Koronawirus. Wirusolog apeluje: jeśli wypuścimy ludzi na święta, będziemy tego żałować. Liczby zakażeń istotnie wzrosną
- Po świętach wielkanocnych liczby zakażeń koronawirusem wywindują. Nie oszukujmy się, każda podróż w okresie pandemii niesie za sobą duże ryzyko. Szczyt trzeciej fali zostanie przesunięty o kolejne kilka tygodni – opowiada Emilia Skirmuntt, wirusolożka ewolucyjna z Uniwersytetu w Oksfordzie
1. Wielkanoc. Wirusolodzy apelują o pozostanie w domu
W środę 31 marca resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby 32 874 osoby otrzymały pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2. W ciągu ostatniej doby z powodu COVID-19 zmarły 653 osoby. To najwyższa liczba zgonów w tym roku i drugi najgorszy wynik od początku pandemii w Polsce. Gorzej było tylko 25 listopada, kiedy odnotowano aż 674 zgony.
Epidemiolodzy przewidują, że jeszcze w tym tygodniu dzienne liczby zakażeń koronawirusem w Polsce przekroczą próg 40 tys. Zdaniem Emilii Skirmuntt na tym wzrost trzeciej fali koronawirusa w Polsce może nie poprzestać.
- Kiedy liczba zakażeń zaczyna rosnąć, przyrost nowych przypadków jest wykładniczy. Możemy więc spodziewać się dalszego przyspieszenia epidemii - opowiada Skirmuntt. - Szczyt trzeciej fali zakażeń w Polsce możemy zobaczyć za dwa tygodnie. Dopiero wtedy liczba zakażeń się ustabilizuje, a potem zacznie spadać – wyjaśnia wirusolożka.
To jednak optymistyczny scenariusz. Pesymistyczny, lecz bardzo realny zakłada, że jeśli Polacy wyjadą na święta, szczyt zakażeń przesunie się o kolejne kilka tygodni.
- Święta skomplikują sytuację epidemiologiczną w Polsce, ponieważ wirus może jeszcze bardziej rozproszyć się w kraju. Jak bardzo jest to niebezpieczne, widzieliśmy podczas świąt Bożego Narodzenia. Wtedy wiele osób wróciło na święta z Wielkiej Brytanii do Polski. To przyczyniło się do szybszego rozprzestrzeniania się brytyjskiej mutacji w Polsce – wyjaśnia Skirmuntt.
2. "Każda podróż w okresie pandemii niesie za sobą duże ryzyko"
Zdaniem wirusolożki brytyjski wariant koronawirusa i tak z czasem dotarłby do kraju. Jednak im później rozprzestrzeniłby się, tym większą mielibyśmy nad nim przewagę. Chodzi, chociażby o większą liczbę osób zaszczepionych przeciw COVID-19.
Jak podkreśla Skirmuntt, tym razem istnieje ryzyko, że po świętach brytyjska mutacja rozproszy się regionach oraz mniejszych miejscowościach, które nie będą w stanie stawiać czoła rosnącym liczbom chorych na COVID-19, a liczba zakażonych poszybuje w górę.
- To, że ludzie będą mogli na święta spokojnie podróżować po kraju, przyczyni się do wzrostu zakażeń i obciążenia polskiej służby zdrowia. Nie oszukujmy się, każda podróż w okresie pandemii niesie za sobą duże ryzyko - opowiada Emilia Skirmuntt.
Zdaniem wirusolożki konieczne jest wprowadzenie ścisłego lockdownu.
- Mieliśmy podobną sytuację w Wielkiej Brytanii, kiedy w połowie grudnia liczba zakażeń zaczęła gwałtownie rosnąć. Trzeba było przed świętami z dnia na dzień zamknąć wszystko – opowiada Skirmuntt. - Dopóki szczepienia przeciw COVID-19 w Polsce są na tak niskim poziomie, nie ma innej możliwości powstrzymania pandemii, jak wprowadzenie ścisłego lockdownu – podkreśla ekspertka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.