Rekord zgonów z powodu COVID-19. Dr Karauda: Polityka nie jest ważniejsza niż życie ludzkie
Najnowsze dane dotyczące przypadków zakażeń i zgonów z powodu COVID-19 w Polsce nie pozostawiają złudzeń - spełnia się najgorszy z możliwych scenariuszy. - Powinniśmy spojrzeć sobie w twarz i zadać pytanie, czy zrobiliśmy wszystko dla najwyższego priorytetu, jakim jest zdrowie i życie człowieka – stwierdza dr Tomasz Karauda.
1. Tragiczny bilans zgonów w Polsce
Czwarta fala COVID-19 w założeniu miała być falą z małą liczbą zgonów. Od listopada już wiemy, że taką nie jest. W czwartek 25 listopada padł niechlubny rekord zgonów. Jak przekazało Ministerstwo Zdrowia, ubiegłej doby odnotowano ich 496 zgonów.
- Niestety sytuacja maluje nam się w czarnych barwach. Liczby są bardzo wysokie, a byłyby mniejsze, gdybyśmy – mając zaszczepioną połowę społeczeństwa – zachowali podobne zasady jak rok temu i przestrzegali ich z podobną skrupulatnością. Ta sytuacja zaczyna nam się wyrównywać z tą, która była rok temu z powodu dwóch czynników. Po pierwsze mamy do czynienia z wariantem Delta, który powoduje szybsze pogorszenie zdrowia, jest bardziej zaraźliwy i zjadliwy. Ostrzegano o nim od dawna, pokazując, jak łatwo można się zarazić, chociażby na przystanku – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr Tomasz Karauda, lekarz z Oddziału Chorób Płuc im. N. Barlickiego w Łodzi.
- Drugim i najważniejszym czynnikiem jest to, że nie ma niemal żadnych restrykcji w Polsce. Niemal, ponieważ one są na papierze, ale w praktyce w ogóle nie funkcjonują. W zeszłym roku byliśmy bardzo zdyscyplinowani, trwał także lockdown. Całą przewagę, jaką osiągnęliśmy w zeszłym roku, obecnie tracimy. Nie ma reakcji na te wysokie liczby, jest tylko przyglądanie się im – dodaje ekspert.
Łukasz Pietrzak, farmaceuta, który zajmuje się analizą pandemii COVID-19 w Polsce zauważa, że w pierwszych 46 tygodniach 2021 roku odnotowano 437 774 zgonów. "Oznacza to, iż mamy 84,6 tys. nadmiarowych zgonów. Wzrost o 24 proc. do analogicznego okresu z 5-letniej średniej" – podkreśla Pietrzak na Twitterze.
Tygodniowa liczba zgonów w PL od 2000r w ujęciu 2-letnim.
— Łukasz Pietrzak (@lpietrzak20) November 25, 2021
W pierwszych 46 tyg. 2021r odnotowano 437774 zgonów (ostatnie 2 tyg. dane niepełne).
Oznacza to, iż mamy 84,6 tys. nadmiarowych zgonów.
Wzrost o 24% do analogicznego okresu z 5-letniej średniej
Dane MZ i USC
Oprac. własne pic.twitter.com/ZJY2T9tehp
Tak wysokie liczby sprawiają, że jesteśmy w czołówce Europy pod względem nadmiarowych zgonów związanych z niewydolnością służby zdrowia, do której przyczyniła się pandemia.
- Ale jest więcej smutnych wiadomości. 23 listopada Eurostat podał dane, z których wynika, że Polska – względem PKB – przeznacza najmniej środków spośród całej Unii Europejskiej na system ochrony zdrowia. Jesteśmy właściwie jedynym państwem Wspólnoty, u którego odnotowano spadek wydatków na ochronę zdrowia, mimo tak strasznego roku związanego z pandemią. Aż trudno w to uwierzyć – stwierdza dr Karauda.
2. Kto najczęściej umiera z powodu COVID-19?
Największą grupą osób, która zmaga się z ciężkim przebiegiem COVID-19 są w dalszym ciągu niezaszczepieni. - 8 na 10, a może nawet 9 na 10 osób, które trafiają do szpitala i walczą o życie, to osoby niezaszczepione. Dopiero zatrzymanie tej grupy sprawi, że osoby zaszczepione, nawet jeżeli zarażą się koronawirusem, nie będą stanowiły zagrożenia dla siebie nawzajem – mówi dr Karauda.
Lekarz przyznaje, że wśród zaszczepionych także dochodzi do ciężkiego przebiegu choroby i zgonu, jednak są to niezwykle rzadkie przypadki. Według danych Ministerstwa Zdrowia zgony osób po szczepieniu wynoszą w Polsce zaledwie 3,5 proc. - Śmierć osoby zaszczepionej zdarza się rzadko, najczęściej wtedy, kiedy taka osoba miała wiele innych chorób – dodaje ekspert.
Prof. Zajkowska informuje, że zgonów wiele jest także wśród osób starszych i tych z grup ryzyka. - Natomiast ciężkie przebiegi choroby pojawiają się także u osób młodszych, które nierzadko o śmierć się ocierają. Wiele przypadków śmiertelnych jest też wśród osób z cukrzycą, otyłością czy nadciśnieniem – dodaje lekarka.
Niepokojąco przedstawiają się także statystyki dotyczące hospitalizacji wśród dzieci. Grzegorz Cessak, prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych (URPL), poinformował, że w Polsce od 5 listopada notuje się także gwałtowny wzrost dzieci z COVID-19, które wymagają hospitalizacji. Tylko w ostatnich dwóch tygodniach 450 dzieci wymagało leczenia szpitalnego.
- Obserwujemy zmianę statystyk zachorowań i hospitalizacji na COVID19 wśród dzieci i młodzieży. Od początku pandemii mieliśmy 17 877 dzieci hospitalizowanych, a w okresie dwutygodniowym jest ok. 450 przypadków. Średni wiek pacjentów to 6 lat – powiedział Grzegorz Cessak.
Prezes URPL dodał też, że według danych Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób, na 1000 hospitalizowanych dzieci w Europie w wieku 5-11 lat, 87 trafia na oddziały intensywnej terapii. Co gorsza, dzieci, które były hospitalizowane, nie miały chorób współistniejących. Z kolei dane z USA, które przedstawiło CDC pokazują, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni liczba przypadków COVID-19 u dzieci wzrosła o 32 proc. Przybywa także ciężkich przebiegów choroby wśród najmłodszych.
- Bardzo niepokoją mnie doniesienia ze Stanów Zjednoczonych, ponieważ faktycznie pojawiają się alarmujące dane, że tych zachorowań wśród dzieci jest znacznie więcej. Niestety z reguły to, co dzieje się w USA poprzedza wydarzenia z Europy. Bardzo uważnie musimy przyglądać się temu, co dzieje się na świecie, bo te scenariusze pojawiają się z opóźnieniem u nas. W związku z tym obawiam się, że wkrótce podobna sytuacja może dziać się także w Polsce – mówi prof. Zajkowska.
3. "Polityka nie jest ważniejsza niż życie ludzkie"
Eksperci są zgodni – sytuacja w kraju pogarsza się w tak szybkim tempie, że reakcje powinny być natychmiastowe. Prof. Joanna Zajkowska apeluje o wprowadzenie obowiązku certyfikatów covidowych i dodaje, że gdyby zostały wprowadzone wcześniej, rozmiary pandemii były dziś mniejsze.
- Można było podjąć działania wyprzedzające już kilka tygodni temu. W dalszym ciągu czekamy wszyscy na zaostrzenie restrykcji. Niezmiennie oczekuję wprowadzenia certyfikatów, bo one chyba najlepiej mobilizują do racjonalnych zachowań – stwierdza prof. Zajkowska.
Jeżeli nie chcemy, aby zgony zaczęły być liczone w tysiącach, jest to ostatni moment na podjęcie działań.
- Już w zeszłym tygodniu kiedy zaobserwowaliśmy nagły wzrost zgonów, każdy, komu życie ludzkie nie jest obojętne, oczekiwał reakcji rządzących. Słyszymy, że gospodarka nie wytrzyma lockdownu, ale o lockdown nikt nie apeluje. Można przecież wprowadzić ograniczenia dla niezaszczepionych, np. wymagać okazania negatywnego wyniku testu w miejscu publicznym. Codziennie umiera niemal pół tysiąca ludzi, a reakcji nie ma. Trzeba działać natychmiast – apeluje dr Karauda.
- U nas jednak istnieje obawa o utratę elektoratu. W krajach zachodnich polityka nie jest ważniejsza niż życie ludzkie. Powinniśmy spojrzeć sobie w twarz i zadać pytanie, czy zrobiliśmy wszystko dla najwyższego priorytetu, jakim jest zdrowie i życie człowieka. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Obawiam się, że jeśli nie zostaną wprowadzone żadne działania, pustych miejsc przy stołach po naszych bliskich tylko przybędzie – podsumowuje dr Karauda.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.