Trwa ładowanie...

Zabija jedną na cztery osoby. Rozwija się po cichu, uderza nagle

 Karolina Rozmus
Karolina Rozmus 13.10.2023 15:31
Kamila Jaszczor: U mnie zakrzepica dała tylko dwa objawy
Kamila Jaszczor: U mnie zakrzepica dała tylko dwa objawy (Getty Images / Fundacja Trombofilia i Zakrzepica)

Szacuje się, że zakrzepica zabija aż jedną na cztery osoby. Niebezpieczna, podstępna, może atakować niezauważenie. Wbrew obiegowej opinii, wcale nie dotyka wyłącznie kończyn dolnych. - Żyły otaczają niemalże każdą strukturę w naszym organizmie. Występują od dużego palca u nogi aż po czubek nosa. Zakrzepica może dotykać okolicy kostki przyśrodkowej, kolana, okolicy pochwy, macicy czy odbytu, wreszcie nerki – wylicza flebolog, prof. Łukasz Paluch.

spis treści

1. Litania czynników ryzyka. Problem rośnie

Światowy Dzień Zakrzepicy, który obchodzimy 13 października, jest dobrą okazją, by przypomnieć, że na zakrzepicę co roku zapada w Polsce 100 na każde 100 tysięcy osób. Istnieje szereg czynników ryzyka.

Do najpoważniejszych należą hospitalizacja związana z unieruchomieniem chorego, poważna operacja, urazy żyły – np. spowodowane złamaniem kości lub uszkodzeniem mięśni, ciężkie urazy ogólne, np. wskutek wypadku samochodowego, a nawet unieruchomienie kończyny w gipsie. Ale przyczyny zakrzepicy mogą być też inne, jak przyjmowanie antykoncepcji hormonalnej czy siedzący tryb życia. Na całym świecie każdego roku notuje się dziesięć milionów przypadków zakrzepicy w szpitalach.

Zobacz film: "Leczenie zakrzepicy"

Prof. Łukasz Paluch, flebolog zajmujący się chirurgią żył, wyjaśnia, że właśnie 13 października obchodzimy dzień urodzin Rudolfa Ludwiga Virchowa, który w połowie XIX w. wyjaśnił mechanizm choroby zakrzepowo-zatorowej. Tzw. triada Virchowa to spowolnienie przepływu krwi, uszkodzenie śródbłonka i działanie czynników prozakrzepowych.

- Gdy te czynniki się sumują i wzajemnie nakładają, ryzyko zakrzepicy gwałtownie rośnie. Dobrym przykładem jest lot samolotem: jako izolowany czynnik zwiększa ryzyko dwukrotnie, ale przecież nie każdy, kto wsiada na pokład, będzie miał zakrzepicę. Jeśli do tego dołożymy antykoncepcję dwuskładnikową u kobiet, która pięciokrotnie zwiększa to ryzyko, to już mamy siedmiokrotnie większe prawdopodobieństwo wystąpienia zakrzepicy – tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie.

Świadomość ryzyka rozwoju choroby powinny mieć osoby, u których w rodzinie pojawiała się zakrzepica, a także, ci, którzy prowadzą siedzący tryb życia. Mamy również kilka coraz mocniej widocznych czynników.

- Siedzący tryb życia, brak sportu, rosnąca liczba osób z nadwagą i otyłością, wciąż duży udział papierosów i alkoholu w życiu społeczeństwa, choroby nowotworowe, bo dziś rośnie odsetek osób, które mają więcej niż jeden nowotwór – to wszystko sprawia, że zakrzepica staje się coraz większym problemem. Oczywiście ostatnim, nowym czynnikiem, są zakażenia SARS-CoV-2 – podkreśla prof. Paluch.

2. Zakrzepica nie wybiera. Narażony jest każdy

Podczas gdy u osób poniżej 40 r.ż. ryzyko zakrzepicy wynosi 1 na 10 000, u osób powyżej 80. roku życia współczynnik zapadalności wynosi 1 na 100.

- Jesteśmy cały czas narażeni na zakrzepicę, ale w naszym organizmie nieustannie toczy się wojna pomiędzy dwoma czynnikami: prozakrzepowymi i przeciwzakrzepowymi. Krew płynie w naszych żyłach, gdzie cały czas trwa proces wykrzepiania i niedokrzepliwości, dzięki temu nie wykrwawiamy się na śmierć po skaleczeniu. Ale gdy szala przechyla się w stronę czynników prozakrzepowych, wówczas to ryzyko się zwiększa – mówi ekspert.

- Narażony może być każdy – od 16-latki, która stosuje doustną antykoncepcję hormonalną, przez kobietę, która ma niewielkie predyspozycje i zachodzi w ciążę, sportowca, który dostaje piłką w przyśrodkową część nogi, 40-letnią kobietę, która zachoruje na raka jajnika, aż po 80-letnią seniorkę, która zapomni o piciu wody i się odwodni czy biznesmena, który w kryzysie wieku średniego zaczyna zażywać kokainę. Powszechna, populacyjna choroba – podkreśla.

Tezę prof. Palucha potwierdza Kamila Jaszczor, założycielka Fundacji Trombofilia i Zakrzepica. Podkreśla, że chorych z zakrzepicą będzie przybywać.

- Mówi się, że to m.in. wina tego, że społeczeństwo się starzeje, ale to nie jest tak, że chorują tylko seniorzy i sama jestem tego przykładem. U mnie zakrzepica pojawiła się przed 30. rokiem życia, nagle, zaskakując mnie. Były tylko dwa objawy: jednostronny obrzęk lewej nogi i ból. Po czasie się dowiedziałam, że mam wrodzoną nadkrzepliwość krwi, która prawdopodobnie sprowokowała zakrzepicę – opowiada w rozmowie z WP abcZdrowie.

- Znam również sportsmenkę, Joannę Dorociak, której szybka diagnoza uratowała życie. Nie wsiadła do samolotu, bo gdyby to zrobiła, doszłoby do najgorszego. Została wykluczona z olimpiady w Rio de Janeiro, ale nie podzieliła tragicznego losu Kamili Skolimowskiej – mówi Kamila Jaszczor.

Przyznaje, że wśród historii pacjentów utkwiła jej w pamięci szczególnie jedna, kobiety w zaawansowanej ciąży. Jak podkreśla Jaszczor, to kolejna historia, w której omal nie doszło do tragedii.

- Jej dolegliwości były bagatelizowane, bo powszechnie uznaje się, że to normalne, że ciężarnej puchną nogi, może mieć problemy z oddychaniem i większą męczliwość, bo przecież dziecko uciska przeponę itd. Ta kobieta miała tymczasem ewidentnie objawy zatorowości płucnej, które zostały zbagatelizowane – mówi.

Jaszczor przyznaje, że pojawienie się objawów to szczęście w nieszczęściu. U ogromnego odsetka pacjentów choroba rozwija się po cichu. Albo też dając symtpomy, które nie kojarzą się z zakrzepicą. Prof. Paluch podkreśla, że alarmujące szacunki dotyczą zakrzepic objawowych, ale to bezobjawowe są największym problemem i wyzwaniem.

- W klinice, którą prowadzę, obserwujemy mnóstwo pacjentek z dużymi lub niewielkimi zapaleniami czy zakrzepicami w okolicach żył miednicy mniejszej. Niestety wciąż pokutuje przekonanie, że jedynym miejscem występowania zakrzepicy są kończyny dolne.

- Obecnie coraz częściej zauważa się, że duży odsetek zakrzepic może mieć inne lokalizacje i mogą one przebiegać bezobjawowo. Lub też mogą dawać takie objawy, których większość pacjentów nigdy nie skojarzy z chorobą żył. Mam tu na myśli np. piekący ból w okolicy pochwy, macicy czy warg sromowych lub ból podczas stosunku – podkreśla.

3. Zakrzep może mieć dwa milimetry albo metr

O zakrzepicy mówimy wówczas gdy w naczyniu krwionośnym, żyle lub tętnicy tworzy się skrzeplina. Może ograniczać lub całkowicie zablokować przepływ krwi, a także oderwać się i wędrować po całym organizmie. Gdy trafi do płuc, prowadzi do zatorowości płucnej, może jednak powędrować gdziekolwiek, do serca czy mózgu, przyczyniając się niekiedy do zawału czy udaru.

- Porównajmy ją do lodu w rzece. Gdy woda zamarza, początkowo gęstnieje, formują się małe kryształki lodu. Cienka tafla lodu z biegiem czasu robi się coraz grubsza i większa. Tak samo jest z zakrzepicą. Najczęściej tworzy się malutki skrzep, który systematycznie się powiększa, dopóki nie przestanie działać czynnik prozakrzepowy – wyjaśnia flebolog i dodaje, że jeśli jednak czynnik będzie wystarczająco silny, w krótkim czasie może dojść do wykrzepienia znacznego odcinka naczynia.

- Przyjmuję pacjentów, którzy mają zakrzepicę od wysokości serca do kostki przyśrodkowej, u osoby o wzroście 1,80 cm oznacza to skrzep długości jednego metra, mam też takich pacjentów, u których skrzepy mają dwa milimetry – wyjaśnia prof. Paluch.

Wbrew pozorom nie na wszystko mamy wpływ, a gigantyczny skrzep nie jest skutkiem zaniedbania. Choroba może mieć piorunujący przebieg, który prof. Paluch tłumaczy, ponownie posługując się analogią do wody w rzece.

- Jeśli dziś jest 15 stopni na plusie, a jutro zetnie temperaturę do -15 stopni Celsjusza, to błyskawicznie cała woda w rzece zamarznie. Naciek nowotworowy na naczyniu, nagły zespół uciskowy u kobiety w ciąży: to może sprawić, że do wykrzepienia dojdzie nawet w ciągu kilku godzin. To nie jest proces nowotworowy, który trwa, czy na który latami pracujemy, np. paląc papierosy, pijąc alkohol itd., czasami ten proces w zakrzepicy – w zależności od tego, jak duży czynnik prozakrzepowy zadziała – jest potwornie szybki – podkreśla.

A skutki? Szacuje się, że nawet jedna czwarta pacjentów z zatorowością płucną umiera, jedna trzecia osób z żylną chorobą zakrzepowo-zatorową czy zatorowością płucną będzie mieć nawrót na przestrzeni dekady. Wreszcie skutkiem może być zespół pozakrzepowy odpowiadający za nadciśnienie żylne, dolegliwości bólowe, zmiany skórne i masywne owrzodzenia żylne.

- W żyłach są struktury, które powodują zatrzymywanie się i niecofanie krwi w naczyniach. Jeśli dojdzie do tego, że skrzep obejmie zastawkę, a zazwyczaj tak się dzieje, to możemy to porównać do włożenia jabłka do zamrażarki. Włożone na kilka minut nie zmieni się zanadto, ale jeśli będzie w niej przebywać dłużej, to po rozmrożeniu stanie się po prostu sflaczałe. Tak samo jest z zastawkami – gdy zakrzepnie w skrzepie, to zastawka może ulec zniszczeniu, a krew nie będzie od tej pory prawidłowo przemieszczać się po naczyniach – wyjaśnia flebolog.

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze