediach społecznościowych swoją niezwykłą historią. Młoda kobieta przyznała, że została zatrzymana na lotnisku, gdy okazało się, że w bagażu ma hermetycznie zapakowane w plastikowy worek ludzkie serce.
Pracownicy kontroli bezpieczeństwa początkowo nie wyrazili zgody na lot Australijki. Jednak gdy usłyszeli historię młodej kobiety, zmienili zdanie.
- Spędziłam tam około godziny, próbując przewieźć to cholerne serce do Australii - opowiada kobieta w jednym z nagrań na TikToku. - Ale teraz je mam i jest bezpieczne w mojej szafie - dodaje wprost.
@jessica.elenanz Replying to @nnathaas why do I squeeze it like that 🫀😅 my fingers look like claws. #hearttransplant #fyp #humanheart #heartdisease ♬ Monkeys Spinning Monkeys - Kevin MacLeod & Kevin The Monkey
Manning pracująca dziś jako nauczycielka, osiem lat wcześniej przeszła podwójne przeszczepienie - wątroby oraz serca.
2. Trzyma serce na pamiątkę. Mówi, co chce z nim zrobić
Manning urodziła się z aż sześcioma wadami serca. Gdy skończyła pięć miesięcy, przeszła pierwszą operację na otwartym sercu, a kolejne dwie, gdy miała trzy, a następnie sześć lat.
- Kiedy miałam 19 lat, doszło do niewydolności serca. A potem, gdy skończyłam 22 lata, zdiagnozowano u mnie chorobę wątroby - opowiada, dodając, że problem z wątrobą okazał się skutkiem jednej z operacji serca, którą przeszła w dzieciństwie.
Australijka musiała prawie półtora roku czekać na decyzję o przeszczepie. Wyjaśniła, że w Nowej Zelandii i Australii nie wykonuje się przeszczepień u osób z wrodzonymi wadami serca. Dlatego dyskusja na temat tego, czy ryzyko dla młodej kobiety nie jest zbyt duże, trwało tak długo.
Manning postanowiła złożyć petycję, w której domagała się wprowadzenia obowiązku dawstwa narządów w Nowej Zelandii. Bez przeszczepu, jak powiedziała, lekarze dawali jej zaledwie dwa lata życia.
- Każdy mnie pyta: "Co jest najlepsze po przeszczepie?", a ja po prostu odpowiadam: "Mogę oddychać" - przyznała Manning w jednym z wywiadów dla "Herald".
Postanowiła również wyjaśnić, dlaczego zatrzymała swoje serce. - W Nowej Zelandii Maorysi wierzą, że należy powrócić do ciała takiego, jakim stworzył je Bóg, dzięki czemu mamy możliwość zachowania naszych narządów - przyznaje.
Kobieta wyjaśniła również, że jej wątroba i serce trafiły po przeszczepie do ośrodka badań medycznych. Wątroba w nim pozostała, ale serce zwrócono Manning. 30-latka uznała, że zostawi je na pamiątkę, a gdy kupi swój pierwszy dom, zakopie je w ogródku i posadzi w tym miejscu drzewo.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.