Trwa ładowanie...

Indyjski wariant koronawirusa w Polsce. Prof. Gańczak: obawy są uzasadnione

Avatar placeholder
06.05.2021 15:22
Wariant indyjski koronawirusa w Polsce. Co o nim wiemy?
Wariant indyjski koronawirusa w Polsce. Co o nim wiemy? (Getty Imeges)

Zdaniem prof. Marii Gańczak, obawy przed indyjskim wariantem koronawirusa są uzasadnione, ponieważ zawiera on aż dwie groźne mutacje. - Wciąż nie możemy powiedzieć czy ten wariant wirusa jest bardziej groźny od pozostałych, ani też temu zaprzeczyć – opowiada ekspertka. Czy jest się zatem czego bać?

spis treści

1. Wariant indyjski koronawirusa w Polsce. Co o nim wiemy?

4 maja minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że zakażenie indyjskim wariantem koronawirusa potwierdzono u 16 osób. Łącznie w Polsce wykryto dwa ogniska zakażeń - w okolicach Warszawy oraz w Katowicach.

Oficjalna nazwa indyjskiego wariantu to B.1.617. Jednak w mediach jest często nazywany "podwójnym mutantem", co niezupełnie odzwierciedla rzeczywistość, ponieważ wariant zawiera aż 13 mutacji, z których 7 znajduje się w białku kolca. Nazwa ta wzięła się z tego, że indyjski wariant zawiera dwie bardzo znaczące mutację, które po raz pierwszy pojawiły się razem w jednym szczepie. Mowa o mutacjach L452R oraz E484Q.

Zobacz film: "Prof. Horban o luzowaniu obostrzeń"
Wariant indyjski koronawirusa w Polsce. Co o nim wiemy?
Wariant indyjski koronawirusa w Polsce. Co o nim wiemy?

Pierwsza z mutacji - L452R - po raz pierwszy była wykryta w wariacie kalifornijskim. Jedno z badań wykazało, że ta mutacja pozwała wirusowi rozprzestrzeniać się nawet o 20 proc. szybciej w porównaniu do wariantu pierwotnego.

Z kolei mutacja E484Q wydaje się bardzo podobna do E484K, która występuje w wariantach B.1.351 (południowoafrykański) oraz P.1 (brazylijski).

E484K inaczej jest nazywana mutacją "ucieczki", ponieważ umożliwia SARS-CoV-2 uniknięcie odpowiedzi immunologicznej. Oznacza to, że przeciwciała, które są wytwarzane po przechorowaniu lub zaszczepieniu, mogą nie rozpoznać wirusa.

Zdaniem ekspertów, jeśli te podejrzenia się potwierdzą, możemy mieć do czynienia z następną pandemią.

2. "Na razie nic nie jest przesądzone"

Prof. Maria Gańczak, kierownik Katedry Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Zielonogórskiego oraz wiceprezydent Sekcji Kontroli Zakażeń Europejskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego przyznaje, że indyjski wariant budzi zaniepokojenie, ale na razie nic nie jest przesądzone.

- Obecnie indyjski wariant koronawirusa ma status "variant of interest", a nie "variant of concern". Innymi słowy, jest to wariant, któremu się przyglądamy, ale jeszcze nie mamy powodów, aby się nim martwić – opowiada prof. Gańczak.

Zdaniem ekspertki, sytuacja powinna się wyjaśnić w najbliższych dniach, ponieważ intensywne badania nad wariantem indyjskim trwają w wielu ośrodkach na świecie.

- Jak tylko pojawią się wyniki badań, będziemy mogli dokładniej powiedzieć jakie zagrożenie epidemiologiczne stanowi ten wariant. Musimy przede wszystkim wiedzieć, jakie cechy ma ta mutacja - jaka jest ciężkość przebiegu zakażenia, jaka transmisyjność, czy może powodować reinfekcję i czy unika odpowiedzi immunologicznej u osób zaszczepionych – podkreśla prof. Gańczak.

3. Dramatyczna sytuacja w Indiach. "Nie możemy postawić znaku równości"

Prof. Gańczak podkreśla, że w Indiach panuje dramatyczna sytuacja. 4 maja odnotowano tam ponad 382 tys. zakażeń koronawirusem w ciągu doby.

Przy tym w grudniu 2020 r. szacowano, że zakażenie SARS-CoV-2 przeszło już 271 mln Hindusów, czyli jedna piąta populacji kraju. Wszystkie matematyczne modele rozwoju epidemii wskazywały, że Indie są na dobrej drodze do osiągnięcia odporności stadnej. Władze ogłosiły zwycięstwo nad epidemią. Zaledwie 3 miesiące później Indie są w środku największego kryzysu od początku pandemii.

Jednak zdaniem prof. Gańczak nie jest jednoznaczne, czy za uderzenie kolejnej fali epidemii odpowiada nowy wariant koronawirusa.

- Są w Indiach stany, jak na przykład Maharasthra, gdzie zakażenia nowym wariantem są powszechne. Ale są też obszary, jak New Delhi i okolice, gdzie za sporą część zakażeń odpowiada znany nam wariant brytyjski. Więc to nie jest tak, że możemy postawić znak równości między obecnością wariantu indyjskiego a tragiczną sytuacją epidemiczną w kraju – podkreśla prof. Gańczak.

4. Czy wariant indyjski jest odporny na szczepionki przeciw COVID-19?

Prof. Gańczak przyznaje, że jeszcze 2 tygodnie temu, środowisko naukowe było przekonane o tym, że nowy wariant unika odpowiedzi immunologicznej. Wynikało to m.in. z doniesień indyjskich lekarzy, którzy raportowali o przypadkach zakażeń wśród pacjentów, którzy przyjęli Covaxin - indyjską szczepionkę przeciw COVID-19.

Dalsze badania wskazują jednak, że zaszczepieni pacjenci nie rozwijają ciężkich objawów choroby. COVID-19 przechodzi umiarkowanie lub łagodnie.

- Najnowsze doniesienia pokazują, że Covaxim, która jest powszechnie stosowana w Indiach, wydaje się być skuteczna wobec mutacji zawartych w indyjskim wariancie SARS-CoV-2. Takie stanowisko zajął między innymi dr Anthony Fauci, główny doradca Białego Domu ds. epidemii – wyjaśnia prof. Gańczak.

Obserwacje indyjskich lekarzy też wskazują, że nowy wariant koronawirusa może powodować nieco inne objawy. Podobnie jak przy wariancie brytyjskim, rzadziej występuje utrata węchu i smaku. Natomiast w niektórych przypadkach COVID-19 przebiega bez wystąpienia wysokiej gorączki. Częściej natomiast pojawiają się objawy od strony układu trawiennego, czyli biegunka, nudności oraz wymioty.

5. "Działania rządu są spóźnione o co najmniej 2 tygodnie"

Zdaniem prof. Gańczak, obawy przed indyjskim wariantem koronawirusa są uzasadnione, ponieważ zawiera on aż dwie groźne z punktu widzenia zdrowia publicznego mutacje.

- Wciąż jednak poruszamy się sferze przypuszczeń - nie możemy powiedzieć ani czy ten wariant wirusa jest bardziej groźny od pozostałych, ani też temu zaprzeczyć. Niemniej jednak powinniśmy podejmować kroki zapobiegawcze: izolować osoby zakażone, a te, które mogły mieć kontakt z zakażonymi nowym wariantem, kierować na kwarantannę – podkreśla prof. Gańczak.

Ekspertka zwraca uwagę, że niektóre kraje już jakiś czas temu zablokowały wyjazdy i przyjazdy swoich obywateli do Indii. Polska dopiero 4 maja podjęła decyzję, że wszystkie osoby przyjeżdżające z Indii, Brazylii i RPA będą automatycznie poddawane izolacji.

- Te działania są spóźnione o co najmniej 2 tygodnie. Ile w tym czasie było podróżnych z Indii czy Brazylii? Rozprzestrzenienie nowego wariantu, o którym wciąż wiemy niewiele, może grozić bardzo poważnymi konsekwencjami. Widzieliśmy to już na przykładzie mutacji brytyjskiej, która spowodowała trzecią falę epidemii w Polsce. W trakcie dwóch miesięcy zakażeniu uległo ponad 20 proc. społeczeństwa, czyli ponad 7,5 mln Polaków. Jest to m.in. skutek tego, że rząd na przełomie roku lekceważył problem mutacji i pozwolił podróżować z Wielkiej Brytanii bez żadnych ograniczeń – podkreśla prof. Gańczak.

Teraz, zdaniem ekspertki, mamy jeszcze bardziej niekorzystną sytuację. Z początkiem maja rząd rozpoczął luzowanie obostrzeń. Otwarte będą sklepy, hotele, ale najważniejsze - dzieci, które odgrywają olbrzymią rolę w transmisji wirusa, stopniowo będą wracać do nauki stacjonarnej.

- Oznacza to, że wirus będzie miał zdecydowanie więcej możliwości transmisji – podsumowuje ekspertka.

Zobacz także: Szczepienia na COVID-19 a choroby autoimmunologiczne. Wyjaśnia immunolog prof. Jacek Witkowski

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze