Coraz więcej covidowców w szpitalach. “Dwie grupy dominują”
COVID znów zmutował. Amerykanie i Brytyjczycy ostrzegają, że do gry wchodzą nowi gracze - warianty JN.1 i HV.1. To tylko kwestia czasu, kiedy dotrą też do nas. Polscy lekarze zauważają, że już wyraźnie rośnie liczba osób trafiających do szpitali. Przeważają dwie grupy pacjentów. A jakie mają objawy? - Kaszel jest dominujący, poza tym to jest też osłabienie, zmęczenie, mamy dużo pacjentów z zaburzeniem świadomości - mówi ekspert.
1. Wykryli kolejne mutacje wirusa
W połowie sierpnia WHO umieściła na liście mutacji "do obserwacji" wariant BA.2.86, który zyskał przydomek Pirola. Jeszcze w tym samym miesiącu pojawiły się ostrzeżenia przed szybko rozprzestrzeniającym się wariantem EG.5.1., czyli Eris. Teraz eksperci wskazują na nowe mutacje, które wyraźnie się wybijają - warianty JN.1 i HV.1 to kolejni potomkowie Omikrona.
Amerykańskie CDC (Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorób) - w ostatnim raporcie wskazuje, że mutacja koronawirusa oznaczona symbolem HV.1 została zidentyfikowana w USA pod koniec lata, a teraz odpowiada już za 25 proc. nowych zakażeń. Wiele wskazuje na to, że tej jesieni może stać się dominującą.
- To jest naturalna ścieżka rozwoju wirusa, że ciągle powstają nowe warianty. Myślę, że nie ma sensu się przywiązywać do każdego pojedynczego wariantu, bo one się szybko zmieniają i żaden z tych wariantów w tej fali omikronowej do tej pory nie różnił się od pozostałych na tyle, by szczególnie o nim mówić. My skupiamy się bardziej na tym, że dochodzi do ewolucji pandemii w kierunku choroby sezonowej, ta ewolucja jeszcze się nie dokonała. Ciągle jeszcze ta choroba jest groźniejsza, niż powinna być, a śmiertelność jest wyższa niż grypy - podkreśla prof. Jerzy Jaroszewicz, specjalista chorób zakaźnych i hepatolog.
Naukowcy wskazują, że HV.1 jest "potomkiem" podwariantu Eris. W przebiegu klinicznym nie różni się wyraźnie od poprzedników, wiadomo, że jest wysoce zaraźliwy i błyskawicznie się rozprzestrzenia. Obserwacje Amerykanów wskazują, że może też powodować cięższy przebieg choroby, w USA zauważono w ostatnim okresie wyraźny wzrost pacjentów z COVID wymagających hospitalizacji, a nawet podłączenia do ECMO.
Naukowcy z uwagą przyglądają się też kolejnej mutacji - tajemniczemu wariantowi JN.1, który do tej pory zidentyfikowano w 11 krajach. Jak podaje CDC jego obecność potwierdzono już m.in. w Wielkiej Brytanii, USA, Islandii, Portugalii, Hiszpanii i Francji.
- Ponieważ JN.1 jest pochodną BA.2.86 (znanego jako Pirola - przyp. red.), istnieje obawa, że może szybciej się przenosić niż poprzednie warianty - zauważa prof. Thomas Russo, kierownik Katedry Chorób Zakaźnych na Uniwersytecie w Buffalo w Nowym Jorku. Jak dotąd nie stwierdzono cięższego przebiegu choroby u osób zakażonych tym wariantem.
Jak jest w Polsce? Prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, przyznaje, że niewiele wiemy na temat dominujących subwariantów ze względu na znikomą liczbę badań w tym kierunku.
- Musimy się opierać na tym, co dzieje się w sąsiednich krajach, zwłaszcza w Niemczech, bo tam, ta analiza jest nadal prowadzona. Wynika z niej, że cały czas mamy do czynienia z różnymi subwariantami wariantu Omikron, które się mieszają - wyjaśnia.
- Niestety nasze państwo nie zbiera też danych dotyczących obrazu klinicznego COVID-19. Jedynym programem, który gromadzi takie dane od początku pandemii w Polsce, jest projekt SARSTer. My cały czas monitorujemy przebieg kliniczny choroby i w czasach przed Deltą, i w czasach Delty, i w czasach wczesnego Omikrona i teraz, dzięki czemu mamy porównanie na konkretnych liczbach, jak to wygląda - zaznacza prof. Flisiak.
2. Więcej chorych z zapaleniami płuc i zaburzeniami świadomości
W Polsce wyraźnie przybywa zakażonych. Resort zdrowia w ostatnim raporcie z 8 listopada poinformował o 1191 nowych przypadkach, dzień wcześniej - było 1642 zakażeń. Niepokoją też dane ze szpitali, gdzie przybywa pacjentów z COVID w cięższym stanie. Po raz pierwszy od dłuższego czasu pojawiły się przypadki śmiertelne - 8 listopada zgłoszono trzy zgony pacjentów z COVID, dzień wcześniej - cztery.
- Ta diagnostyka COVID jest cały czas bardzo słaba, jest mało wykonywanych testów. Natomiast patrząc tylko na liczbę telefonów z prośbą o przekazanie pacjenta, to wydaje mi się, że sytuacja jest taka, jak w okresie, gdy mieliśmy po kilka tysięcy zakażonych dziennie - zaznacza prof. Jaroszewicz.
- Widać ewidentny wzrost zachorowań. Od mniej więcej trzech tygodni pojawili się pacjenci z COVID wymagający hospitalizacji, mamy też sporo telefonów z innych szpitali z prośbą o przyjęcie. Niestety pojawili się też pacjenci - powiedzmy - w nie najlepszej formie. To nie są aż tak ciężkie przypadki, jak to było w okresie dominowania Delty, natomiast więcej chorych wymaga teraz tlenu i ma cechy zapalenia płuc w RTG - podkreśla ekspert.
Sytuacja jest poważna, o czym świadczy m.in. decyzja Szpitala Wojewódzki w Poznaniu. W związku ze wzrostem zachorowań na SARS-CoV-2 podjęto decyzje o wstrzymaniu odwiedzin na trzech oddziałach, m.in. Chorób Wewnętrznych z Pododdziałem Diabetologicznym. Placówka informuje ponadto, że "nie jest możliwa realizacja odwiedzin przez osoby odwiedzające z objawami infekcji dróg oddechowych".
3. Tak teraz atakuje COVID
Lekarze wskazują, że wśród pacjentów z COVID wymagających hospitalizacji dominują dwie grupy.
- To są przede wszystkim pacjenci bardzo obciążeni - osoby z chorobami nowotworowymi, z nowotworami płuc, mieliśmy pacjentów z rakiem jelita, nowotworami hematologicznymi oraz osoby starsze. W tej chwili u nas na oddziale przybywa m.in. 101-latka z COVID. Wydaje się, że te dwie grupy dominują w tych ciężkich przypadkach - pacjenci onkologiczni i seniorzy powyżej 80. roku życia - relacjonuje prof. Jaroszewicz.
Lekarze wskazują, że przy łagodnych przebiegach COVID nadal dominują objawy grypopodobne, ale w cięższych przypadkach pacjentów męczy przede wszystkim kaszel i duszności.
- Pacjenci z COVID, którzy trafiają do szpitala, to przede wszystkim chorzy z zapaleniem płuc i u nich główne objawy to kaszel i duszność, niekoniecznie nawet gorączka. Kaszel jest dominujący, poza tym to jest też osłabienie, zmęczenie, mamy dużo pacjentów z zaburzeniem świadomości. Osoby starsze reagują na infekcję ogólnoustrojową właśnie w postaci splątania, zaburzeń świadomości, czy senności. Natomiast nie widzimy tego, co kiedyś było powszechne, czyli zaburzeń smaku, węchu - wskazuje lekarz.
4. Reinfekcja nawet po trzech miesiącach
Dr Bruno Silvester Lopes, wykładowca mikrobiologii na Uniwersytecie Teesside podkreśla, że szczególną ostrożność powinny zachować osoby, które niedawno przechorowały COVID. Jego obserwacje wskazują, że jest możliwe kolejne zakażenie już w okresie od jednego do trzech miesięcy od poprzedniej infekcji.
- Szacujemy, że liczba pacjentów z reinfekcją to mniej więcej połowa tych wszystkich pacjentów covidowych, może nawet więcej. Natomiast trzeba wziąć pod uwagę, że diagnostyka w Polsce jest na tyle niewielka, że trudno na jej podstawie wyciągać szersze wnioski. Pewne jest, że jest sporo reinfekcji i można ponownie zachorować nawet po trzech miesiącach - potwierdza prof. Jaroszewicz.
Lekarz zaznacza, że przechorowanie nie oznacza, że kolejny COVID będzie łagodniejszy.
- Nie ma danych wskazujących, że kolejna infekcja jest łagodniejsza, wprost przeciwnie. Niektóre dane wskazują, że reinfekcja może być równie ciężka albo nawet cięższa. Tak samo nie ma danych wskazujących, że reinfekcja wiąże się z mniejszą ilością objawów longcovidowych. Można chorować ciężko na COVID kilkukrotnie, ze względu na czynniki ryzyka, ciężko chorują ci, którzy mają gorszą odporność, a im przecież od czasu choroby ta odporność się nie poprawiła - wyjaśnia specjalista chorób zakaźnych.
5. Szczyt zachowań dopiero przed nami
Profesor w rozmowie z WP abcZdrowie nie ma wątpliwości, że w najbliższych tygodniach liczba zachorowań na COVID będzie rosła aż do świąt.
- Praktycznie każdego roku widzimy, że wzrosty zakażeń zaczynają się w momencie, gdy rusza szkolno-studenckie życie, czyli to jest druga połowa września, październik. Szczyt pojawia się zwykle w okresie Świąt Bożego Narodzenia, kiedy jest jeszcze większa mobilność populacji. Pamiętajmy o Polakach, którzy pracują w innych krajach np. Wielkiej Brytanii i w tym okresie wracają do Polski, te warianty się wtedy mieszają. Wyciszanie tej sytuacji następuje zwykle w okolicach lutego, marca - prognozuje prof. Jaroszewicz.
Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.