Wypadanie włosów po COVID-19. Coraz więcej osób zgłasza się po pomoc, nie wiedzą, że to pokłosie choroby
Wypadanie włosów jest objawem long COVID-19 i dotyczy nawet 25 proc. osób, które zmagają się z tą jednostką chorobową. Ozdrowieńcom zaczynają wypadać włosy po trzech, a nawet sześciu miesiącach od zakażenia koronawirusem. Co robić i gdzie szukać pomocy?
Artykuł jest częścią akcji "Pomyśl o sobie – sprawdzamy zdrowie Polaków w pandemii". Wypełnij TEST i dowiedz się, czego tak naprawdę potrzebuje twój organizm.
1. Wypadanie włosów po COVID
Od kilku miesięcy brytyjscy naukowcy starali się nagłaśniać problem dotyczący wypadania włosów po COVID-19. Powstało kilka publikacji na ten temat, m.in. badania prowadzone przez dr Natalie Lambert z Indiana University School of Medicine, która wskazuje, że wypadanie włosów znajduje się na 21. miejscu listy dolegliwości zgłaszanych przez osoby, które przeszły zakażenie koronawirusem. Podczas badań do ekspertki z problemem tym zgłaszało się 27 proc. ankietowanych.
Na problem wypadania włosów po przechorowaniu COVID-19 zwrócił uwagę również prof. Krzysztof Filipiak, kardiolog i farmakolog kliniczny, autor pierwszego polskiego podręcznika o chorobie wywołanej SARS-CoV-2. Lekarz przyznaje, że z wypadaniem włosów po COVID-19 zmagają się także Polacy.
- Mamy w tej chwili potwierdzone informacje, że ok. milion Polaków ma objawy long COVID. To 10 proc. ozdrowieńców. W tej grupie, według najnowszych danych, aż 25 proc. osób uskarża się na utratę włosów. Można powiedzieć, że to jest taki typowo dermatologiczny objaw post COVID – przyznaje lekarz.
2. Kto częściej zmaga się z wypadaniem włosów po COVID-19?
Naukowcy nie są pewni, z czego wynika fakt, że na wypadanie włosów częściej uskarżają się kobiety niż mężczyźni.
- Jest grupa naukowców, która tłumaczy to specyficznymi uwarunkowaniami endokrynologicznymi i hormonalnymi płci, ale jest też grupa, która uważa, że problem dotyczy w równej mierze kobiet i mężczyzn, tylko kobiety bardziej zwracają na to uwagę – dodaje prof. Filipiak.
Dr Piotr Osuch, chirurg plastyczny, przyznaje, że spotkał osoby, które przechorowały COVID-19 i zmagały się z utratą włosów.
- Spotkałem jedną osobę w Nowym Jorku i jedną w Miami. Były to kobiety i obie przyznały, że straciły około połowę włosów. Nie wiem, jak jest u mężczyzn. Jeżeli chodzi o panie, to być może ma to związek ze szczotkowaniem włosów. Kobieta, czesząc je widzi, ile zostaje na szczotce. Mężczyźni mają często krótsze włosy i mogą tego nie dostrzegać – wyjaśnia dr Osuch.
3. Czy można powstrzymać wypadanie włosów?
Dr Osuch podkreśla, że jest kilka możliwości leczenia wypadania włosów. Wybór terapii zależy jednak od podłoża przypadłości, dlatego najlepiej wykonać szereg badań, aby zweryfikować kondycję organizmu.
- Kiedy podejrzewamy, że podłożem wypadania włosów jest choroba infekcyjna, która mogła nadwyrężyć cały organizm, to sugerowałbym konsultację u internisty. Należy wykonać szersze badania, a nie tylko koncentrować się na tym, co widzimy, czyli utracie włosów – radzi ekspert.
Lekarz nie wyklucza, że wypadanie włosów może mieć związek z innymi powikłaniami, które dotykają ozdrowieńców.
- Temat może być dużo poważniejszy. Wiemy przecież, że po COVID-19 pozostają zmiany nie tylko skórne. Dlatego nie sprowadzałbym wypadania włosów do problemu estetycznego, z którym poradzi sobie zabieg medycyny estetycznej – tłumaczy dr Osuch.
Przyczyną może być też zmęczenie organizmu oraz niedobory witamin oraz mikroelementów, które mogły pojawić się po przechorowaniu COVID-19.
- Nierzadko jest tak, że gdy pojawia się stres, człowiek traci włosy. Także tarczyca może inaczej pracować, przez co włosy zaczynają się przetłuszczać. To jest swego rodzaju pętla, w której wszystko może mieć na siebie wpływ – twierdzi lekarz.
Co w przypadku osób, u których jedynym objawem post COVID jest wypadanie włosów, a na podstawie badań wykluczono podłoże hormonalne czy stres?
- Jeżeli osoby są osłabione i utraciły znaczną część włosów, myślałbym o rozwiązaniach mniej inwazyjnych niż przeszczep włosów, czyli suplementacji witamin, mezoterapii (zabieg polega na powierzchniowym ostrzykiwaniu skóry głowy substancjami pobudzającymi wzrost i hamującymi wypadanie włosów - przyp. red.), czy stosowaniu preparatów stymulujących porost włosów – tłumaczy dr Osuch.
4. Jak pielęgnować włosy po chorobie?
Jak wskazuje dermatolog dr Agata Filipowska-Grońska, pierwszym krokiem w kierunku dobrania właściwej pielęgnacji włosów po chorobie powinno być wykonanie badań, informujących o stanie naszego zdrowia.
- Chodzi o badania laboratoryjne, czyli morfologię, elektrolity i badania związane z mikroelementami, czyli poziom: magnezu, cynku, miedzi oraz stężenia żelaza i ferrytyny w surowicy krwi. Pod uwagę trzeba też wziąć parametry związane z tarczycą (TSH). Jeżeli wyniki będą w normie, oznaczać to będzie, że mamy do czynienia z tzw. poinfekcyjnym telogenowym wypadaniem włosów – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr Filipowska-Grońska.
Ekspertka dodaje, że telogenowe wypadanie włosów jest normalnym zjawiskiem pochorobowym, które pojawia się u pacjentów po przedłużającej się infekcji, wysokiej gorączce, a nawet stresie.
- Na szczęście dolegliwość mija z reguły po trzech miesiącach od wystąpienia objawów – informuje lekarka.
5. Jak wzmocnić włosy?
Dr Filipowska-Grońska dodaje, że proces odrastania włosów można wspomagać, stosując odpowiednie preparaty, które wpływają na metabolizm mieszka włosowego.
- Najlepiej, aby były bogate w l-cysteinę, L-lizynę, metioninę - czyli aminokwasy budujące łodygę włosa, ale także biotynę, witaminy z grupy B i A, witaminę PP, cynk, selen, krzem, magnez, wapń czy żelazo. Chciałabym podkreślić, że muszą to być preparaty, które zawierają mikrostężenia wymienionych przeze mnie substancji, to nie mają być leki. Medykamenty o działaniu terapeutycznym stosujemy tylko wtedy, gdy stwierdzono u nas niedobory – precyzuje ekspertka.
Dr Filipowska-Grońska uważa, że przyjmowanie witamin i suplementów bez wykonania uprzednio badań i stwierdzenia na ich podstawie niedoborów, może być bardzo niebezpieczne dla zdrowia. Ekspertka ostrzega też przed bezrefleksyjnym przyjmowaniem produktu leczniczego, jakim jest biotyna.
- Przykładem jest stosowanie biotyny, która nie wiedzieć czemu weszła do powszechnego obiegu i nierzadko jest stosowana bez żadnej refleksji. Dzienne zapotrzebowanie biotyny jest bardzo małe. Zdrowa i zbilansowana dieta pokrywa dzienną dawkę biotyny potrzebną organizmowi, która wynosi od 30 do 70 mikrogramów. Natomiast w niektórych tabletkach biotyny jest 5 miligramów, więc to jest zdecydowanie za dużo - stwierdza lekarka.
O ile jedna tabletka biotyny nie zrobi nam większej różnicy i nie wpłynie negatywnie na zdrowie, o tyle stosowanie jej codziennie przez miesiąc czy 2 miesiące może wyrządzić szkodę.
- Taka podaż będzie nam zaburzała oznaczanie i odczyt hormonów tarczycy, a więc stężenia TSH, fT3, fT4, a co za tym idzie uniemożliwiała postawienie prawidłowej diagnozy, a także monitorowanie wcześniejszego leczenia. Poza tym jest jeszcze aspekt oznaczania parametrów martwicy mięśnia sercowego, które obserwujemy podczas zawału. Tu również wartości mogą być zaburzone, jeśli pacjent przyjmuje biotynę przez dłuższy czas – alarmuje dr Filipowska-Grońska.
Dermatolożka apeluje do wszystkich, którzy zmagają się z wypadaniem włosów po COVID-19, aby nie przyjmowali suplementów na własną rękę.
- Każdy preparat musi być indywidualnie dostosowany do pacjenta i dobrany przez specjalistę. Nie można wszystkim osobom, które przechorowały COVID-19 i zmagają się z wypadaniem włosów, zalecić tej samej terapii. Pod uwagę należy wziąć gospodarkę hormonalną, ogólny stan zdrowia, choroby przewlekłe, leki, jakie ktoś przyjmuje. To wszystko ma znaczenie. Najlepszym pomysłem będzie udanie się do dermatologa, który zbada skórę i podejmie właściwe kroki – podsumowuje lekarka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.