Trwa ładowanie...

Jak chorowałam na COVID ja, a jak mój zaszczepiony mąż? Krótka relacja

 Ewa Rycerz
13.05.2021 19:47
Na COVID-19 choruje coraz więcej ludzi młodych
Na COVID-19 choruje coraz więcej ludzi młodych (wp.pl)

Lekki kaszel i katar, gorsze samopoczucie i ból gardła - tak właśnie COVID-19 przeszedł mój mąż zaszczepiony pierwszą dawką szczepionki AstraZeneca. U mnie zakażenie przebiegało zgoła inaczej.

spis treści

1. Jak chorowałam na COVID-19

Wirusem SARS-CoV-2 zaraziliśmy się od znajomej. Nie wiedzieliśmy, że miała kontakt z osobą chorą, wypiliśmy razem kawę i bach! Stało się.

Pierwsze objawy zauważyłam u siebie po 3-4 dniach od kontaktu. Zaczęło się od bólu głowy - choć wiedziałam, że może być to pierwszy zwiastun choroby, nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Koleżanka wciąż czekała na wynik testu PCR w kierunku koronawirusa. Przezorność kazała mi jednak unikać wszelkich skupisk. Nie wychodziłam z domu, a zakupy robiłam przez internet.

Zobacz film: "Czy szczepionki na koronawirusa są skuteczne w przypadku nowych mutacji? Wirusolog odpowiada"

Dzień później okazało się, że znajoma otrzymała wynik pozytywny. Tego samego dnia ja zaczęłam czuć się nieco gorzej. Ból głowy narastał, a najsilniejszy wydawał się w skroniach.

Kolejny dzień i kolejne pogorszenie samopoczucia, choć nieznaczne. Ból gardła o charakterze kłującym, zaraz później opuchnięte migdałki podniebienne i katar. Pojawił się też kaszel - suchy i męczący. Na szczęście nie wystąpiła gorączka ani dreszcze.

Na COVID-19 chorowałam 10 dni
Na COVID-19 chorowałam 10 dni (wp.pl)

Niemniej jednak postanowiłam zrobić test. Wypełniłam dostępny w sieci formularz i udałam się pod wskazany adres, by pielęgniarka pobrała mi wymaz. To samo zrobił mój mąż, choć u niego objawy były łagodniejsze.

6 godzin później wiedziałam już, że to COVID-19, a za kolejne kilka godzin poczułam tak silne zmęczenie, że nie byłam w stanie siedzieć. I właśnie to zmęczenie było najgorsze. Przez 5 dni spałam zarówno w nocy, jak i kilka godzin w ciągu dnia.

Nawet nie zauważyłam, kiedy pojawił się u mnie silny ból w plecach, nasilający się przy oddychaniu. Stał się on jednak na tyle dokuczliwy, że postanowiłam skonsultować to z lekarzem. Dostałam receptę na antybiotyk, stwierdził bowiem, że mogło dojść do nadkażenia bakteryjnego.

Już po przyjęciu dwóch dawek dolegliwości minęły. Pozostał tylko suchy kaszel. Łącznie na COVID-19 chorowałam 10 dni.

2. Jak chorował mój mąż?

Mój mąż, choć nie miał niepokojących objawów, również wykonał test w kierunku koronawirusa. Okazał się pozytywny.

U niego symptomem zakażenia SARS-CoV-2 były przede wszystkim katar i lekki kaszel. Kolejnym objawem był nieżyt gardła, ale dolegliwości minęły po 3-4 dniach i były na tyle łagodne, że nie wymagały od niego częstego odpoczynku czy przyjmowania żadnych leków.

Skąd ta różnica w objawach? Mając na uwadze, że przechorowanie COVID-19 jest sprawą indywidualną, mogę jedynie podejrzewać, że różnica wynika z faktu, że na początku marca mąż przyjął pierwszą dawkę szczepionki.

Preparat AstraZeneca, choć owiany kontrowersyjnymi doniesieniami o występowaniu zakrzepów, wykazał się w jego przypadku dużą skutecznością, a należy podkreślić, że to tylko pierwsza dawka.

O opinię poprosiłam eksperta.

3. AstraZeneca - kontrowersyjna, ale skuteczna

Czy przyjęcie jednej dawki szczepionki mogło wpłynąć na przebieg zakażenia u mojego męża?

- To dowód na to, że szczepionka zadziałała. Już 2 tygodnie po przyjęciu pierwszej dawki, szczepionka AstraZeneca chroni nas na poziomie 55-60 proc. Poziom ochrony po pełnym zaszczepieniu wynosi natomiast powyżej 82 proc. Trzeba jednak zaznaczyć, że żadna szczepionka, nawet przyjęta w całości, nie jest w stanie w 100 proc. uchronić przed zakażeniem wirusem i infekcją. Może jednak skutecznie obniżyć ryzyko ciężkiego przebiegu choroby. W tym przypadku widać, że nawet pierwsza dawka wykazała się skutecznością - wyjaśnia prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, wirusolog i immunolog z Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie.

Ekspertka tłumaczy, że układ odpornościowy osoby zaszczepionej, u której dochodzi do zakażenia, pamięta kontakt z obcym białkiem (powstającym w organizmie po podaniu szczepionki) i jest przygotowany na ewentualny atak wirusa.

- Gdy dochodzi do zakażenia, na wirusa czekają już przeciwciała i aktywowane szczepionką komórki cytotoksyczne. Przeciwciała "znakują" obcego i tym samym uruchamiają mechanizmy bójcze, np. w postaci komórek fagocytujących. Te ostatnie pochłaniają kompleks wirus/przeciwciało i go degradują. Z kolei komórki cytotoksyczne działają na dwa fronty. Z jednej strony od razu rozpoznają intruza i doprowadzają do jego zniszczenia, zaś z drugiej - identyfikują zakażone wirusem komórki, które również są uśmiercane po to, aby patogen dalej się nie rozprzestrzeniał. Taką cenę płaci organizm za zakażenie - wyjaśnia wirusolog.

Po szczepionce pozostają nam jeszcze tzw. komórki pamięci - to dzięki nim przy każdym kolejnym spotkaniu z wirusem są natychmiast aktywowane i uruchamiają odpowiedź obronną.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także:

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze