Trwa ładowanie...

Najmniejsza liczba zakażeń od początku roku. Prof. Fal o prognozach: Będzie efekt tzw. małego wzrostu

Tłumy po zniesieniu obostrzeń
Tłumy po zniesieniu obostrzeń (PAP Foto)

- Po pierwszych dniach zachłyśnięcia się tym powrotem do normalności, może dojść do pewnego wzrostu liczby zakażeń, ale myślę, że nie będą to większe liczby niż 5-6 tys. zachorowań dziennie - prognozuje prof. Andrzej Fal, prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego. - Od początku pandemii nauczyliśmy się tego, że "gramy coraz lepiej", ale zawsze jesteśmy opóźnieni w stosunku do tego, co zrobi wirus - dodaje ekspert.

spis treści

1. Najmniej zakażeń od września 2020 r.

W poniedziałek 17 maja resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby z powodu COVID-19 zmarło 11 osób, a 1109 otrzymało pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2. To najmniejsza liczba zakażeń od września ubiegłego roku. Mniej zakażeń było ostatnio 23 września, kiedy odnotowano 974 nowe przypadki koronawirusa.

Prof. Andrzej Fal przyznaje, że jesteśmy na etapie stabilizacji, o czym świadczą znacznie mniejsze liczby zakażeń, ale dzisiejsze dane to też po prostu "efekt poniedziałku".

Zobacz film: "Dr Paweł Grzesiowski: obowiązek szczepień przeciwko COVID-19 to moim zdaniem ostateczność"

- To, że jest poniedziałek, jest niewątpliwie czynnikiem wpływającym na te dane. W zasadzie tak jest od początku pandemii. Poniedziałki zawsze są dniami, kiedy mamy najmniejsze liczby zakażeń ze względu na pewne opóźnienia w raportowaniu związane z weekendem - mówi prof. Andrzej Fal, kierownik Kliniki Alergologii, Chorób Płuc i Chorób Wewnętrznych CSK MSWiA w Warszawie, prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego, członek inicjatywy "Nauka Przeciw Pandemii".

- Niewątpliwie przez ostatnie dwa tygodnie, z wyłączeniem ostatniego weekendu, pracowaliśmy ciężko nad tym, żeby osiągnąć te spadki. To jest z jednej strony efekt dobrej dynamiki szczepień. 600 tys. szczepień dziennie to naprawdę bardzo dobry wynik. Z drugiej strony jest to efekt naszego, mimo że niechętnego, ale stosowania się do obowiązujących restrykcji. Niewątpliwie proste środki zapobiegawcze działają. Pamiętajmy, że ponad 30 proc. Polaków już dostało jedną dawkę szczepionki, mamy też coraz większy odsetek w pełni zaszczepionych - dodaje ekspert.

2. Ludzie odreagowują lockdown - efektem będą wzrosty zakażeń

Po poluzowaniu obostrzeń w weekend w zasadzie w całym kraju można było oglądać te same zdjęcia: tłumy ludzi bez maseczek na spacerach i w restauracyjnych ogródkach. Czy społeczeństwo już zapomniało o zagrożeniu?

- Musimy spojrzeć na to szerzej - tak to wygląda nie tylko w Polsce. Takie same obrazy można było zobaczyć na ulicach Francji, Włoch czy na hiszpańskich plażach. Wszędzie były rzeczywiście horrendalne tłumy. Ludzie odreagowują psychicznie lockdown ostatnich miesięcy, nerwowość, brak kontaktów, dlatego musimy się liczyć z tym, że przyczyni się to do pewnych wzrostów zakażeń - przyznaje lekarz.

Stare Miasto, Warszawa
Stare Miasto, Warszawa (PAP Foto)

Zdaniem prof. Fala przed nami jednak niewielki wzrost zakażeń, który będzie wynikiem poluzowania restrykcji - zniesienia obowiązku noszenia maseczek na otwartej przestrzeni i otwarcia ogródków restauracyjnych.

- Efekty tego, na ile odpowiedzialnie będziemy podchodzić do "odmrożenia", będzie widać za ok. tydzień do 10 dni, bo taki jest okres inkubacji SARS-CoV-2. W okolicach przyszłego weekendu będziemy widzieć dokładniej pokłosie naszego dzisiejszego działania. Niewątpliwie po tych pierwszych dniach zachłyśnięcia się powrotem do normalności, do rzeczywistości, która kiedyś była dla nas codziennością, może dojść do pewnego wzrostu liczby zakażeń, ale myślę, że nie będą to większe liczby niż 5-6 tys. zachorowań dziennie - tłumaczy ekspert.

- To otwarcie odbywa się teraz w dużo bezpieczniejszych realiach niż przed wakacjami w ubiegłym roku czy przed rozpoczęciem roku szkolnego, bo wtedy nie było szczepień. Nikt z wyjątkiem ozdrowieńców nie miał nabytej odporności. W tym momencie z dnia na dzień wzrasta liczba zaszczepionych, a im większy przyrost zaszczepionych, tym większe bezpieczeństwo - zaznacza profesor.

Prof. Fal podkreśla, że poprawa sytuacji nie oznacza, że możemy zupełnie zapomnieć o zasadach bezpieczeństwa. W zamkniętych pomieszczeniach nadal obowiązują maseczki, a na zewnątrz powinniśmy pamiętać o bezpiecznym dystansie.

- Wzywałbym do tego, żebyśmy jeszcze chwilę wytrwali w racjonalnym postępowaniu, a nie próbowali od razu nadrabiać towarzyskie zaległości z ostatnich 14 miesięcy - mówi lekarz.

3. Czy unikniemy czwartej fali?

Eksperci biorą pod uwagę kilka różnych scenariuszy. Naukowcy z Centrum Modelowania Interdyscyplinarnego Uniwersytetu Warszawskiego obliczyli, że ze względu na łagodzenie obostrzeń do wzrostów zakażeń w pesymistycznym wariancie może dojść już na początku lipca, a dzienne liczby zakażeń będą wtedy sięgać 15 tys. osób. Zdaniem prof. Fala to raczej mało prawdopodobna wizja, bardziej realna jest fala jesienna.

- Wydaje się, że czwarta fala nas nie ominie. Jeśli większość osób będzie zaszczepionych, a czwarta fala nie będzie związana z jakimś wyjątkowo wrednym wariantem koronawirusa, będzie to już mała fala, obserwowana bardziej jako przejściowy wzrost zachorowalności. Na to liczymy - wyjaśnia ekspert.

- Od początku pandemii nauczyliśmy się tego, że "gramy coraz lepiej", ale zawsze jesteśmy opóźnieni w stosunku do tego, co zrobi wirus. Oczywiście, możemy przyjmować optymalne scenariusze, uwzględniać dziesiątki parametrów, ale nie umiemy przewidzieć, gdzie i jak wirus się zmieni. W statystyce istnieją tzw. czarne łabędzie. Są to zdarzenia rzadkie i zupełnie nieprzewidywalne. Jak się pojawia "czarny łabędź", to wszystkie modele i prognozy zawodzą - przyznaje profesor.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze