Wirusowa bomba zegarowa. Przez dekady po cichu wykańcza wątrobę
Wirusy zapalenia wątroby typu B i C są najczęstszą przyczyną marskości wątroby, raka wątroby i zgonów związanych z wirusowym zapaleniem wątroby. Mamy dostępne leki przeciw WZW typu C i szczepionkę przeciw WZW typu B, jednak wciąż osoby dotknięte chorobą stawiają się u lekarza w ostatnim momencie, słysząc diagnozę marskości lub raka wątroby.
1. Tylko 20 proc. ma objawy choroby
28 lipca obchodzimy Światowy Dzień Wirusowego Zapalenia Wątroby. W powszechnej świadomości Polaków to wciąż choroba nieznana. Tymczasem Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) alarmuje, że z WZW typu B lub C zmaga się 354 mln osób na całym świecie. To też najczęstsza przyczyna marskości wątroby, raka wątroby i zgonów związanych z WZW.
WHO zwraca uwagę, że na całym świecie aż 90 proc. osób żyjących z wirusowym zapaleniem wątroby nie wie, że je ma, a każdego dnia 3000 osób umiera z powodu tej choroby.
Sebastian Gawlik, koordynator ds. projektów z Fundacji Urszuli Jaworskiej, o zakażeniu HCV dowiedział się w 2008 r. Jak sam przyznaje, wówczas na leczenie w niektórych ośrodkach w Polsce czekało się osiem lat, a sama terapia przez pacjentów porównywana była do chemioterapii. Obciążająca i długotrwała oraz nie zawsze gwarantująca skuteczność. Mimo to Sebastian przyznaje, że miał szczęście.
- Należałem do wąskiej, bo ok. 20-procentowej grupy szczęśliwców, którzy mieli objawy chorobowe. Pamiętajmy, że wątroba nie boli, nie daje specyficznych objawów, wirus latami może degradować narząd po cichu. Ja cierpiałem z powodu przewlekłego zmęczenia i ciężkich bólów stawów. Co ciekawe, wykonane próby wątrobowe były prawidłowe, a to uśpiło czujność lekarzy – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie.
Dopiero trzeci lekarz, zamiast radzić choremu, by więcej odpoczywał, skierował go na szereg testów, m.in. test anty-HCV. Potwierdził on zakażenie i to było prawdziwe szczęście w nieszczęściu.
- Lekarze zakaźnicy, z którymi współpracujemy, alarmują, że wciąż mają pacjentów, którzy przychodzą do poradni już z marskością wątroby. To nie powinno się dzisiaj dziać, bo testy można wykonać w wielu miejscach, one są bardzo szybkie i nie wymagają żadnego przygotowania. Każdy z nas powinien wykonać taki test po to, by za dziesięć czy 15 lat nie dowiedział się, że jego wątroba jest całkowicie niewydolna i czeka go przeszczep albo walka z rakiem wątrobowokomórkowym – podkreśla członek Fundacji.
Nieleczone WZW, według szacunków, drastycznie zwiększa ryzyko raka wątroby – HCV siedemnastokrotnie, a zakażenie HBV – stukrotnie, dodatkowo ryzyko zwiększają koinfekcje obu wirusów.
- Nawet bezobjawowe zakażenie zwiększa ryzyko pierwotnego raka wątroby, który jest jednym z najgroźniejszych powikłań zakażenia, choć już sama dekompensacja wątroby prowadzi do konieczności przeszczepu wątroby – alarmuje w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Joanna Zajkowska, specjalistka chorób zakaźnych z kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
2. Wirusowa bomba zegarowa
Jak to się dzieje, że pacjenci trafiają do lekarzy na takim etapie zaawansowania choroby? Wirus latami uszkadza wątrobę, czyniąc to niemal niezauważenie.
- Dlatego też HCV określamy mianem cichego i podstępnego zabójcy. Potrafi się świetnie maskować, działa sprytnie i sieje spustoszenie w wątrobie i nie tylko, bo WZW to choroba całego organizmu – mówi Sebastian Gawlik.
Podkreśla, że obserwacja własnego organizmu i czujność na jego nietypowe reakcje jest ważna, jednak nie stanowi gwarancji, że uda nam się przechytrzyć wirusa.
- Ta lampka może nigdy się nie zapalić albo zapali się w momencie, kiedy lekarz postawi diagnozę, która może brzmieć jak wyrok: marskość wątroby i konieczność przeszczepu. Bardzo często nie wystarczy wyczulenie na potencjalne symptomy, bo WZW jest niczym wirusowa bomba zegarowa i ujawnia się, gdy na całkowite uratowanie wątroby jest za późno – tłumaczy.
- Wątroba to taka "oczyszczalnia ścieków", niezwykle istotny organ. Zakłócenie równowagi jego funkcjonowania może się ujawnić przez nieprawidłowy bilans płynów, nietworzenie białek krzepnięcia, upośledzony metabolizm pewnych substancji – wylicza prof. Zajkowska. Dodaje, że niekiedy objawy chorobowe pojawiają się dopiero w momencie dekompensacji funkcji wątroby, która występuje, gdy dojdzie do zakłócenia architektury narządu.
- Ta z kolei jest kluczowa dla prawidłowego przepływu płynów, w tym żółci, krwi żylnej i tętniczej. Jeśli ona jest zakłócona, dochodzi do dekompensacji, a wątroba przestaje realizować swoje zadania, co się ujawnia przez zaburzenia krzepnięcia, wodobrzusze, żylaki przełyku, które mogą stać się źródłem krwawienia, a nawet prowadzić do zgonu – wyjaśnia.
3. Setki tysięcy nieświadomych zagrożenia
Choć istnieje pięć głównych szczepów wirusa zapalenia wątroby – A, B, C, D i E – to WZW typu B i C dzisiaj wciąż stanowi globalne wyzwanie. Jak wskazuje prof. Jerzy Jaroszewicz, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Hepatologicznego, w Polsce żyje ponad 150 tys. osób z zakażeniem HBV, ok. 90-100 tys. Polaków nie wie, że jest zakażonych HCV.
- To są ogromne liczby i od lat staramy się dotrzeć właśnie do tych osób, które żyją z HCV lub HBV. Ale żeby ich wszystkich "wyłapać", według szacunków musielibyśmy testować co najmniej trzy miliony osób rocznie, żeby do 2030 r. móc zapomnieć o HCV w Polsce. To się na pewno nie uda – zwraca uwagę Sebastian Gawlik.
Prof. Zajkowska przyznaje, że zakażenie HCV stanowi problem, z uwagi na fakt, że na ten typ wirusa nie ma szczepień, a WZW typu C rozwija się często w sposób podostry.
- Ponad 90 proc. Polaków mogło mieć kontakt z wirusem HCV. Tak ogromny odsetek podyktowany jest faktem, że do zakażenia HCV może dojść w wielu miejscach. Wizyta u stomatologa, u kosmetyczki, wykonanie tatuażu, zabiegi medyczne, używanie tych samych przyborów higienicznych, narkotyki, także drogą donosową – mówi Gawlik i dodaje, że w przypadku HBV czynnikiem ryzyka jest także kontakt z płynami ustrojowymi, może się więc przenosić drogą kontaktów seksualnych.
Przeciw HBV mamy z kolei skuteczne szczepienia, jednak znajdują się w pakiecie szczepień obowiązkowych dopiero od lat 90. ubiegłego wieku.
- Zdaniem lekarzy zakaźników dziś największe zagrożenie stanowi HBV, który z osobą zakażoną pozostaje do końca życia, w dodatku do przeniesienia zakażenia potrzebna jest mniejsza ilość wirusa niż w przypadku HCV. Na WZW typu B nie ma leku, który mógłby doprowadzić do eliminacji wirusa – można go kontrolować, ale nigdy nie da się o nim zapomnieć – tłumaczy Gawlik.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.